Wydawać by się mogło, że przyszłość urządzeń mobilnych kreuje się w całkiem przyjemnych barwach. Rośnie ich wielkość, rosną i możliwości. Czy jest to jednak stan wyczekiwany przez każdego z nas? Zapewne nie, bo każdy z nas różni się pod względem upodobań, czy zasobności portfela. To co dla jednego będzie wymogiem, dla innych może być niczym innym, jak niepotrzebnym „bajerem”.
Określ się mój twórco, określ się już dziś
Kwestia tabletów, pod względem wyboru, była już niejednokrotnie roztrząsana na łamach serwisu. Znalazło się także kilka ciekawych porad odnośnie wyboru odpowiedniego modelu, który by współgrał z zasobnością naszego portfela. W miarę swoich możliwości, każdy z nas stara się podjąć samodzielną decyzję, zgodną z tym czego oczekuje od danego sprzętu. Nie inaczej jest w świecie tabletów, które od jakiegoś czasu zaczynają dzielić się na bardziej zaawansowane sztuki. Dodatkowa funkcjonalność urządzeń nie jest niczym złym, gdyż już teraz większość z nas zastąpiło swoje poczciwe i wysłużone laptopy, zgrabnym tabletem.
Urządzenia te, coraz częściej zastępują nam nie tylko laptopy, ale także i domowe komputery osobiste. Są urządzeniami wielofunkcyjnymi, a mimo wszystko jeszcze jakiś czas temu, nie mogły być używane do wszystkiego. Sprawa ta uległa zmianie, a wszystko dzięki nowej produkcji tabletów z dołączoną klawiaturą i systemem operacyjnym Windows 8. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że cena tych urządzeń staje się dostępna dla przeciętnego Kowalskiego – już w cenie 1500 zł można nabyć dobrej klasy sprzęt, służący nie tylko jako tablet, ale także i laptop.
Nie ulega wątpliwości, że jest to mocno pociągająca wizja sprzętu, który chciałbym mieć w swoim domu – ot posiadanie jednego urządzenia o wielu funkcjach. Problem w tym, że tablety skręcają w stronę zbytniego profesjonalizmu, co nie do końca mnie przekonuje. No bo czy w dzisiejszych czasach większość z nas potrzebuje sprzętu „pełną gębą” profesjonalnego? Z pewnością nie, a może okazać się, że już za kilkanaście miesięcy będzie on nam „wciskany na siłę” – kto nie kupi, ten nie kupi.
Zagmatwanie rzeczywistości
Sytuację tę można odnieść do i tak zagmatwanego już wyboru sprzętu – mamy przecież do wyboru różnej maści smartfony, tablety, phablety, notebooki, ultrabooki etc. – gdyż sztuczne dzielenie sprzętu nie ułatwia nam życia. Producenci określający swój sprzęt mianem „profesjonalny”, z całą pewnością chcą byśmy myśleli, że mamy do czynienia z czymś dużo lepszym, niż w rzeczywistości jest. To tak, jakby producent starał się nam wmówić, że kupowany przez nas egzemplarz jest na sterydach, jest wyraźnie lepszy.
Czy większe taktowanie zegara, zwiększenie ilości RAM, ulepszenie układu graficznego jest nam dziś niezbędne do pracy? Patrząc na obecne osiągnięcia tabletów, można dojść do wniosku, że nie. Urządzenia te zbliżają się do pułapu, w którym nie będzie istniała konieczność wymiany sprzętu przez najbliższe lata – o ile już tak nie jest.
Zastanawiam się tylko czy wizja stworzenia sprzętu profesjonalnego nie jest czystym zabiegiem sprytnych marketingowców. Bo jeśli tak w istocie jest, to ciężko będzie im przekonać moją osobę do zakupu bardziej „profesjonalnego” urządzenia mobilnego. Dobrym przykładem jest tablet posiadający ogromne możliwości pod względem znajdujących się w nim podzespołów. Mocny sprzęt, bazujący na wyraźnie lepszych podzespołach, może być czymś pożądanym w naszych oczach. Nie zdzierżę jednak faktu, że większość biznesowych rozwiązań kierowanych jest do osób wymagających większej precyzji, której tak naprawdę nie oczekują.
„Proszę Pani, ten tablet będzie idealnym i co najważniejsze precyzyjnym narzędziem w Pani pracy, bo przecież precyzja i niesamowite osiągi są niezbędne do jej wykonania”. Tak mniej więcej można postrzec gadkę koncernów, które swoje zaawansowane tablety kierują do piekarzy, lekarzy czy architektów. A po co im są one potrzebne?
Atuty, o których warto pamiętać
Nie oznacza to, że wybór tych urządzeń jest zły. Jeżeli ktoś ma odpowiednią ilość pieniędzy oraz chęć pozyskania urządzenia „lepszego” od innych, to kto mu zabroni go mieć? Na pewno nie ja. Sytuacja może zmienić się w przypadku zwykłej „pokazówki”, której nigdy nie byłem i nie jestem zwolennikiem. Nie lubię również faktu, że producenci robią z nas coraz większych idiotów, dla których nadanie przydomka „professional” staje się czymś upragnionym, wręcz niezbędnym.
Mam jednak spore pokłady nadziei, że ludzkość nie pójdzie na ugodę z coraz większą samowolą producentów, którzy wyraźnie wiedzą, co jest nam w danej chwili potrzebne i czego oczekujemy. To kreowanie przyszłości pod siebie nikomu nie wyjdzie na dobre, a już na pewno nie konsumentom. Twierdzenie, że tak było zawsze już dawno przestało być przekonywujące. Sytuacja może ulec zmianie, ale czy przeciętny zjadacz chleba tego chce? Czy oczekuje tworzenia sprzętu skrojonego na jego własne możliwości? Być może i tak, ale pozostaje kolejna liga użytkowników chcących posiadać większe i szersze możliwości swoich tabletów.