Z papierosem w zębach: O technologicznym hejcie, Nazirze i karasiach

hate

Dzisiaj będzie odrobinę „nietabletowo”. Ale jako, że społeczność Tabletowo.pl to także część ludzi skupionych wokół nowych technologii, warto ten temat tutaj poruszyć. W Internecie obecność hejtu jest tak niezaprzeczalna, jak to, że na świecie w powietrzu występuje tlen, którym oddychamy. Nie bez powodu to jednoznacznie złe zjawisko przyrównuję do pierwiastka, dzięki któremu żyjemy. Bo w Internecie to generalnie żyjemy hejtem. A w kręgu nowych technologii, wydaje mi się, że już szczególnie.

„Karasie jedzo guwno”

Powyższy nagłówek to klasyczny przypadek hejtowania w Internecie. Pochodzi on z tak zwanej „pasty” o wyznaniach syna zapalonego wędkarza, którego ojciec w swojej pasji poszedł tak bardzo daleko, że jego historia, mimo że dla uczestniczącego obserwatora nie byłaby wcale śmieszna, to dla nas, osób, które nie doświadczyły tego komediodramatu jest to źródło mocnych salw śmiechu. Tekst ten możecie znaleźć tutaj, nie jest to jednak miejsce debiutu owej historii.

Jednak, tak samo jak i przykład z leadu, porównanie hejtu w Internecie do tej sławnej tezy, wedle której karasie, ryby pożerają ekskrementy również nie jest bezcelowe. Także i my, pasjonaci nowych technologii w trakcie dyskusji na różne tematy używamy argumentów (bądź ich kalekich odpowiedników), które stoją na poziomie tego stwierdzenia. W co uderza technologiczny hejt? A we wszystko, jak leci. Windows obrywa za to, że jak kafelki, to tylko w kiblu. Apple za to, że jak jabłko, to tylko na drzewie. Android zaś, że jest po prostu do… kitu. I tak wkoło Macieju.

Iluzja ponadprzeciętności

Naszym życiem żądzą różnego rodzaju iluzje. Częściej coś nam się po prostu wydaje, niż jesteśmy tego pewni. I w tym złudzeniu często, niestety, idziemy za daleko, waloryzując choćby nasz sprzęt względem innych. I tak samo jest z systemami operacyjnymi, aplikacjami, portalami społecznościowymi.

apple-vs-android-vs-windows

Tym samym Windows Phone to system dla idiotów, podobnie jak i Windows z niezrozumiałą i nietrafioną ideą interakcji w ramach ekranu dotykowego. Jest świątynią błędów i niedopatrzeń, używa go tylko technologicznie tępe barachło i niepostępowa biedota umysłowa. Windows nie ma aplikacji, Microsoft tylko czesze pieniądze z owiec w osobie swoich klientów, a Windows w komórce to najgorsze możliwe zło. Te telefony są ograniczone względem innych, mają słabsze procesory (a więc są gorsze, niech żyją cyferki!) i w ogóle, to można nimi rzucać.

Nokia to trup, sprzedała się Microsoftowi i na pewno, znając Redmond wszystko zostanie popsute, jako i popsuty został Kin, Zune, Surface i demokracja w Demokratycznej Republice Kongo. Lumia to najgorsze co być może, dlaczego nie zostali przy boskim Meego, które było o sto razy lepsze, jak te głupie, cukierkowe kafelki?

Apple to firma dla bogatych dzieciaczków i nowobogackich platfusów, którzy chcą być cool i trendy. A ich „smart” telefon nie potrafi wymieniać plików za pośrednictwem Bluetooth, ma mały ekran i za to trzeba jeszcze zapłacić kilka razy więcej, jak za porządny telefon z Androidem! Jabłko lepiej wygląda w świńskim pysku, niż w kieszeni rurek. iPad to taki większy iPhone, tylko wygląda jak supercienka książka. Dalej drogie, dalej do chrzanu, nic fajnego.

Android? Posłużymy się klasykiem. Matka Ci dała jakiś biedafon za zeta i cała twoja radość i wiedza … jednym słowem gówno się znasz i pierdoły opowiadasz … raczej ośmieszasz się i masz blade pojęcie o WP8 bo się naczytasz komentarzy takich samych fachowców jak Ty co WP8 próbują porównać lub zmienić na modłę Androsyfu bo brakuje im Pou lub innych głupawych gier za free i całego śmietnika . (AntyWeb). Nazir już niedługo napiszę biblię dla hejterów Androida i wedle interpretacji jego słów – urządzenia z tym systemem to sprzęt dla biedoty, która kupuje sprzęt za złotówkę u operatora, a potem płacze z powodu zawieszek, zacięć i innych niedogodności, które dotykają ten system.

Gdyby istniała bojówka Windows Phone, to Nazir byłby jej przywódcą

Nazir to bardzo barwna postać i uosobienie technologicznego hejtu. Prawdopodobnie jest to mężczyzna po 30-tym roku życia, być może związany z branżą muzyczną i być może posiadacz topowych Lumii i kilku urządzeń z Androsyfem. Jeżeli mówimy o hejcie, zaraz myślę właśnie o nim. Jego dorobkiem w karierze są liczne bany na blogach/portalach technologicznych i rozpoznawalność w środowisku komentatorów tekstów na czołowych stronach poświęconych nowym technologiom.

cartoon-pirate-e1280320621307

Cały czas zastanawiam się, co ma Nazir z tego, że publikuje takie komentarze. Nie wydaje mi się, żeby ktoś mu za to płacił. Misja to także niewdzięczna, bowiem albo nabawi się bluzgów pod swoim adresem, albo wywoła niemiły „shitstorm”, albo otrzyma bana. Nie znam pobudek, dla których to robi. I mimo podobnych preferencji w nowych technologiach (także jestem zafascynowany Windows i Windows Phone) nie podzielam jego stanowiska wobec innych systemów. Za dużo macha szabelką, a ja na to nie mam ani czasu, ani ochoty, ani nie widzę w tym najmniejszego sensu.

Hejtuje się także nas – blogerów/dziennikarzy technologicznych

Przy okazji zrecenzowania pewnego sprzętu łatwo narazić się na obelgi. Jeżeli napiszemy, że dany sprzęt nam się nie podoba, a znajdzie się dla odmiany jego szczęśliwy posiadacz mający przy okazji ostry temperament, możemy zostać nazwani durniami, kłamcami lub idiotami. Nierzadko w wątpliwość podda się nasze umiejętności i warsztat, w ciekawszych przypadkach polecą groźby.

Niedawno na to skarżył się Maciej Gajewski, bloger Spider’s Web, którego bardzo lubię i chętnie czytam. Pod jego tekstami znajdowały się ciekawe epitety, a także wpisy sugerujące, że stwierdził on coś, co nigdy nie miało miejsca. I ja jego rozgoryczenie rozumiem, bo pod moimi tekstami na przykład na portalu regionalnym, na którym pisałem pojawiały się równie ciekawe wycieczki w moją stronę.

3b3ca_ORIG-troll_flame_war

Mnie natomiast ciekawi hejt na Ewę Lalik – najsłynniejszą (tuż za Kasią Purą :) ) blogerkę technologiczną w Polsce. Ewa, jak my wszyscy ma swoje upodobania i jej atut to bardzo ciekawe podejście do tematu. I to nic złego, że temat rozłupuje ona w nieco inny sposób, trochę emocjonalnie, nieco mniej technicznie. To kobieta – co jest jej atutem i „wadą” jednocześnie. Atutem, bo jej podejście jest świeże i często nieznane, a przy tym bardzo ciekawe i poczytne. Porusza tematy, o których facet by nawet nie pomyślał. Jednak w tak zmaskulinizowanym środowisku, jak nowe technologie… czytelnicy brutalnie biorą ją pod obstrzał. Bo skoro kobieta, to się nie zna, nie rozumie tego i się nie nadaje. W każdym razie ją bardzo szanuję, nie bez powodu Przemek Pająk wziął ją pod swoje skrzydła.

Sam pod swoim tekstem znalazłem ostatnio miłą prośbę czytelnika, który bardzo chce, żebym nie „PIER…” głupot. Według niego stwierdzenie, a przy okazji hiperbola, że Nokia 3310 była sprzętem pancernym to synonim zidiocenia i chamskiej konfabulacji. Nic bardziej mylnego. To moje subiektywne zdanie powielające do tego to, co czyta się w Internecie. Moja 3310 przeżyła wiele rzeczy, przy których Lumia 1320 już dawno by skapitulowała.

Moje pobożne życzenia

Tabletowo to pod względem ilości hejtu jedno z najprzyjaźniejszych miejsc w technologicznej niszy Internetu. Kontakt z czytelnikami jest świetny – czasami nas poprawiacie, czasami ganicie, ale rzadko zdarzają się te komentarze, które nazwać można hejtem. I za to społeczności skupionej wokół tego serwisu dziękuję. Miło mi jest pisać dla Was, bo i przy okazji wpisów zbiera się Was sporo do komentowania. Także i jakość komentarzy jest bardzo dobra.

Natomiast martwi mnie fakt, że na niektórych portalach technologicznych hejtu, o którym pisałem wyżej jest mnóstwo. Ludzie obrzucają się obelgami tylko dlatego, że dzierżą w rękach inny sprzęt, lubią inny system operacyjny. To nie jest dobre. Jednak jest coś w tym, że łatwiej nam eksponować nienawiść niż przyjaźń. Wiecie, że przyjemniej pisało mi się część tego tekstu, w której „szkalowałem” pewnych producentów sprzętu, czy OS-y? No i zaznaczam – nie bierzcie tego na poważnie.

Chciałbym, by hejtu nie było. Ale to nie zależy ode mnie, niestety. Wiedzcie jednak, że z Tabletowo jestem dumny. Fajnie mi się tu pisze – wszystko dzięki Wam.