Jeżeli po tegorocznych targach CES zaczęliście intensywniej zbierać pieniądze na smartfona ze zwijanym ekranem, to musicie wiedzieć, że jeszcze trochę poczekacie, zanim rozbijecie swoje skarbonki. Dlaczego?
Moda na składaka
Dzięki technologii OLED mieliśmy otrzymać dwa nowe rodzaje ekranów, które w przyszłości miałyby zastąpić tradycyjną konstrukcję – składane i rozwijane. O ile te pierwsze powoli zdobywają kolejne procenty rynku, o tyle urządzenia z rozwijanym ekranem wciąż czekają na swój debiut w ofercie jednego z producentów. Skąd takie różnice w tempie rozwoju dwóch częściowo podobnych do siebie technologii?
Digital Chat Station, znany informator udostępniający wpisy na chińskiej platformie społecznościowej Weibo, podzielił się na łamach serwisu MyDrivers spostrzeżeniami, dlaczego „zwijańce” jeszcze nie zaczęły pojawiać się na półkach sklepowych obok „składaków”.
Słabe punkty zwijanych smartfonów
Po pierwsze, producenci wyświetlaczy zauważyli, że najsłabszym punktem typowego zwijanego ekranu jest jego wyjątkowa mechaniczna alternatywa dla składania i rozkładania panelu. Sprawienie, aby wyświetlacz OLED był rozwijalny silnie wpływa na jego wytrzymałość i żywotność. Z pewnością przy obecnej technologii taki panel nie przeżyłby ponad 400 tys. rozwinięć.
Dodatkowo, ramki i ruchome elementy zwijanych ekranów w smartfonach byłyby o wiele mniej odporne na pył i wodę niż w składanych urządzeniach, nie wspominając już o tradycyjnej, sztywnej konstrukcji.
Kolejnym argumentem, przez który konsumenci mogą jeszcze chwilę poczekać na „Samsunga Galaxy Z Rolla” to wrażliwość zwijanych paneli na odkształcenia i rozerwania wraz z rosnącą liczbą cykli zwijania i rozwijania. Digital Chat Station przywołuje w tym miejscu problem fałdy idącej przez składany ekran, która może z czasem ulec pogłębieniu. Co ciekawe, rozwiązaniem mogłaby być hybrydowa konstrukcja zaprezentowana m.in. przez Samsunga oraz LG podczas tegorocznych targów CES, czyli połączenie technologii zwijania i składania w jednym panelu.
Ostatnim problemem mogłoby być przygotowanie obecnych na rynku systemów dla nowych urządzeń. Jeżeli ekran miałby zyskać kilka cali rozmiaru, to interfejs smartfona czy tabletu musiałby się odpowiednio dostosować do innej konfiguracji, co może stanowić wyzwanie dla programistów.
Powyższe problemy nie oznaczają oczywiście, że nigdy nie zobaczymy masowo produkowanych smartfonów ze zwijanymi ekranami. W momencie, w którym producenci uporają się z powyższymi problemami „zwijanki” będzie dzielić tylko kilka kroków od wprowadzenia do sprzedaży.