Kontynuując tradycję rozpoczętą w zeszłym roku na wakacjach w Rumunii, siedząc na plaży, tym razem nad Adriatykiem, postanowiłam się z Wami podzielić moimi luźnymi, tabletowymi spostrzeżeniami. W roku ubiegłym we wpisie „O tabletach to i owo… trochę nietypowo, bo plażowo” rozwodziłam się nad korzystaniem z tabletów na plaży (a później zrobił to Syomas w odniesieniu do Notion Ink Adam). Co tym razem przyszło mi do głowy i chciałam się tym z Wami podzielić i zaprosić do sympatycznej, typowo wakacyjnej dyskusji? O tym dalej.
Przed wyjazdem na urlopowy (mam nadzieję, że też uważacie, że zasłużony) odpoczynek, stanęłam przed dość trudnym wyborem: wziąć ze sobą tablet czy laptopa? Bo że któryś sprzęt mi będzie potrzebny, nie miałam wątpliwości. Część z Was stwierdzi pewnie, że zawsze pozostaje smartfon, ale spójrzmy prawdzie w oczy – oprócz możliwości pobieżnego przejrzenia zawartości sieci, nie oferuje nic więcej.
Wiele przemawiało za tabletem – w moim przypadku za iPadem. Na wakacjach liczy się bowiem przede wszystkim wygoda. Składa się na nią: waga, mobilność, jasny ekran umożliwiający korzystanie z urządzenia w pełnym słońcu oraz akumulator pozwalający na bardzo długą pracę (kilka razy dłuższą niż przeciętny laptop). Ale to przecież nie wszystko…
Co z możliwością zgrania zdjęć zrobionych aparatem? iPad nie posiada żadnego slotu kart pamięci, więc nie jest to możliwe. Jasne, można kupić odpowiedni adapter, ale Kasia o tym pomyślała zdecydowanie za późno. Problemu tego nie napotkają posiadacze niektórych tabletów z Androidem, aczkolwiek pojawi się w przypadku kart innych niż SD (np. Sony Memory Stick).
Kolejna kwestia to brak możliwości ładowania telefonu z portu USB iPada (w miejscach bez dostępu do gniazdek), bo tablet ten najnormalniej w świecie go nie posiada (a czasem by się przydał…). W moim przypadku równie istotna jest wygoda formatowania tekstu na stronie czy wrzucania zdjęć do WordPressa – na iPadzie można to oczywiście robić, ale jest to bardziej pracochłonne zadanie (będąc na urlopie mimo wszystko czasem coś tam piszę… jak choćby teraz). Podobnie jak obróbka zdjęć na tablecie jest mało komfortowa. A i obejrzenie filmu w towarzystwie w jakiś wieczór bardziej sprzyja większemu ekranowi.
Jest jeszcze sporo innych powodów, które sprawiają, że stajemy przed dylematem co do wyboru konkretnego urządzenia na wyjazd. Aczkolwiek więcej, mam nadzieję, podeślecie sami w komentarzach z własnego doświadczenia. Napiszcie czy wzięliście tablet (i jaki) i czego Wam najbardziej brakowało, jeśli do kompletu nie dołożyliście laptopa. Może wyjść z tego naprawdę ciekawa dyskusja.
Ostateczna decyzja przeze mnie podjęta raczej nie powinna być dla Was zaskoczeniem: nie poszłam na żaden kompromis, wzięłam oba urządzenia. Tak jak wspomniałam na początku, tym wpisem chciałam Was zaprosić do luźnej dyskusji. Może nie na temat wyższości tabletów nad laptopami, bądź też laptopów nad tabletami (bo to jest równie bez sensu jak rozwodzenie się nad tym, które święta są ważniejsze: Wielkanoc czy Boże Narodzenie), a o tym, który sprzęt bierzecie ze sobą – o ile w ogóle. Przecież niektórzy potrafią przeżyć te kilka, kilkanaście czy nawet i kilkadziesiąt dni bez dostępu do sieci… W moim przypadku, jak widzicie, jest to nierealne. Mimo że ostatnio mojej aktywności bezpośrednio na Tabletowo.pl nie widać, mogę Was zapewnić, że czuwam i w miarę możliwości trzymam rękę na pulsie (a i tak Jarek, jak zawsze, bardzo dobrze sobie radzi podczas mojej nieobecności – dzięki! ;)). A to wcale nie jest takie proste, bo moje wakacje nie wyglądają tak, jak pewnie większość z Was myśli. Nie wsiadam w samolot i nie lecę gdzieś daleko byczyć się na plaży w jednym miejscu przez dłuższy czas. Spędzam je dość aktywnie i ciągle się przemieszczam, przez co z dostępem do sieci jest marnie. Ale czasem trzeba i od tego odpocząć (i kto to mówi!).
To co, odkładam tablet, sięgam do lodówki po odpowiednio schłodzony trunek i spadam dalej rozkoszować się piękną pogodą i błogim lenistwem! I tego właśnie Wam wszystkim życzę: odpoczynku.
Pochwalcie się przy okazji gdzie zamierzacie spędzić swój urlop (a może już wróciliście?). Niech komentarze pod tym wpisem będą miejscem naprawdę luźnej i fajnej wymiany zdań – niekoniecznie o tabletach, ale też i o podróżach i naszych upodobaniach. W końcu są wakacje… ;)