Serwisy proponujące darmowe treści dla różnych grup społecznych i wiekowych rozwijają się coraz bardziej, wprowadzając m.in. nowe rozwiązania, jak np. shortsy. Jaką oglądalnością mogą się pochwalić największe portale w Polsce? Który serwis utrzymał tytuł hegemona na tym rynku?
Najpierw jest YouTube, a potem długo, długo nic
Niewątpliwie YouTube jest największą na świecie platformą, gdzie twórcy mogą dzielić się filmami ze swoimi widzami. Amerykański gigant ma w planach regularne rozwijanie serwisu, a ostatnio bardzo mocno stawia na shortsy, czyli krótkie filmiki, trwające maksymalnie kilkadziesiąt sekund. Jest to forma wideo, która przemawia głównie do młodzieży. Rozwój YouTube naturalnie przekłada się na jego wyniki.
Najnowsze badanie Mediapanel obejmuje wyniki z lipca 2022 roku, kiedy to YouTube w Polsce odwiedziło aż 26,178 mln użytkowników. Jest to wynik, który dał tej platformie 88,11% zasięgu. Średni czas, jaki odbiorcy spędzili, korzystając z YT, to niemalże 19 godzin i 52 minuty.
CDA drugie w zestawieniu
Raczej nikogo nie dziwi to, że YouTube aż tak bardzo odjechał swojej konkurencji. Drugim portalem pod względem użytkowników oraz zasięgu jest CDA. Tę platformę w lipcu 2022 roku odwiedziło ponad 6,34 mln użytkowników, którzy spędzili średnio godzinę i 56 minut na oglądaniu filmów w serwisie. Warto jednak wspomnieć, że zarówno w przypadku YT, jak i CDA, zliczane są nie tylko wejścia z przeglądarki internetowej, ale także z aplikacji mobilnych.
Trzecie i czwarte miejsca w rankingu okupują vider.info oraz filmiki.tv, w przypadku których odnotowano odpowiednio ponad 2,418 mln i 1,195 mln użytkowników. Są to o połowę gorsze wyniki niż ma CDA, a strata do YouTube jest wręcz gigantyczna.
YouTube a płatne platformy streamingowe
Warto podkreślić także, że w porównaniu do poprzedniego miesiąca YouTube stracił ponad pół miliona użytkowników. Kilka dni temu pisaliśmy o wynikach Netflixa z sierpnia tego roku. Najpopularniejszy w Polsce serwis z serialami odwiedziło wtedy 12,73 mln użytkowników, a sam zasięg platformy to ponad 42%. Jak więc widzimy, te liczby są gorsze niż w przypadku YouTube.
Wpływ na to ma kilka rzeczy, gdyż oprócz pogarszającej się jakości produkcji, przede wszystkim jest to płatna usługa, co robi sporą różnicę. YouTube nie chowa się za paywallem, a to oznacza, że każdy może w dowolnym momencie wejść i obejrzeć nawet kilkusekundowy filmik – w przypadku Netflixa trzeba najpierw zaopatrzyć się w abonament.
Jeszcze gorzej niż Netflix wypadają w tym zestawieniu HBO Max i Disney+, które mają odpowiednio 4,49 mln i 3,8 mln użytkowników. Tuż za nimi uplasowały się z kolei serwisy takie jak: Player (2,96 mln), CANAL+ Online (2,81 mln) czy Amazon Prime Video (2,24 mln). To liczby nieporównywalnie mniejsze (chociaż same usługi nieco różnią się od siebie), ale jeżeli YouTube dalej będzie próbował nakłaniać użytkowników do przejścia na płatny pakiet, to być może prędzej czy później ta dysproporcja się zmniejszy.