Zdarza nam się recenzować sprzęt naprawdę przeróżny. Nieczęsto jednak wykracza on mocno poza zwykłą tematykę naszego portalu. Dziś jednak mam do czynienia właśnie z takim przypadkiem, gdyż na warsztat trafił… odkurzacz. Xiaomi SWDK Mites Dust Vacuum Cleaner nie jest jednak taki do końca typowy.
Aby zauważyć różnicę, na początek wystarczy przyjrzeć mu się nieco dokładniej. Testowany odkurzacz ma formę urządzenia ręcznego, zasilanego z gniazdka elektrycznego. Spora, nieruchoma, głowica kryje właśnie elementy wyróżniające Xiaomi od, powiedzmy, dowolnego Zelmera. Mowa tu o płytkach wstrząsaczy, zdolnych do wibracji 8 tysięcy razy na minutę (jeśli ktoś ma dla nich lepszą nazwę, to proszę) i schowanej za ochronną kratką kwarcowej lampie UV-C o mocy 6 W.
Reszta jest już klasyczna – plastikowy zbiornik na kurz o pojemności 0,4 litra i zestaw filtrów, składający się z metalowego filtra siatkowego i ukrytego za nim filtra HEPA. Materiałowy filtr znajduje się zresztą także i na tyle urządzenia w wylocie powietrza.
Dzięki użyciu zasilania sieciowego odkurzacz ma sporą moc – aż 450 W, co pozwala wytworzyć (zgodnie z deklaracjami producenta) podciśnienie na poziomie 12 kPa. Cena Xiaomi SWDK Mites Dust Vacuum Cleaner w dniu pisania recenzji wynosi około $80.
Komu to potrzebne?
Chociaż Xiaomi SWDK Mites Dust Vacuum Cleaner można używać jak zwykły, dość poręczny odkurzacz do mebli, to swoje zalety w pełni może pokazać w sytuacji, gdy w domu mieszka alergik. Urządzenie jest bowiem przeznaczone głównie do walki ze świetnie czującymi się w naszych mieszkaniach roztoczami, które są w (całości lub częściach) dość silnymi alergenami. Wprawdzie dyskusyjna jest możliwość całkowitego pozbycia się ich z naszego otoczenia (o ile nie żyjemy w sterylnym namiocie), jednak można przynajmniej próbować zmniejszyć występowanie alergenu. Służyć ma temu naświetlanie lampą UV, której promieniowanie ma mordować przebrzydłe pajęczaki i inne drobnoustroje (np. bakterie) oraz wstrząsarka, która ma „odczepiać” rzeczone roztocze i ułatwiać ich wessanie przez odkurzacz.
W praktyce
Ocena działania odkurzacza antyalergicznego przez osobę, która w rodzinie nie posiada żadnych alergii, za to ma dwa galopujące po mieszkaniu czterołape alergeny nastręcza pewną trudność. Nie jestem bowiem w stanie w najmniejszym stopniu ocenić, czy urządzenie spełnia swoją antyalergiczną funkcję i łagodzi objawy uczuleniowe. Nie mam natomiast problemów, by ocenić wygodę działania i jakość samego urządzenia. A tu jest całkiem nieźle. Urządzenie jest poręczne i wygodne w użytkowaniu, nawet mimo tego, że zasilane jest przewodowo. Kabel ma około 4 m długości i w praktyce była to długość wystarczająca, by móc używać odkurzacza w każdym miejscu, gdzie był potrzebny. Wersja akumulatorowa także zresztą istnieje, jednak ma dwukrotnie mniejszą siłę ssącą i nie jestem pewien, czy jest to propozycja warta uwagi.
Uruchomienie odkurzacza wyłącznikiem sieciowym nie aktywuje jednocześnie wstrząsaczy i lampy UV – odpowiadają za to wciskane kółka na dolnej części ssawki – zabezpiecza to nasze oczy (i nie tylko) przed ekspozycją na promieniowanie UV-C. Pasmo świecenia lampy nie ogranicza się zresztą tylko do UV, całkiem wyraźnie świeci także w niebieskiej części światła widzialnego i zapewne w pozostałych zakresach ultrafioletu, jednak to właśnie najkrótsza część pasma UV odpowiada za sterylizację.
Odkurzacz nie należy do najcichszych – jego hałas jest wyraźnie słyszalny. Nie można jednak narzekać na to, jak pracuje – odkurzanie kanapy i dziecinnego łóżka (które posłużyły jako obiekty doświadczalne) było szybkie i efektywne. Siła ssania okazała się na tyle duża, że podczas próby potraktowania ssawką dość grubego koca przejawiał on tendencję do bycia wsysanym do wnętrza szczotki i utrudniało to płynne przesuwanie odkurzacza. W połączeniu ze wstrząsaczami dało to jednak świetny efekt (nie wiem, czy przewidziany, ale na pewno pożądany) – usuwania także futra z odkurzanej powierzchni – Xiaomi radził sobie tu znacznie lepiej niż akumulatorowy Electrolux z elektroszczotką i klasyczny ze zwykłą ssawką. Spory to plus, gdyż kocie kudełki nie tylko kiepsko wyglądają na ubraniach, ale także są – jak wiadomo – silnym alergenem.
Wysoką skuteczność można ocenić bez problemu podczas pracy. Wystarczy parę chwil działania sprzętu, by na metalowym filtrze osadziła się (poza kocią sierścią) całkiem spora warstwa drobnego i grubszego kurzu. Osad na filtrze HEPA jest znacznie mniejszy (metalowy robi dobrą robotę), ale także jest zauważalny – w teorii to tam powinny lądować wymordowane kataklizmem lampy UV roztocze, lecz bez możliwości przyjrzenia się zawartości filtra przez mikroskop pozostaje to w sferze moich domysłów. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że cały proces odkurzania byłby wygodniejszy i szybszy, gdyby producent zdecydował się zastosować ruchomą głowicę zamiast stałej.
W stronę podsumowania
Odkurzacz Xiaomi SWDK Mites Dust Vacuum Cleaner okazał się całkiem przyjemnym i pożytecznym dodatkiem do arsenału domowego sprzętu AGD. Przyspieszył i usprawnił codzienne „czynności serwisowe”. I choć nie okazał się niezbędny, to po zakończeniu testów wraz z żoną zaczęliśmy się zastanawiać nad zakupem takiego samego lub podobnego urządzenia. Oczywiście raz jeszcze warto tu podkreślić, że w zasadzie jest to sprzęt dla alergików, uczulonych na kurz i jego składowe i to właśnie oni w pełni będą w stanie wykorzystać oferowane przez Xiaomi możliwości. W przeciwnym wypadku cena ~300 zł może być uznana za zbyt wygórowaną. Ale nie miałbym nic przeciwko temu, by mieć taki odkurzacz pod ręką.
Xiaomi SWDK Mites Dust Vacuum Cleaner kupicie w sklepie Tomtop, w którym – korzystając z kodu TTPOBCD – dostaniecie zniżkę (z 80 na 67,99 dol.). Dodatkowo koledzy z Chin prosili, by wspomnieć, że za dwa dni rusza u nich spora promocja na elektronikę; warto zatem śledzić stronę akcji promocyjnej.
