Pół roku to chyba wystarczający czas, by wychwycić wszystkie, nawet te najmniejsze wady urządzenia. A właśnie tyle, dokładnie 6 miesięcy, Mi Band 3 gości na mojej ręce. Jak się sprawdza ta opaska po tak długim okresie użytkowania? Czy nadal warto w nią zainwestować? Już śpieszę z odpowiedzią.
Zanim jednak odpowiem – wspomnijmy na sekundę o poprzedniku Mi Band 3. Druga generacja sportowej inteligentnej opaski od Xiaomi towarzyszyła mi w dzień i w nocy przez ponad rok. Kupiłem ją za śmieszne pieniądze w jakimś chińskim sklepie i powiedzieć, że byłem z niej zadowolony, to jak nic nie powiedzieć. Gdy zapowiedziano jej kolejny model z numerkiem 3 w nazwie, to wiedziałem, że kupię go najszybciej jak to możliwe. Nie dlatego że „trójka” wydawała się jakimś dużym przeskokiem względem Mi Band 2, po prostu jest to ten typ gadżetu, który jest na tyle tani, że można sobie na niego pozwolić „ot, tak”. Dla mnie Xiaomi Mi Band 2 był urządzeniem prawie idealnym, który spełniał moje oczekiwania. A Xiaomi Mi Band 3 był bardzo udaną ewolucją. Choć początki nie były zbyt różowe.
Wszystko rozbijało się o kwestie oprogramowania. A to dalekie było od ideału, gdy Xiaomi Mi Band 3 wchodził na rynek. Sprzętowo opasce tej nic nie brakowało (w tej cenie oczywiście), no może oprócz jaśniejszego ekranu OLED, choć ten i tak uważam za wystarczający. Początkowo narzekałem też na sterowanie opaską, ale po przyzwyczajeniu się do gestów, obsługuję już ją szybko i bez żadnych problemów. Problemem była za to aplikacja na telefon, jak i samo oprogramowanie Mi Band 3, które było pełne błędów i braków. Pierwsze parowanie iPhone’a i opaski trwało o wiele za długo, co więcej nie udało się to za pierwszym razem, a w tym wszystkim towarzyszył mi w niektórych miejscach język chiński, a nie angielski. Później też sama synchronizacja danych zebranych przez opaskę ze smartfonem potrafiła też trwać stanowczo za długo. A na koniec można było trafić na kilka irytujących błędów.
Jednakże z czasem (a raczej z dużą liczbą aktualizacji) rensponsywność samej apki wzrastała – tak samo, jak funkcjonalność i wygoda opaski. Dodano nawet język polski czy możliwość przywrócenia ustawień fabrycznych bez wchodzenia w telefon. Urządzenie przestało też gubić zasięg ze smartfonem, co początkowo rzadko, bo rzadko, ale jednak się zdarzało. Również wydaje mi się, że na przykład takie funkcje, jak inteligentne budzenie, działa bardziej skutecznie. Ogólnie, to, co mnie najbardziej irytowało, czyli bardzo słabe oprogramowanie, zostało usunięte i teraz korzystanie z Xiaomi Mi Band 3 to czysta przyjemność.
A do czego inteligentna opaska może się przydać?
Z perspektywy 6 miesięcy na pierwszym miejscu stawiam powiadomienia. Xiaomi Mi Band 3 w mały, ale jednak znaczący sposób zmienił sposób, w jaki korzystam ze smartfona. Dużo rzadziej spoglądam na ekran telefonu – gdy dostaję jakieś powiadomienie, to w pierwszej kolejności spoglądam na opaskę. Z jej pomocą możemy nie tylko spojrzeć na typ powiadomienia, ale także na jej treść, a nawet odrzucić połączenie. No i opaska jest pierwszym urządzeniem, z którym mam kontakt rano – wolę wybudzanie przez sygnał wibracyjny na nadgarstku niż przez alarm w telefonie.
Nie mogę też przejść obojętnie obok wszystkich, nazwijmy to „sportowych” funkcji opaski od Xiaomi. Motywuje mnie ona do ruchu, do osiągania codziennego celu w postaci 10000 kroków, a także w bardzo sprawny sposób monitoruje moje aktywności, jak bieganie czy gra w squasha. Pulsometr, choć nie zawsze idealny, też dobrze się spisuje i daje dość powtarzalne i wiarygodne wyniki. Jedyne, czego mi brakuje, to brak możliwości sterowania muzyką z poziomu opaski.
A czy po tych sześciu miesiącach pojawiły się jakieś nowe wady?
Nie stwierdziłem, z czego sam jestem zdziwiony, by coś po tak długim czasie się ujawniło. Opaska zadziwiająco dobrze (pomimo moich początkowych obaw) zniosła też próbę czasu. Wyświetlacz jak się palcował, tak się palcuje dalej, ale nie znalazłem na nim ani jednej ryski. Jest to o tyle ciekawe, że zupełnie tego urządzenia nie oszczędzałem, niejednokrotnie omyłkowo uderzyłem nim o jakiś przedmiot, a kilkukrotnie nawet mi spadł. Byłem też z nim wiele razy na basenie i wodoszczelność też mnie nie zawiodła ani razu. Fabryczna gumowa opaska też dzielnie się trzyma, na pewno dużo lepiej niż ta z Mi Banda 2 po podobnym okresie. A mnogość innych alternatywnych kolorowych opasek (niekiedy do kupienia dosłownie za grosze) może aż przytłoczyć. Tak więc, jak Mi Band 3 był solidnym urządzeniem, tak nadal jest.
Na koniec oczywiście wspomnę o baterii. Jedyny aspekt, który mogę zaliczyć na minus po pół roku korzystania. Na początku bateria w Xiaomi Mi Band 3 trzymała mi około 20 dni, teraz niestety wydajność baterii spadła do około 14, ale i tak uważam, że jest to wynik bardzo dobry na tle konkurentów. To jest chyba to za co najbardziej cenie tę opaskę, nie muszę co wieczór sięgać do stacji dokującej by go ładować. No i w moim egzemplarzu kabel do ładowania niekiedy odmawiał posłuszeństwa, ale zaznaczam tylko w moim egzemplarzu, nie jest to jakaś ogólna wada fabryczna, bo konsultowałem się jeszcze z trzema właścicielami opaski Xiaomi. Drugi taki kabelek (teraz oczywiście w pełni sprawny) kupiłem za dosłownie kilka złotych, więc nie mam tego za złe producentowi.
Tak więc odpowiadając na pytanie zawarte w tytule: czy mogę polecić Xiaomi Mi Band 3 po pół roku? Odpowiadam… oczywiście, że tak, tak samo, jak na początku mojej przygody z tą opaską, tak samo i teraz (a po aktualizacjach nawet bardziej) mogę bez chwili zastanowienia polecić wam zakup tego małego gadżetu. Teraz w tej cenie trudno znaleźć cokolwiek lepszego, jest to po prostu król stosunku cena/jakość w sprzętach kategorii wearables. Tym bardziej, że co chwila spotykam się w sieci (a ostatnio też w sklepach stacjonarnych) z bardzo korzystnymi promocjami na ten sprzęcik. Jeśli potrzebujecie więcej informacji o Xiaomi Mi Band 3, to polecam zajrzeć do szczegółowej recenzji Krzysztofa z sierpnia poprzedniego roku. A mi pozostało tylko czekać na Xiaomi Mi Band 4, bo pomimo tego, że „trójka” sprawuje się świetnie, to z ciekawości wymienię ją na następcę, by sprawdzić, czy również zbliży się on do perfekcji.