Google nie będzie już automatycznie dostosowywać wyników wyszukiwania w trakcie wpisywania hasła w okno wyszukiwarki. Funkcja znana jako Instant Search pójdzie w odstawkę. Zamiast tego dostaniemy… samoodtwarzające się reklamy wideo w wynikach wyszukiwania.
Google po raz pierwszy wprowadziło funkcję Instant Search w 2010 roku. Wyszukiwarkowy gigant twierdził, że w ten sposób zaoszczędzi miliony sekund na godzinę, ponieważ wyświetli wyniki poszukiwań jeszcze zanim użytkownik dokończy pisać hasło. Nie wiem, komu to ułatwiało życie – zwykle opóźnienie, z jakim pojawiały się wyniki kosztowały nas właśnie dodatkowe sekundy. Nie dziwne, że wielu decydowało się na wyłączenie tej opcji.
https://youtu.be/Y0GcYxdUHME
Obecnie większość wyszukiwań w Google to zapytania z urządzeń przenośnych i dlatego firma pozbyła się funkcji wyszukiwania błyskawicznego. Chodzi o zapewnienie spójności wrażeń i obsługi między urządzeniami – w przeciwnym wypadku trochę inaczej szukalibyśmy haseł na komputerze, a inaczej na smartfonie.
Wyszukiwanie coraz częściej odbywa się mobilnie, a smartfony mają nieco bardziej ograniczone możliwości wyświetlania treści na ekranie. Mając to na uwadze, postanowiliśmy usunąć Google Instant, więc możemy skupić się na sposobach szybszego i bardziej płynnego wyszukiwania na wszystkich urządzeniach.
Google zaczęło rozumieć, że chodzi nie tylko o to, żeby szybko wyszukiwać informacje. Owszem, użytkownik wyszukiwarki powinien błyskawicznie dostać to, za czym szpera, ale Google zależy jednocześnie na tym, by pozostał na stronie wyników wyszukiwania nieco dłużej – na tyle długo, żeby mógł przeczytać reklamy, za które Google dostaje pieniądze. A jak zatrzymać internautę na stronie wyszukiwania?
Google prowadzi obecnie testy nowej funkcji, dzięki której niektóre filmy wideo będą automatycznie odtwarzać się po prawej stronie wyników wyszukiwania. Oczywiście będą one dobierane kontekstowo do poszukiwanego hasła. Wpisując więc w wyszukiwarkę „kubuś puchatek”, powinniśmy zostać poczęstowani fragmentem disneyowskiej animacji z YouTube. Film zacznie się odtwarzać automatycznie, na szczęście będąc wyciszonym.
Google nie potwierdziło jakoby taka opcja miałaby w najbliższym czasie trafić do przeglądarki. Na informacje o niej natknęli się ludzie pracujący nad silnikiem wyszukiwania Land. Samoodtwarzające się filmy mogą więc, ale wcale nie muszą trafić do wyszukiwarki Google’a. Może to być tylko jeden z pomysłów jakiegoś inżyniera, który zastanawia się, jak udoskonalić boczną kartę wiedzy w wynikach wyszukiwania.
Można się jednak domyślić, jakaż to byłaby radość, gdyby Google jednak zdecydował się wprowadzić tę opcję – zwłaszcza dla tych, którzy „uwielbiają” samoodtwarzające się filmiki.
źródło: Search Engine Land, AndroidAuthority, BGR