Google opracowało nowe wytyczne dla wszystkich programistów, którzy chcą wprowadzić swoje nowe aplikacje do sklepu Google Play. Poczynając od sierpnia 2018 roku wszystkie nowe aplikacje przesyłane do sklepu będą musiały być pisane z myślą o Androidzie Oreo .
Od połowy przyszłego roku będzie małe poruszenie w aplikacjach sklepu Google Play. Z największymi zmianami będą musieli zmierzyć się deweloperzy, gdyż dla nas, przeciętnych użytkowników aplikacji, nie będą one jakoś specjalnie widoczne. Wszystko będzie się rozgrywać w trzewiach naszych smartfonów.
Nowe aplikacje, które będą chciały pojawić się w sklepie Google Play, będą musiały działać w 64 bitach. Również te, które aktualnie się tam znajdują, będą musiały otrzymać aktualizację do takiej wersji. Jest to zwiastun swego rodzaju ujednolicenia procesów tworzenia aplikacji i samej ich obecności w sklepie Google.
Ekosystem Androida czeka więc ewolucja, równie ważna, jak ta, która spotkała iOS w zeszłym roku. 11. wersja mobilnego systemu Apple całkowicie wycofała wsparcie dla 32-bitowych aplikacji, blokując dostęp do AppStore programom niezaktualizowanym do tego standardu. Google ma, jak widać, pod tym względem spore „tyły” – zwłaszcza, że Apple zaczęło wymagać od programistów kodowania w 64 bitach już w lutym 2015 roku.
Google stara się łatać dziury w systemie, którego największą słabością jest właśnie zbytnie rozdrobnienie i nieprawdopodobna duża rozpiętość w poziomie zabezpieczeń zarówno samego systemu, jak i aplikacji dostępnych na różne wersje Androida. Począwszy od sierpnia 2018 roku wszystkie nowe aplikacje będą musiały być budowane z myślą API Androida Oreo, co powinno pozytywnie wpłynąć na bezpieczeństwo.
W listopadzie 2018 roku nawet pliki APK otrzymają dodatkowe zestawy metadanych, które pozwolą zidentyfikować autentyczność tych plików i upewnić się, że rzeczywiście pochodzą ze sklepu Google Play. Powinno to zmniejszyć liczbę infekcji złośliwym oprogramowaniem.
Jak to wpłynie na użytkowników Androida?
Nie spodziewamy się przyśpieszenia działania wszystkich aplikacji. Chodzi raczej o zapewnienie spokoju tam, gdzie wzrok zwykłego człowieka, niezaangażowanego w proces tworzenia aplikacji, nie sięga. Rosnące wymagania Google mogą jednak przyczynić się do wejścia na wyższe poziomy bezpieczeństwa systemu, a więc również i naszych danych.
A właśnie dbałości o bezpieczeństwo naszych danych wymagalibyśmy od mobilnego systemu, którego używamy intensywnie każdego dnia.