Choć Xiaomi nie jest już w piątce największych producentów smartfonów na świecie (a w samych Chinach jest dopiero na 4. miejscu), to i tak sprzedaje dziesiątki milionów urządzeń. Wydawać by się więc mogło, że nieźle na tym zarabia. Tymczasem jest zupełnie na odwrót.
Hugo Barra, Global VP Xiaomi, przyznał, że sprzedaż smartfonów nie przynosi żadnych zysków. Co więcej, bez ogródek powiedział też, że nawet gdyby sprzedali 10 miliardów urządzeń, to i tak nie zarobiliby na tym złamanego grosza (cały czas mówimy o zyskach, nie przychodach). Ale – dość zaskakująco – nie jest to dla firmy żaden problem, ponieważ przede wszystkim dba ona o powtarzające się strumienie przychodów na przestrzeni wielu lat.
Można się więc zastanawiać, jak Xiaomi w ogóle udaje się utrzymać na rynku, skoro nic nie zarabia na smartfonach? Wystarczy jednak wejść na stronę producenta, żeby dowiedzieć się, że w jego ofercie znaleźć można urządzenia z wielu różnych segmentów. Ww. strumień przychodów musi być naprawdę szeroki i pozyskane pieniądze wystarczają na pokrycie strat, generowanych przez dział mobilny (chyba, że wychodzi on na zero, ale to raczej wątpliwe).
W 2015 roku Xiaomi sprzedało ~70 milionów smartfonów, czyli o około 12% mniej niż zakładano. Trzeci kwartał 2016 roku również nie był najlepszy, ponieważ sprzedaż w Chinach spadła aż o 45% w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej.
W styczniu Xiaomi ma – po raz pierwszy w swojej historii – pojawić się na targach CES w Las Vegas, ale na razie nie wiadomo, co tam zaprezentuje.
*Na grafice wyróżniającej Xiaomi Mi Note 2
Źródło: Reuters przez TechChrunch, VentureBeat