Producenci nie od dziś prześcigają się w pomysłach jak jeszcze bardziej usprawnić aparaty w smartfonach i sprawić, by wykonywane przez nie fotografie wyglądały jeszcze lepiej. Są na to różne patenty, choćby coraz większa liczba megapikseli, czy wsparcie AI. Xiaomi wpadło jednak na nieco inny, zaskakujący pomysł.
To jeszcze smartfon czy już aparat?
Flagowe smartfony oferują obecnie rozbudowaną konfigurację aparatów, na którą często składają się aparat: główny, ultraszerokokątny, do zdjęć makro, do pomiaru głębi oraz teleobiektyw. Chociaż topowe urządzenia robią naprawdę świetne zdjęcia to jednak lustrzanki nadal mają nad nimi przewagę, właśnie dzięki rozbudowanej optyce i możliwości zmiany obiektywów. Xiaomi pokazuje jednak, że już niedługo może się to zmienić.
Producent nawiązał współpracę z marką Leica i poszedł krok dalej w mobilnej fotografii. Xiaomi razem z niemiecką firmą stworzyło model 12S Ultra Concept, który zyska opcję zamontowania prawdziwych, pełnowymiarowych obiektywów z serii Leica M. Producent pochwalił się w sieci filmem, na którym prezentuje możliwości swojego nowego rozwiązania.
Co jeszcze wiemy o nietypowym Xiaomi?
Xiaomi nie podzieliło się oficjalnie informacjami dotyczącymi szczegółów specyfikacji urządzenia. Dzięki nagraniu można jednak stwierdzić, że smartfon jest wyposażony w dwa jednocalowe czujniki aparatu, w tym ten montowany pośrodku, na którym mocuje się obiektyw. W sieci pojawiają się informację, że firma używa sensorów IMX989. Dodatkowo tylny moduł kamery pokryty jest dla ochrony szkłem szafirowym.
Producent potwierdził jednak portalowi Android Authority, że urządzenie korzysta z mocowania typu M, pozwalającego na działanie innych obiektywów tego typu. Obiektyw pokazany na filmie to Leica Summilux-M 35mm f/1.4 ASPH. W nagraniu widoczne są również opcje oprogramowania, takie jak ustawianie ostrości, histogram i 10-bitowe fotografowanie w formacie RAW.
Niestety, Xiaomi potwierdziło również, że 12S Ultra Concept pozostanie tylko konceptem i nie trafi do masowej produkcji oraz sprzedaży. Trzeba jednak przyznać, że to niezwykle ciekawe rozwiązanie, które wprowadzone do smartfonów mogłoby wywrócić rynek mobilnej fotografii do góry nogami.