Usunięcie z zestawu sprzedażowego tak podstawowego akcesorium, jakim niewątpliwie jest ładowarka, wzbudza wiele kontrowersji. Xiaomi na szczęście (jeszcze) daje klientom wybór, ale – jak się okazuje – osoby, które kupują najnowszego flagowca Xiaomi Mi 11, wolą jednak otrzymać zasilacz wraz ze smartfonem.
Producenci dają coraz mniej, a każą płacić tyle samo lub nawet więcej
Już od dłuższego czasu dało się zauważyć, że producenci coraz bardziej ograniczają zawartość zestawów sprzedażowych. Dodatkowe akcesoria to nie tylko dodatkowy koszt, ale też waga i rozmiar, co naturalnie wpływa na koszty dystrybucji – im większe pudełka, tym mniej ich zmieści się na palecie, zatem trzeba wysłać więcej kontenerów z ładunkiem, co oczywiście kosztuje.
Producenci postanowili więc jeszcze mocniej ograniczyć zawartość zestawów sprzedażowych i usunąć z nich kolejne akcesoria. Padło na słuchawki (akurat one i tak coraz rzadziej były dodawane do pudełek) oraz ładowarkę, która do tej pory wydawała się koniecznym dodatkiem do smartfona.
Oszczędności, jakie uzyskują producenci, nie przekładają się jednak na niższe ceny – Xiaomi Mi 11 kosztuje dokładnie tyle samo, ile Xiaomi Mi 10, a iPhone 12 jest kilka stówek droższy od iPhone’a 11 (od 4199 złotych vs od 3599 złotych).
Sam Xiaomi Mi 11 bez ładowarki? Większość klientów powiedziała „nie, dziękuję”
Xiaomi również zdecydowało się usunąć ładowarkę z zestawu sprzedażowego, ale w przeciwieństwie do Apple, daje klientom możliwość dobrania za darmo zasilacza GaN o mocy 55 W (Xiaomi Mi 11 obsługuje bowiem takie ładowanie przewodowe). Regularna cena tego akcesorium to 99 juanów. Co jednak zaskakujące, jest to oferta ograniczona czasowo – później klienci będą musieli zapłacić za ładowarkę, gdyż nie dostaną jej od producenta w prezencie.
Być może właśnie z tego powodu, a może po prostu dlatego, że nie mają w domu tak mocnego zasilacza, klienci bardzo rzadko wybierali wersję z samym smartfonem, bez ładowarki. Jak podaje serwis GizmoChina, z udostępnionych przez Xiaomi informacji wynika, że w pierwszej „fali” sprzedano około 350 tysięcy egzemplarzy Xiaomi Mi 11, z czego zaledwie 20 tysięcy w wersji bez zasilacza – to mniej niż 6% całej sprzedaży!
Nikogo nie powinno dziwić, że klienci wolą dostać ładowarkę w zestawie
Konsumenci przyzwyczaili się do tego, że otrzymują odpowiedni zasilacz wraz ze smartfonem. Kiedyś problemem były różne końcówki, a teraz są nim różne technologie szybkiego ładowania. Większość producentów opracowuje bowiem swoją własną – nie wszyscy wykorzystują te od Qualcomma czy MediaTeka.
Kolejnym problemem jest to, że jeśli ktoś kupuje nowy smartfon, to prawdopodobnie nie posiada w domu ładowarki, która naładuje urządzenie z mocą kilkudziesięciu watów, ponieważ to nowa technologia. A producenci cały czas ją udoskonalają i raczej nigdy nie powstanie uniwersalny zasilacz, który obsłuży wszystkie rodzaje szybkiego ładowania. Wygląda więc na to, że utkniemy w błędnym kole.