Twórca internetowy
(źródło: Pixabay)

Szykuj się – twój bloker reklam na YouTube będzie bezużyteczny

W ostatnich latach wojna pomiędzy Google a oprogramowaniem blokującym reklamy na YouTube przybrała na sile. Gigant najwidoczniej ma dość przepychanek i testuje rozwiązanie, które może zakończyć wojnę na jego korzyść.

YouTube vs. użytkownicy

Początków płatnego, pozbawionego reklam YouTube’a można dopatrywać się w usłudze Music Key, która została wprowadzona w 2014 roku i dotyczyła wyłącznie treści muzycznych. Następnym krokiem okazał się koncept Red, który uwalniał od „zapychaczy” oglądających wideo na platformie, wdrożony w 2015 roku.

Szybkie przewinięcie o kilka lat do 2018 i koncept YouTube Premium wyklarował się. Dziś płacąc miesięczny abonament zyskujemy dostęp dla platformy muzycznej YT Music, możliwość zapisywania treści do obejrzenia na później bez dostępu do internetu, tryb picture-in-picture czy odtwarzanie dźwięku w tle. No i brak reklam.

Oczywiście nie wszyscy godzą się na to, aby takie funkcje ukrywać za modelem subskrypcyjnym, kosztującym obecnie w Polsce 25,99 złotych. Od lat na różne przeglądarki pojawiają się wtyczki blokujące reklamy czy aplikacje pokroju YouTube Vanced, co oczywiście nie podoba się Google, właścicielowi platformy.

Serwerowa strzykawka

Obecnie testowane jest rozwiązanie, które powinno położyć kres wszelkim próbom blokady reklam. Oficjalne konto SponsorBlock – rozszerzenia służącego do pomijania fragmentów sponsorowanych – opublikowało wpis informujący o tym, że „YouTube właśnie eksperymentuje ze wstrzykiwaniem reklam od strony serwerów”.

Za tym nieco enigmatycznym opisem kryje się technika, która sprawia, że bloki reklamowe nie są oddzielną częścią filmiku, jak teraz, a stają się na swój sposób połączone z odtwarzanym materiałem. Zmiana sposobu implementacji treści reklamowych do filmików sprawia, że takie materiały są nie do odróżnienia od odtwarzanego wideo, w efekcie czego ani przeglądarka, ani wtyczki nie mogą jej zablokować.

Obecnie rozwiązanie jest w fazie testów i nie wiadomo, kiedy zostanie wprowadzone na szerszą skalę. Możemy się jednak domyślić, że może to być gwóźdź do trumny youtube’owych blokerów reklam. Chyba, że programiści w walce o darmowe treści bez reklam znowu ograją wielkie korporacje i znajdą sposób na obejście i tego zabezpieczenia.