Co prawda premiera Xiaomi Redmi Note 11 w Polsce dopiero przed nami, to jednak już z komentarzy wiem, że sporo z Was rozważa wejście w posiadanie tego modelu. A z racji tego, że mija właśnie kilka dni, odkąd z niego korzystam, stwierdziłam, że to dobry czas, by podzielić się z Wami moimi pierwszymi i najważniejszymi spostrzeżeniami na jego temat.
Xiaomi Redmi Note 11 – na papierze wygląda na króla opłacalności
Kolejni przedstawiciele serii Redmi Note cieszą się w Polsce ogromną popularnością. Ma na to wpływ przede wszystkim stosunek ceny do jakości, który Xiaomi w przypadku tej linii produktowej stara się zachować na naprawdę świetnym poziomie. Właściwie co premierę kolejnego urządzenia Redmi Note, w mediach pojawia się sporo określeń typu “król opłacalności”, “najlepszy smartfon w swojej półce cenowej”, etc. Nie inaczej zresztą może być tym razem, choć tu oczywiście największą rolę będzie odgrywała cena. Tej jeszcze niestety nie znamy, ale sądzę, że spokojnie możemy się nastawiać na kwotę trzycyfrową (biorąc pod uwagę koszt telefonu poza granicami naszego kraju).
Xiaomi Redmi Note 11 na papierze wygląda wręcz na sprzęt kompletny. Ma 6,43-calowy ekran AMOLED Full HD+ z częstotliwością odświeżania 90 Hz, NFC, głośniki stereo, dual SIM i jednocześnie możliwość korzystania z karty pamięci microSD, port podczerwieni czy 3.5 mm jack audio.
Do tego akumulator o pojemności 5000 mAh i szybkie ładowanie 33 W (ładowarka jest w zestawie!) – to wszystko brzmi zupełnie nieźle. Czego zatem brakuje Redmi Note 11? 5G (w niskiej półce, chyba się ze mną zgodzicie, ten brak jest do zniesienia), szybszej pamięci (tylko UFS 2.2) i lepszego aparatu – jak się zaraz przekonacie.
Smartfon pracuje dzięki procesorowi Qualcomm Snapdragon 680, czyli niskopółkowej jednostce, która jednak podczas codziennego użytkowania sprawdza się zupełnie dobrze – nie jest demonem szybkości, ale poszczególne polecenia wykonuje bez dłuższych chwil namysłu. Czasem zdarzy się, że jakaś aplikacja się dłużej otwiera, ale zakładając, że mieścimy się w niskiej półce cenowej, trudno spodziewać się, by było inaczej.
Do testów dostałam sprzęt w konfiguracji z 4 GB RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej, z Androidem 11 z MIUI 13.0.1 (poprawki bezpieczeństwa datowane na grudzień 2021).
A jaki jest w rzeczywistości?
Papier papierem, a smartfon jest u mnie już kilka dni, dzięki czemu czas przejść do konkretów. I tu pierwsza rzecz – akumulator! Ogniwo o pojemności 5000 mAh sprawuje się rewelacyjnie. Prawda jest taka, że Redmi Note 11 jest smartfonem, który bardzo trudno rozładować w ciągu dnia.
Pokuszę się o stwierdzenie, że osoby mniej zaawansowane czy też korzystające z telefonu niezbyt intensywnie, będą w stanie go eksploatować nawet przez trzy doby bez sięgania po ładowarkę. W moim przypadku w cyklu mieszanym (tj. LTE / WiFi) lub na samym WiFi były to dwie doby, natomiast na samych danych mobilnych – solidna doba, przy czym SoT nigdy nie spadał poniżej 4,5 godziny (na WiFi dobił do ok. 8 godzin – niestety, cykl SoT resetuje się co dobę, trzeba na to zwrócić uwagę).
Z dobrej strony pokazuje się też nasze okno na świat w przypadku smartfona, czyli wyświetlacz. Ten został wykonany w technologii AMOLED i ma odświeżanie 90 Hz, a takie połączenie w tanim smartfonie to aktualnie raczej rzadkość (jest albo wyższe odświeżanie niż standardowe 60 Hz i AMOLED lub 90 Hz i IPS).
W ekranie nie uświadczymy czytnika linii papilarnych, ale uważam to za dobrą decyzję Xiaomi – lepiej w tanim sprzęcie zdecydować się na sprawdzone rozwiązanie (skaner we włączniku na prawej krawędzi), niż zaimplementować najgorszy rodzaj czytnika w ekranie. Ten na krawędzi sprawdza się naprawdę dobrze.
Póki co elementem, który zrobił na mnie najgorsze wrażenie, jest aparat – straszliwie nierówny. Wszystko przez to, że właściwie w każdych nieco gorszych warunkach oświetleniowych, rejestrowane przez aparat główny 50 Mpix (f/1.8) kolory pozbawione są wyrazistości – najzwyczajniej są wyblakłe w stosunku do tego, co widzi ludzkie oko.
Paradoksalnie jednak, z pomocą Redmi Note 11 można zrobić niezłe zdjęcia – z całkiem dobrym rozmyciem tła czy poprawnie odwzorowanymi kolorami, przy czym światła (najlepiej naturalnego) musi być wystarczająco dużo.
Robiąc zdjęcia mamy możliwość korzystania z AI lub też nie. Sztuczna inteligencja dość mocno ingeruje w efekt finalny, podbijając jaskrawe barwy, ale w sposób – niestety – mocno przesadzony.
Fotografując po zmroku mamy dostęp do trybu nocnego, ale nie w przypadku ultraszerokiego kąta (8 Mpix f/2.2 118°). Całość uzupełnia aparat makro 2 Mpix f/2.4 i do pomiaru głębi 2 Mpix f/2.4.
Więcej wniosków i przykładowych zdjęć załączę oczywiście w recenzji.
Premiera Xiaomi Redmi Note 11 w Polsce już za 10 dni!
Nie będę się teraz rozpisywać na temat pozostałych aspektów, jak choćby wygląd (ale matowa obudowa przypadła mi do gustu) czy oprogramowanie (MIUI z ciemnym motywem miewa swoje humory – to wymaga rozwinięcia), by nie wyszła z tego przedwczesna recenzja, na publikację której nie jestem jeszcze gotowa (zbyt krótko mam testówkę w rękach).
Jeśli jednak macie jakieś pytania, zapraszam do sekcji komentarzy. Z recenzją urządzenia postaram się wyrobić na premierę – tak, żebyście mieli jasną odpowiedź czy warto je kupić, oczywiście znając już cenę.
A sama premiera Xiaomi Redmi Note 11 w Polsce będzie miała miejsce 22 lutego 2022 i czuję w kościach, że – jak przy każdym tego typu wydarzeniu – producent zdecyduje się na odpalenie jakieś oferty przedsprzedażowej.
W kuluarach mówi się, że cena na start ma być naprawdę korzystna – oby faktycznie tak było!