Kiedyś Polacy łamali sobie języki, próbując wypowiedzieć nazwę „Xiaomi”. Dziś większość nie ma z tym problemu, nawet jeśli niektórzy wciąż robią to nie do końca poprawnie (tu możecie posłuchać, jak powinno się to robić). Okazuje się jednak, że producent mógł wybrać zupełnie inną.
Xiaomi to fenomen
W tym roku Xiaomi będzie obchodzić dziesiątą rocznicę rozpoczęcia swojej działalności – przypada ona na dzień 6 kwietnia. Jeszcze do niedawna firmę tę nazywano „chińskim Apple”, lecz obecnie już rzadko spotyka się to określenie, bowiem marka ciężko zapracowała na swoją pozycję, nawet jeśli w przeszłości mocno inspirowała się gigantem z Cupertino. Dzięki swojemu uporowi i przemyślanej strategii (w tym agresywnej polityce cenowej) jest jednym z największych producentów smartfonów i nie gorzej radzi sobie również w segmentach smart TV i smart home.
Doskonale pamiętam też czasy, kiedy jedynym sposobem na nabycie smartfona Xiaomi było ściągnięcie go bezpośrednio z Chin lub kupienie go u importerów, którzy sprowadzali je z Państwa Środka na własną rękę. Mimo braku oficjalnego wsparcia, dało się je komfortowo używać w Polsce dzięki nieocenionej robocie ekipy odpowiedzialnej za MIUI Polska (aczkolwiek wgranie tego softu wymagało trochę umiejętności – nie każdy był w stanie sobie z tym poradzić). Przełom przyszedł we wrześniu 2016 roku, kiedy to Xiaomi oficjalnie weszło ze swoimi urządzeniami do Polski.
Przez ostatnie lata polski oddział sukcesywnie rozszerzał sieć dystrybucji i listę autoryzowanych partnerów, a do tego w 2019 roku zagrał naprawdę agresywnie, wyceniając swoje flagowe modele na kwoty poniżej 2000 złotych, podczas gdy konkurencja za tyle sprzedawała swoje średniaki. Podobnie postąpiono w przypadku Redmi Note 7 – smartfon również zaskakiwał swoją ceną i nic dziwnego, że sprzedał się doskonale.
Xiaomi mogło nazywać się zupełnie inaczej
Z okazji zbliżającej się okrągłej rocznicy działalności, Lei Jun (założyciel przedsiębiorstwa) podzielił się kilkoma ciekawostkami na temat nazwy Xiaomi. Zanim się na nią zdecydowano, rozważano wybranie m.in. „Czerwonej Gwiazdy” (zaproponował ją Da Li) lub „Xuande”. Pierwszą odrzucono z uwagi na problemy z zastrzeżeniem takiego znaku towarowego, druga została zaś uznana za po prostu nieodpowiednią. Oprócz tego było też kilkaset innych propozycji, na przykład „Qianqi”, „Antong” i „Lingxi”.
Ostatecznie zdecydowano się jednak na Xiaomi i logo MI, aby podkreślić, że jest to „firma internetowa” (MI = Mobile Internet). Do tego nazwę można przetłumaczyć jako „proso”, co odnosi się do azjatyckiej opowieści, według której jedno ziarenko ma taką samą moc jak wielka góra (taka metafora).
*Na zdjęciu tytułowym Xiaomi Mi A3 (pod linkiem znajdziecie jego recenzję przygotowaną przez Tomka)
Źródło: Xiaomi via MyDrivers, GizmoChina