Od kilku dni plotkuje się o tym, że Microsoft zamierza zamknąć dział sprzętowy, w którym produkowane są urządzenia z linii Surface. Są dwa rzekome powody tego stanu rzeczy: nikła opłacalność oraz fakt, że CEO Microsoftu, Satya Nadella, na ogół jest przeciwny urządzeniom. Spytany przeze mnie przedstawiciel polskiego oddziału zwyczajowo nabrał wody w usta odpowiadając, że nie komentują plotek i spekulacji, co w zasadzie mogłoby zamknąć temat. Ale nie zamyka ;).
Wróżbita Filip, czyli popuśćmy wodze fantazji
Gdyby zamknięto dział Surface, okazałoby się, że mimo wszystko gigant z Redmond cały czas jest zaangażowany w produkcję sprzętu. Wszak, ciągle przecież pozostałby dział akcesoriów (klawiatury, myszki) oraz wspomniany, tytułowy Xbox. Satya Nadella prowadzi firmę w kierunku usług i oprogramowania bardziej niż którykolwiek wcześniejszy prezes. Bez zająknięcia potrafi zamknąć nierentowne projekty, takie jak mobilny Windows, Surface Mini czy usługi – jak ostatni Groove.
Wydaje się zatem, że na horyzoncie majaczy również zamknięcie działu Xbox. Kto przecież w ostatnim roku nie słyszał plotek na ten temat?
Spójrzmy zatem na konsolę od strony czysto futurystycznej. Rozmycie roli konsoli, jako urządzenia dedykowanego grom, już ma miejsce. Xbox One utracił praktycznie wszystkie exclusive’y na rzecz Xbox & PC exclusive, czyli programu Xbox Play Everywhere. Z marketingowego punktu widzenia — super! Kupujesz grę i instalujesz gdzie chcesz. Dołączmy do tego również ideę emulacji Xboxa 360 oraz Xbox Classic na PC, o której się otwarcie mówi i okaże się, że konsola – jako urządzenie – będzie zupełnie nieprzydatna.
Xbox w TV. Xbox w ultrabooku. Xbox wszędzie
Nie zdziwiłbym się zatem, gdyby za jakiś czas ogłoszono, że Xbox będzie… licencjonowany. Oznaczałoby, że np. gdyby Samsung chciał wyprodukować QLED z wbudowanym Xboxem jako systemem Smart TV, nie stałoby mu nic na przeszkodzie. W zasadzie wszystkie składniki już są dostępne. System konsoli opiera się przecież na dobrze znanym Windows 10 i obsługuje aplikacje UWP. Lada moment oficjalnie będzie wspierał obsługę klawiatury, myszy, kamer internetowych i innych peryferiów zewnętrznych. Od strony oprogramowania wszystko jest zatem gotowe. Moduł obsługi TV przecież też już jest!
Jeśli zdaje wam się, że taki scenariusz jest całkowicie nierealny, to dorzucę jeszcze dwa puzzle. Przede wszystkim Microsoftowi zdarzało się już narzucać z góry ustaloną specyfikację sprzętową pod oprogramowanie. Mam tutaj na myśli pierwszą generację telefonów z Windows Phone. LG Optimus 7, HTC Mozart czy Samsung Omnia 7 to przecież były identyczne sprzętowo telefony, różniące się od siebie głównie obudową.
Po drugie, Microsoft już dziś ma program certyfikujący sprzęt pod kątem obsługi akcesoriów Xboxa. Nie wydaje mi się, by z formalnego punktu widzenia trudno było to rozszerzyć o całą platformę.
Tak, tak tak!
Chociaż cała wizja otwartego Xboxa to czysta futurologia, bardzo bym chciał, by się ziściła. Po pierwsze, Microsoft robi wszystko, by Xbox nie był kojarzony z konsolą, ale raczej z platformą – takim konsolowym Steamem. Poza tym, możliwość produkowania przez podmioty trzecie urządzeń zgodnych z architekturą Xboxa, pozwoliłoby na znaczące obniżenie cen.
W normalnych warunkach spisałbym ten pomysł na straty. Piszę o nim jednak, bo mam świadomość, że obecną generację konsol włodarze z Redmond zwyczajnie przegrali i trudno będzie to już nadgonić. Można otwierać się na Crossplay, można dokładać wsteczne kompatybilności, ale dopiero otwarcie się na zewnętrznych producentów, potraktowanie Xboxa jako platformy, w mojej ocenie mogłoby sprawić, że całość zgarnęłaby naprawdę ogromny rynek.
Scenariusz, nawet jeśli nierealny, to bardzo kuszący.