Kilka lat temu marka Sniper Elite rozrosła się o nową podserię – Zombie Army. Snajperska strzelanina z zombie w roli antagonistów, choć stała przez jakiś czas w cieniu oryginału, to zgromadziła wokół siebie niemałą grupę fanów. Już w lutym światło dzienne ujrzy jej czwarta odsłona, która zwiastuje swoistą ewolucję sprawdzonej formuły – Zombie Army 4: Dead War.
Stare, dobre Rebellion
Dalekim od prawdy jest stwierdzenie, że studio Rebellion robi gry przełomowe, wyróżniające się czy rewolucyjne. Podobnie jest w tym przypadku, bo już na pierwszy rzut oka Zombie Army 4: Dead War wygląda niemal identycznie jak swoi poprzednicy. Trzonem rozgrywki nadal jest kooperacyjne (lub samotne, jak kto woli) eliminowanie hord powstałych z grobów przeciwników i eksploracja opustoszałych, zniszczonych lokacji. Powróci lubiany przez fanów tryb hordy i niemalże już kultowy tryb strzału X-Ray. Po co zmieniać coś, co wciąż sprawia frajdę?
Postapokaliptyczne spaghetti
Akcja gry toczy się w roku 1946 roku, chwilę po tym, jak Führer został odesłany do piekła przez bohaterów Zombie Army Trilogy. Większość kampanii rozgrywać się ma we Włoszech, które trawi plaga żywych trupów powstałych w wyniku nazistowskich eksperymentów z czarną magią.
Otoczenie nie jest tym razem jednak jedynie tłem, bowiem mechanika gry pozwoli teraz na wykorzystanie go do szybkiej i efektownej eliminacji przeciwników na przykład poprzez zrzucenie na nich ciężkich przedmiotów zawieszonych na zardzewiałym haku, który bez problemu pęknie przy zetknięciu z kulą karabinu. Moim zdaniem to naprawdę wartościowa zmiana, która bez wątpienia ucieszy fanów kreatywnego podejścia do rozwałki.
Od nadmiaru broni głowa nie boli
Poprzednie części serii starały się zachować ostatki realizmu, jednak w Zombie Army 4: Dead War postanowiono odejść od standardowych pukawek używanych w czasie II wojny światowej i zdecydowano się na implementację systemu modyfikacji wyposażenia. Nieciekawy inwentarz to zdecydowanie jedna z największych bolączek poprzednich części gry i bardzo cieszy mnie fakt, że postanowiono postawić na nieco mniej realistyczne rozwiązanie. To zdecydowanie krok w dobrą stronę i wierzę, że stworzy serii sporo możliwości w dalszym rozwoju.
Prymitywna rozrywka to nadal rozrywka
Zombie Army 4: Dead War to po prostu kolejna gra o zombie, która wyróżniać się będzie jedynie detalami docenianymi głównie przez fanów serii. Graficznie również nie prezentuje się ona zbyt okazale, wygląda po prostu poprawnie, a lokacje wydają się być zaprojektowane bez większego polotu. Warto mieć na uwadze jednak, że jest to gra skierowana do graczy kooperacyjnych i to właśnie oni niezależnie od powyższych zgrzytów będą bawić się w najnowszym Zombie Army najlepiej.
My już graliśmy i niecierpliwie oczekujemy premiery. Produkcja ukaże się 4 lutego na PlayStation 4, Xbox One i PC (Epic Games Store, po roku premiera również na Steam). Warta wspomnienia jest również dość… osobliwa edycja kolekcjonerska gry, która zainteresuje osoby lubujące się w dziwacznych figurkach.
Graliście w Zombie Army Trilogy? Czekacie na kontynuację? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Źródło: Rebellion