Afera z eksplodującymi bateriami w Galaxy Note 7 może łącznie kosztować Samsunga nawet ponad 700 milionów dolarów. Bardziej dotkliwie Koreańczycy mogą odczuć jednak spadek zaufania klientów do swojej marki, ponieważ nawet mniej zainteresowani tematem smartfonów usłyszeli, że wybuchł jakiś Samsung. Niektórzy jednak są optymistami i uważają, że za pół roku już nikt nie będzie o tym pamiętał.
Na takie prognozy pozwolił sobie CEO amerykańskiej sieci Sprint, Marcelo Claure. Według niego, takie rzeczy po prostu się zdarzają. Nie jest to bowiem pierwszy taki przypadek w historii, ponieważ w przeszłości wiele innych telefonów/smartfonów stanęło w ogniu. Przekleństwem Samsunga jest to, że obecnie żyjemy w czasach, w których informacje rozchodzą się z prędkością światła, przez co o aferze z wybuchającymi bateriami usłyszało mnóstwo osób.
CEO Sprintu potwierdził też, że użytkownicy niechętnie oddają swoje Galaxy Note 7. Dlatego sieć bombarduje ich SMS-ami i telefonami, aby ich do tego skłonić. Jak na razie, w Stanach Zjednoczonych wadliwe urządzenia zwróciło 130 tysięcy osób.
Warto też wiedzieć, że w USA Galaxy Note 7 – zanim, nomen omen, wybuchła afera – został bardzo gorąco przyjęty i cieszył się o 25% większą popularnością niż Galaxy Note 5 w analogicznym okresie rok wcześniej. M. in. z tego właśnie powodu sukcesywnie podnoszono prognozy, dotyczące liczby sprzedanych do końca roku egzemplarzy najnowszego Notatnika (swojego czasu szacowano, że może to być nawet 18 milionów).
Jednak ze względu na problemy, jakie się pojawiły, prognozy musiały zostać zredukowane. Obecnie obserwatorzy rynku są zdania, że do grudnia Galaxy Note 7 sprzeda się w około 40% mniej egzemplarzy niż Galaxy Note 5 w analogicznym okresie rok wcześniej.
A jak już jesteśmy w temacie Galaxy Note 7, to przy okazji warto napisać też, że Samsung znalazł ciekawy sposób, w jaki będzie oznaczał wolne od wad egzemplarze. Przede wszystkim na pudełku, na naklejce, na której znajduje się m.in. numer IMEI, w górnym prawym rogu umieszczony zostanie czarny kwadrat.
Przeprojektowano także ikonkę baterii – białą zastąpi zielona z białą obwódką. Ta ostatnia jest bardzo ważna, ponieważ pojawiły się głosy, że Samsung, zmieniając kolor ikony baterii, naruszył reguły, zawarte w Android Compatibility Definition Document (określa on warunki, jakie muszą spełniać urządzenia, aby były zgodne z daną wersją Androida). A te nakazują, żeby ikony, takie, jak poziom naładowania akumulatora czy siła sygnału były właśnie koloru białego.
Google jednak zrobiło wyjątek dla Samsunga i pozwoliło mu zmienić kolor na zielony, ale jednocześnie nakazało dodanie białej obwódki. Tym sposobem i wilk jest syty i owca cała. Nowa ikonka będzie widoczna w trzech miejscach: na pasku stanu, na Always On Display oraz na ekranie, pojawiającym się po wciśnięciu i przytrzymaniu klawisza Power.
I jeszcze jedna informacja w temacie: 500 tysięcy nowych egzemplarzy Galaxy Note 7 jest już gotowych na wymianę w Stanach Zjednoczonych.
Źródło: Fortune, Engadget, Samsung, Ars Technica, FierceWireless