Xiaomi bardzo dobrze zagospodarowało na swoje potrzeby dość wąski, ale dobrze rokujący na przyszłość rynek elektrycznych hulajnóg. Po rewelacyjnej Xiaomi MiJia M365 przyszedł czas na kolejne urządzenie. I już na początku należy zauważyć, że nowy model kusi cyferkami ze szczególnym naciskiem na zasięg na jednym ładowaniu.
Producent nie eksperymentował w kwestii wyglądu, efektem czego nowy model może uchodzić wręcz za kalkę miJia M365. Wprawne oko wyłapie takie smaczki, jak o wiele większy wyświetlacz ulokowany na kierownicy, jednak postronni obserwatorzy mogą nie rozróżnić od siebie tych urządzeń. Przynajmniej do czasu, gdy M365 Pro nie wystartuje i nie rozpędzi się do deklarowanego zasięgu na jednym ładowaniu. A ten jest dość duży, bowiem wynosi aż 45 kilometrów. Względem 30 km, które zwykle osiągała starsza wersja, widać spory progres. Należy też przypomnieć, że maksymalna waga „kierowcy” powinna mieścić się w 100 kg.
Wróćmy na moment do ekranu. Potrafi on wyświetlać informacje o aktualnej prędkości w kilometrach lub milach na godzinę, mamy też dedykowane tryby jazdy, a nawet takie bajery, jak informowanie użytkownika o konieczności odbycia wizyty serwisowej, połączeniu Bluetooth czy włączonych światłach. To sporo świetnych funkcji, które znacząco podnoszą potencjał i zakres możliwości hulajnogi. Pozostaje mieć nadzieję, że ekran cechuje się dobrą widocznością pod słońce. Jeśli tak będzie, to produkty konkurencyjnych firm będą musiały mocno się napracować, aby przebić ofertę Xiaomi.
Urządzenie waży 14,2 kilograma, czyli jest cięższe o około 1,5 kg od poprzedniczki. Producent rekompensuje tę niedogodność zwiększeniem pojemności akumulatora – do 474 Wh. Pojawiły się też nowe tarcze hamulcowe (120 mm wobec 110 mm w poprzednim modelu). Xiaomi poszerzyło też nieco schemat trybów jazdy: ich liczba wzrosła do trzech i są to kolejno:
- tryb ECO – maksymalnie 15 km/h,
- tryb standardowy – maksymalnie 20 km/h,
- tryb sport – maksymalnie 30 km/h.
Najważniejszą informacją jest jednak cena. A ta jest bardzo atrakcyjna, bowiem w chińskiej dystrybucji wynosi 2799 juanów, czyli mniej więcej 1600 złotych. Pozwala to żywić nadzieję ku temu, że hulajnoga, gdy tylko dotrze do Europy, nie będzie kosztowała kroci i szybko wykroi dla siebie spory kawałek rynku. Na ten moment producent nie podał dokładnej daty debiutu hulajnogi na Starym Kontynencie, jednak byłbym zdziwiony, gdybyśmy musieli czekać długo.
Xiaomi po raz kolejny robi to dobrze, brawo.
źródło: Rootblog