Producenci wręcz uwielbiają składać odważne deklaracje. Xiaomi nie jest wyjątkiem – Lu Weibing, general manager marki Redmi, zapowiedział, że w ciągu trzech najbliższych lat jego firma zamierza wdrapać się na pozycję światowego lidera. Byli już tacy, którzy próbowali i polegli. Czy w tym przypadku będzie inaczej?
Życie Xiaomi nie było usłane różami od samego początku
Niektórym może się wydawać, że historia tej marki to pasmo samych sukcesów. W końcu dostarcza ona na rynek coraz więcej smartfonów, dzięki czemu szybko pnie się w rankingach największych producentów tego typu urządzeń w ujęciu globalnym. Co więcej, coraz częściej jest lokowana na pierwszym miejscu przed Samsungiem.
Trzeba tu jednak zauważyć, że liczba dostarczonych smartfonów nie równa się liczbie sprzedanych. Do publicznej wiadomości najczęściej nie jest podawane, ile dana firma sprzedała urządzeń, choć one same mają dostęp do takich danych, za co płacą niemałe pieniądze. W Polsce pod względem sprzedaży niezmiennie króluje Samsung.
Xiaomi nie zawsze wiodło się jednak tak dobrze. Kilka lat temu firma miała ogromne problemy, aby przekroczyć próg 100 mln sprzedanych smartfonów w ciągu jednego roku. Ostatecznie się to udało i aktualnie producent dostarcza na rynek znacznie więcej urządzeń – w 2020 roku 146,4 mln sztuk.
Xiaomi zaczyna ofensywę. Za trzy lata chce być Numerem Jeden na świecie
Mimo że firma regularnie ociera się o pierwszą pozycję w rankingach największych producentów smartfonów na świecie, to najwyraźniej ma tego dość. Lu Weibing, general manager marki Redmi, poinformował, że od 2022 roku Xiaomi rozpoczyna trzyletnią strategię, dzięki której do 2024 roku ma stać się Numerem Jeden na świecie.
Historia pokazała, że nic nie jest niemożliwe w tym segmencie. Huawei również był nikomu nieznaną marką, a w pewnym momencie dotarł na fotel lidera pod względem liczby dostarczonych na rynek smartfonów (co zapowiadał już w 2016 roku). Przez amerykańskie sankcje jego urządzenia niemal całkowicie zniknęły jednak z półek sklepowych, a nie tak dawno Amerykanie wzięli na celownik również Xiaomi.
Co prawda dość szybko usunęli firmę z tzw. czarnej listy, ale to pokazuje, że żaden producent z Chin nie może być pewny, że coś nie stanie mu na przeszkodzie do osiągnięcia ambitnego celu. Huawei się nie udało. Czy uda się Xiaomi? Zobaczymy za trzy lata.