Xiaomi Mi Band – pierwsze wrażenia

O firmie Xiaomi jest ostatnio bardzo głośno, więc na pewno nikomu nie muszę przedstawiać tej marki. Jest to producent sprzętu elektronicznego, który w dość krótkim czasie wyrósł nam na jednego z liderów chińskiego segmentu mobilnego i można z czystym sercem powiedzieć, że Xiaomi ma predyspozycje do stania się mocarzem w światowej elektronice. Niniejszy artykuł będzie traktował o opasce Mi Band, będącej urządzeniem wykorzystywanym do monitorowania naszej aktywności ruchowej, komunikującym się z naszym smartfonem poprzez Bluetooth. Celem artykułu jest ogólne przybliżenie czym jest to urządzenie oraz moje pierwsze wrażenia z użytkowania tego gadżetu. Mam również w planach przeprowadzić bardziej dalekosiężny test, którego wyniki wraz z już dokładniejszym opisem opaski Mi Band planuję opublikować za tydzień lub dwa.

Gdzie kupić?

Jeśli liczycie na to, że wsiądziecie w samochód i pojedziecie do pierwszego lepszego sklepu po Mi Band, to niestety muszę Was rozczarować. Opaska nie jest oficjalnie dostępna w Polsce. Poza Allegro, gdzie dostępne są opaski z doliczoną gigantyczną marżą dla sprzedawcy, jedynym sposobem na zakup tego produktu jest sprowadzenie go zza granicy. Ja swój egzemplarz kupiłem w sklepie GearBest.com w promocji za $16,66 (przy kursie z dnia złożenia zamówienia ok. 60 zł). Dodatkowym plusem jest to, że cała oferta sklepu dostępna jest z darmową przesyłką do Polski. Jeśli chodzi o czas realizacji, to zamówienie złożyłem 5 stycznia, natomiast opaskę dostałem dopiero 27, a więc wędrowała do mnie 22 dni, z czego 15 to dni robocze.

Pokaż kotku co masz w środku, czyli zawartość zestawu

Wszystko mieści się w sześciennym pudełku, które – muszę przyznać – wygląda bardzo elegancko, pomijając fakt iż moja przesyłka musiała najwidoczniej dostać lekki strzał w jeden z narożników. Po zdjęciu pokrywy naszym oczom ukazuje się Xiaomi Mi Band ulokowany w bardzo przyjemny kompozycyjnie sposób, a przy tym bez żadnych udziwnień.

Poza opaską w skład zestawu nie wchodzi zbyt wiele rzeczy. Są to: instrukcja obsługi, oczywiście zawierające jedynie chińskie krzaczki, oraz kabel USB służący do ładowania.

Jeśli chodzi o wygląd opaski oraz jakość jej wykonania jestem mile zaskoczony. Gumowy pasek zapina się na „klips” w bardzo prosty i na pierwszy rzut oka trwały sposób. Rdzeń urządzenia jest plastikowy, ale jeśli chodzi o wygląd nie można mu nic zarzucić. Jest to prawdopodobnie posrebrzany element z trzema diodami, których kolor możemy dowolnie konfigurować (ale o tym kiedy indziej). Nic nie gniecie, ani nie obciera, podobno też nie uczula. Jednak jest bardzo mocne ALE. Widać, że grupą docelową są konsumenci pochodzenia azjatyckiego. Nie chcę, żeby zabrzmiało to rasistowsko, ale opaska jest ewidentnie stworzona dla ludzi małych. Sam jestem niewielkiej postury, więc nie mam problemu, ale gdy na osiem dziurek JA zapinam się na piątą, to drogi Czytelniku „wiedz, że coś się dzieje!”, i to złego. Zmierzyłem maksymalny obwód ręki na jaki wejdzie opaska, jest to 21 cm. Poprosiłem mojego przyjaciela (pozdrawiam!), który jest ode mnie sporo większy, o zmierzenie swojego nadgarstka i na ścisk w najcieńszym miejscu swojej ręki otrzymał wynik właśnie 21 cm. Nie ma najmniejszych szans, aby mógł on nosić taką opaskę w pełni komfortowo.

Jak już mówimy o wadach, to warto się tutaj zastanowić nad faktem, iż Xiaomi Mi Band przyznano stopień ochrony IP67, który zapewnia całkowitą ochronę przed wnikaniem pyłu i pozwala na zanurzenie  jedynie do 1 m przez okres zaledwie 30 minut. Dla mnie jako osoby, której jedną z głównych aktywności jest pływanie, to duży minus, gdyż taka opaska nadaje się co najwyżej pod prysznic, ale nie na basen.

Wszystko fajnie, ale jak to działa?

Opaska łączy się ze smartfonem poprzez Bluetooth i od razu sprecyzuję, że nie współpracuje z żadnymi popularnymi aplikacjami, typu Google Fit czy Endomondo. Do pracy niezbędne jest zainstalowanie dedykowanej appki z Google Play lub AppStore. Warto też tutaj wspomnieć, że oficjalna aplikacja dostarczona przez producenta zapewnia pełną funkcjonalność tylko w przypadku współpracy ze smartfonem Xiaomi. Na urządzeniach innego producenta liczba funkcji jest znacznie ograniczona. No i do tego nie można zapomnieć o tym, że występują znaczne problemy z tłumaczeniem na język angielski. Jednak nie lękajcie się. Na pomoc przychodzą nam pasjonaci, którzy na forum pod tym linkiem udostępnili specjalną wersję z poprawionym tłumaczeniem i odblokowanymi wieloma funkcjami, do których normalnie tak jak mówiłem wcześniej, dostęp jest tylko na smartfonach Xiaomi.

W skrócie – opaska może służyć między innymi do: liczenia kroków podczas marszu i biegu, monitorowania snu, budzenia delikatnymi wibracjami oraz informowania o powiadomieniach z telefonu, takich jak SMS, połączenia, czy nawet komunikaty z Twittera, a także umożliwiać *inteligentne* odblokowanie smartfona w połączeniu z funkcją Smart Lock, dostępną na Androidzie 5.0 Lollipop. No dobra, ale o tym chciałem się głębiej rozpisać w kolejnym artykule poświęconym Mi Band.

Według producenta opaska ma pracować nawet 30 dni na jednym ładowaniu, choć przyznam szczerze, że przy włączonych niektórych funkcjach już po tej dobie widzę, że osiągnięcie tak dobrego wyniku będzie niewykonalne.

Podsumowując…

Już teraz mogę powiedzieć, że takie urządzenie ma wiele zastosowań i na pewno się zaprzyjaźnimy. Przystępna cena jest zdecydowanie czynnikiem, który zachęca do nabycia takiego gadżetu. Osoby aktywne niewątpliwie docenią ten produkt. Jak wszystko, również i Mi Band ma swoje wady, ale przeważają w tym przypadku zalety.  I na razie chciałbym na tym zakończyć. Następną część artykułu, tak jak mówiłem, planuję napisać za około tydzień lub dwa, jak już trochę poużywam i bardziej zaznajomię się z możliwościami oraz ograniczeniami tego sprzętu.

Exit mobile version