Segment urządzeń mobilnych nie stanowi łatwego rynku dla firm, które muszą na różne sposoby rywalizować między sobą. Jedni producenci, głównie ci z Państwa Środka, starają się wyróżnić oferując w niskiej cenie świetny jakościowo sprzęt, kolejni starają się tworzyć urządzenia bardzo dobre pod względem wykonania oraz wyglądu; są również tacy, który chcą wprowadzać liczne nowości, a ostatni celują w segment drogich modeli skierowanych głównie do najbardziej wymagających użytkowników. Jednak tutaj wymienionych, a także pozostałych „grup” producentów łączy jeden, prosty cel: jak największa sprzedaż z więcej niż zadowalającym zyskiem. Nie można ukryć, że wszystkie korporacje wzorują się na sobie. Najlepiej jest to widoczne w przypadku stylistyki poszczególnych smartfonów, tabletów, wearables czy hybryd – w większości przypadków dosyć szybko znajdziemy ich „przyrodnie” rodzeństwo. Podobnie wygląda to w przypadku wprowadzanych funkcji, tzw. killer-feature’ów.
iPhone jak antyczny ideał piękna
Apple można kochać lub nienawidzić, ale trzeba przyznać Amerykanom, że potrafią stworzyć elegancki sprzęt elektroniczny (pomijając przeciętnie prezentującego się Watcha czy też etui do iPhone’a z dodatkową baterią). Oczywiście firma z Cupertino również inspiruje się twórczością innych, aczkolwiek robi to w tak umiejętny sposób, że dzięki naprawdę świetnie zorganizowanemu marketingowi nikt nie zarzuca im czerpania pomysłów od innych. Na swój sposób jest to fenomen, ale na ten temat można by było pisać godzinami – przykładów, także z innych branż, znaleźlibyśmy mnóstwo. Jednak szczególnie silny wpływ produktów Apple na rywali widać w segmencie smartfonów – wszystkie iPhone’y stanowią pewnego rodzaju kanon. Prym w używaniu kseropiarki wiodą Chińczycy, ale także inni producenci starają się przenieść do własnych urządzeń elementy z „jabłuszka”, jak chociażby wygląd dolnej krawędzi ze wszystkimi złączami z pojedynczym głośnikiem multimedialnym. Czasami trudno to zrozumieć, ale nie oszukujmy się – klientom (a na pewno ich części) się to bardzo podoba.
Jeśli priorytety Klientów nie są naszymi priorytetami, nie mamy żadnych priorytetów.
Roger Dow, U.S. Travel Association
Samo Apple nie jest święte. Wygląd iPhone’ów 6 i 6 Plus nawiązuje do HTC One M8, który z kolei stał się podstawą dla designerów tajwańskiej firmy do stworzenia One A9. W taki oto sposób Kalifornijczycy doczekali się pojawienia bliźniaka swoich modeli na półkach sklepowych. Skomplikowane niczym losy bohaterów brazylijskich telenoweli. Do tego dochodzi jeszcze jedna, bardzo ważna, lecz zapomniana przez wiele osób sprawa. Otóż Apple i HTC podpisały między sobą w październiku 2012 roku umowę licencyjną na okres 10 lat. Przez ten czas obie firmy mogą korzystać wzajemnie ze swoich patentów bez obaw, że zostaną zaskarżeni przez drugą firmę do sądu.
HTC is pleased to have resolved its dispute with Apple, so HTC can focus on innovation instead of litigation.
Peter Chou, CEO HTC
We are glad to have reached a settlement with HTC. We will continue to stay laser focused on product innovation.
Tim Cook, CEO Apple
Co na to wszystko chińscy wytwórcy? Cóż, część wciąż wzoruje swoje nowe modele na tym kanonie, ale od kilku lat mamy do czynienia z następującym trendem: producenci starają się wypracować swój unikalny, rozpoznawalny język stylistyczny. Bynajmniej nie chodzi tu o niespotykaną wyjątkowość… Zazwyczaj oznacza to miks wszystkich pomysłów, jakie wpadną do głów projektantów. Sam byłem tego świadkiem podczas testów, swoją drogą bardzo dobrego smartfona, ZTE Axon Elite – przód to HTC One X z Alcatel OneTouch Idol 3 4.7 i 5.5, a tył to Honor 7 z pseudozdobnymi wzorkami oraz skóropodobnymi wstawkami rodem z Samsungów Galaxy Note 3 i 4. Efekt co najmniej ciekawy. Odnośnie urody pojawiają się skrajne opinie – tutaj również mamy dwa, skrajne obozy. Czy Waszym zdaniem stylistyczna rewolucja w tym segmencie na rynku jest potrzebna?
Teraz przenieśmy się w nieco inne rejony, dokładniej pisząc kategorii tabletów oraz hybryd. Tutaj wszystkie produkty, o ile już czerpią z konkurencyjnych produktów, wyróżniają się (prawie) identycznym designem, co pierwowzór – Surface i jego klony serdecznie pozdrawiają. Nie trzeba również posiadać idealnego wzroku, aby samemu się przekonać, że tablety z ekranami o proporcjach 4:3 są bliską rodziną stylistyczną z iPadami. Klient wymaga, klient ma. Czy takie zachowanie producentów można by było usprawiedliwić czymkolwiek innym?
Marki XXI wieku są „markami słuchającymi”, a wrażliwość na kulturę jest nowym Świętym Graalem globalnego marketingu.
Simon Anholt
Również akcesoria są często wzorowane na tych pochodzących od rywali. Jednak należy mieć na uwadze, że chyba jedynie ładowarka jest najbardziej unikalnym elementem smartfona każdej firmy – różnorodność pod tym względem potrafi pozytywnie zaskoczyć. Niestety, do tematu słuchawki producenci zazwyczaj podchodzą ze sporą rezerwą. W taki oto sposób część z nich zaprzestała dodawania ich do pudełek, kolejni stawiają na tandetne zestawy, są również korporacje celujące w segment premium. Tutaj już rzeczywiście jakość audio na „pchełkach” potrafi być nawet zadowalająca. Wygląd ich jednak bywa inspirowany podobnymi słuchawkami do konkurencji – spójrzcie tylko na te dodawane do Samsunga Galaxy S6 i tych dla iPhone 6s. No dobra, styliści może mieli wspólną inspirację…
Interfejs także może być wspaniałym pomnikiem ku twórczości innych. Pominę tu już wszystkie funkcje, które po prostu stały się bardzo popularne, dzięki czemu zawitały na pokład wielu nowych modeli, takie jak tryb pracy w wielu oknach (zapoczątkowany przez Samsunga w Galaxy Note II). Jednak zapożyczanie od siebie takich feature’ów z pewnością pozytywnie wpływa na sam rynek. Tutaj trudno pewne rzeczy uznać po prostu za szkodliwe – ostatecznie i tak zyskujemy my, klienci. Jednak czasami trudno zrozumieć, dlaczego niektóre ikony czy zakładki w odmętach systemu wyglądają identycznie w różnych modelach, różniących się nawet systemami.
To można jeszcze wytłumaczyć pewnymi wydarzeniami historycznymi. Nie można ukryć, że iPhone zdecydowanie nie był pierwszym smartfonem, ale jako pierwszy odniósł ogromny, komercyjny sukces. W dodatku stał się wręcz legendarny. Z tego powodu, wówczas niewielcy i zazwyczaj debiutujący chińscy producenci elektroniki uznali, że aby odnieść sukces muszą się wzorować na „jabłuszku”. Co cieszy, w ostatnich latach coraz więcej firm z Państwa Środka stawia jednak na jakieś własne rozwiązania stylistyczne – korzenie jednak części pomysłów pozostają dalej widoczne.
Rysiki kontraatakują
Stylusy początkowo były dostępne w urządzeniach elektronicznych z zupełnie innych względów niż obecnie – ekrany oporowe stawały się dzięki nim całkiem przyjazne (o ile w ogóle można tak mówić) w obsłudze. Tutaj pewnym wstępem do (r)ewolucji był Dell Streak z ogromnym, jak na 2010 rok, 5-calowym ekranem. Prawdziwy przełom nadszedł w 2011 roku. Berlin, początek września, targi elektroniki użytkowej IFA 2011. Pojawiło się wiele nowych, ciekawych urządzeń, ale z punktu widzenia czasu głównie jedno z nich odcisnęło swój znak na losach smartfonów. Tak, chodzi o Samsunga Galaxy Note.
Początkowo nikt nie przewidywał modelowi z wyświetlaczem 5,3″ oraz stylusem S-Pen szczególnie wspaniałej kariery. Ot, niedawno uwolniliśmy się od stylusów, a tu Koreańczycy niespodziewanie wprowadzają do sprzedaży urządzenia właśnie z tym dodatkiem. Oczywiście sposób jego działanie oraz zastosowanie znacząco się różniło względem zadań poprzedników. Tutaj mieliśmy po prostu ołówek/długopis, który dla wielu osób, w tym dla mnie, stał się wręcz obowiązkowym elementem w nowym smartfonie. LG próbowało sił w tym segmencie, lecz ich stylusy są bardzo podobne do tych, jakie znajdziemy w pierwszym, lepszym sklepie z akcesoriami do telefonów.
Samsung zdołał naprawdę wykorzystać potencjał rysika. Owszem, w dwóch pierwszych generacjach S-Pen nie działał szczególnie szybko, ani też dokładnie – od Note 3 sytuacja poprawiła się znacząco. Pojawiły się także większe wersje Note’a z ekranem 8″ i 10,1″ (technicznie Note II), a także 10,1″ w wersji na 2014 oraz 12,2″ (dwa ostatnie zbliżone do Note 3).W przypadku czwartej oraz piątej generacji tego tabletofonu stylus pozwala na jeszcze bardziej komfortowe pisanie, rysowanie i wszystko inne. Całość uzupełniają świetne aplikacje dla S-Pena. Czy mogłoby być lepiej?
Nieco później pozostałe firmy podchwyciły temat. Jednak żadna z nich na dobre nie postanowiła rzucać rękawicy Samsungowi – LG, jak wspomniałem nieco wcześniej, ma w ofercie smartfony z rysikami, ale – nie oszukujmy – są one kiepskie. Podobnie działające dodatki możemy tak naprawdę dokupić do każdego modelu. Potem jednak wrócono do pomysłu stosowanie stylusów w większej liczbie produktów. Tak, Microsoft w Surface postawił właśnie na nie, ale nie jest to bezpośrednia inspiracja Samsungiem. Tutaj tak naprawdę najbardziej Apple zainspirowało się poczynaniami konkurencji. Właśnie w ten sposób powstał na swój sposób nowatorski iPad Pro. Etui na wzór tego z Surface, rysik rodem z Galaxy Note czy ponownie z Surface, a także możliwość obsługi aplikacji w wielu oknach. W sumie wzajemne inspiracje mają poważną zaletę: napędzają sprzedaż.
Fizyczne QWERTY zawsze na czasie
Były czasy, że fizyczne klawiatury w smartfonach cieszyły się ogromnym wzięciem. Producenci chętnie dodawali je do swoich nowych modeli, a klienci byli bardzo zadowoleni, że nie muszą przemęczać się wprowadzaniem tekstu za pośrednictwem ekranu oporowego. Później pojawiły się wyświetlacze pojemnościowe. Tutaj mamy właśnie punkt przełomowy – QWERTY w telefonie stało się mniej potrzebnym dodatkiem.
Liczba modeli z fizyczną klawiaturą znacząco spadła, a pośród ważnych producentów takich smartfonów czy też feature-phone’ów pozostał BlackBerry, HTC (np. Desire Z), Samsung (np. Wave 533) oraz Nokia (seria Asha czy N97). Jeszcze później producenci zaczęli stawiać na cieńsze obudowy, bardziej wydajne podzespoły i QWERTY odeszło na dobre przez większość osób w zapomnienie.
Na rynku, moim zdaniem, ostała się tak naprawdę jedynie jedna firma, która wciąż tworzy znakomite smartfony z fizyczną klawiaturą. Tak, jak zapewne właśnie zgadliście, chodzi o BlackBerry. Niestety, Kanadyjczycy nie radzą sobie najlepiej, a wyniki finansowe nie nastrajają optymistycznie na najbliższe miesiące. Tymczasem sporą popularnością cieszą się zewnętrzne QWERTY, tworzone zazwyczaj w oparciu o konstrukcję „jeżynki”. Chyba trudno o lepszą rekomendację.
Jeśli chcesz gdzieś dojść, najlepiej znajdź kogoś, kto już tam doszedł.
Kiyosaki Robert, amerykański inwestor
Zdecydowana większość tego typu akcesoriów jest tworzona dla iPhone’ów. W tym roku również Samsung zapragnął zaoferować nabywcom Galaxy Note 5 i S6 Edge+ fizyczną klawiaturę – jest poprawnie, ale wszyscy testerzy zwracali uwagę, że rywale z odległego Waterloo zrobili to lepiej. Jestem ciekaw, czy Koreańczycy będą kontynuować rozwój własnie tego dodatku. Osobiście uważam, że takie fizyczne QWERTY powinno być łatwo dostępną opcją. Z pewnością doceniłyby ją, o ile byłaby komfortowa jak ta z „jeżynek”, osoby dużo piszące, m.in. odpowiadające na dużą liczbę maili. Aż dziwne, że niewielu udało się dobrze skopiować BlackBerry – fenomen na skalę rynkową.
Stara, nowa wersja kolorystyczna
Różowe urządzenia mobilne są z nami od bardzo dawna. Jest to całkowicie zrozumiały ukłon producentów głównie w stronę żeńskiej części klientów, która często szuka modeli właśnie w takim kolorze. W sumie nie byłoby tu nic dziwnego, gdyby nie pewne wydarzenie w okolicach rozpoczęcia obecnego roku szkolnego. Czy kojarzycie już o co mi chodzi? Tak, dokładnie o prezentację nowej generacji iPhone’ów, a właściwie pojawienie się „nowej” wersji kolorystycznej, Rose Gold. Sama nazwa jest używana od lat w przemyśle jubilerskim. Zresztą to nie Apple jako pierwsze po nią sięgnęło, a… Samsung w Galaxy Gear (do zobaczenia np. na Amazonie), czyli zarówno jeden z głównych partnerów, jak i wrogów firmy z Cupertino.
Budowanie marki obejmuje biznes tworzenia mitów w kooperacji z klientami.
Tim Ambler
Tutaj dochodzimy do ciekawego zjawiska, jakim jest ślepa wiara w to, że dana firma potrafi zawsze (ze szczególnym naciskiem na „zawsze”) wytworzyć nowe trendy na rynku. Owszem, pojawiło się teraz więcej modeli w różowej wersji kolorystycznej, ale należy mieć na uwadze, że część z nich była dostępna już w takich wariantach od lat. Dobrze ukazuje to seria Galaxy Note – od 2011 roku Samsung zawsze wprowadza do sprzedaży ten model w różu. Po prostu taki ukłon w część klientów szukających sprzętu właśnie w takiej barwie. Czy znacie podobne przypadki?
Kafelkowa moda na żywe zdjęcia
Nokia Kinograf. Było też HTC, ale jednak szczególny wkład w rozwój animowanych zdjęć miała aplikacja na Windows Phone. Problem był i jest jeden: Lumie nie stanowią hitu sprzedaży, a niektórzy użytkownicy zdecydowanie nie są zainteresowanie takimi dodatkami fotograficznym. W taki oto sposób „żywe obrazy” nie stały się popularne. Wszystko do czasu… Tutaj do gry weszło Apple we wrześniu 2015 roku – Amerykanie umieją w naprawdę znakomity sposób prezentować (nie) nowe nowości. Live Tiles. Nagle ludzie zapominają o starszych odpowiednikach, firma z Cupertino może cieszyć się z miana lidera w tym segmencie. Cóż, pod względem popularności na pewno wypadną lepiej od konkurencji, co ma sporo zalet. Zresztą pozostali producenci również będą chcieli zaoferować podobne rozwiązanie w swoich urządzeniach.
Nie bój się iść powoli, obawiaj się jedynie stania w miejscu.
przysłowie chińskie
Tego typu inspiracje zdecydowanie mogą wyjść tylko na dobre całemu rynkowi. Z pewnością równie ciekawe aplikacje mogą być pomocne, a najlepiej będzie, kiedy będziemy mogli je używać na wszystkich, nie tylko wybranych, urządzeniach. Podobnie sprawa wygląda z dodatkowymi menedżerami smartfonów, jakie znajdziemy obecnie w wielu urządzeniach. Zobaczymy, kto będzie chciał przejąć miano „tego pierwszego”…
Przykładów moglibyśmy znaleźć jeszcze wiele, lecz trudno byłoby każdemu z nich poświęcić odpowiednią ilość czasu. Ludzie od zawsze wzorują się na pewnych ideałach. Teraz, w obliczu sporej konkurencji, wszyscy producenci starają zaoferować swoim klientom to, czego oczekują – nie mam tu na myśli niestety odpowiednio zbilansowanej specyfikacji technicznej, możliwości prostej ewentualnej naprawy czy też wymiennej baterii. Chodzi przede wszystkim o sam wygląd. Paradoksalnie znacznie gorzej korzysta się nam z gorzej wyglądającego produktu, a to już wpływa na wyniki sprzedaży poszczególnych urządzeń. Nie bez znacznie pozostaje logo. Całość najlepiej podsumowuje jeden cytat.
Każda marka jest ze swej natury doświadczeniem. Firmy mają patenty, produkty i procesy, zaś konsumenci mają marki – w swoich głowach, sercach, zdobyte poprzez doświadczenia.
Marek Jeżewski
Jak Wy podchodzicie do zjawiska wzajemnej inspiracji? O czym Waszym zdaniem warto by było jeszcze wspomnieć?