Po niemal dwudziestu latach od premiery kultowego „ikspeka” światło dzienne ujrzał jego kod źródłowy. Czy nieliczni użytkownicy tego systemu mają się czego obawiać?
To żadna nowość dla rodziny Windowsów
Microsoft ma dość obszerną historię wycieków. Tylko w tym roku ofiarą hakerów padł przecież m.in. kod źródłowy do układu graficznego Xboxa Series X czy kod oryginalnego Xboxa i Windowsa NT 3.5. Podobny los spotkał Windowsa 10 kilka lat temu, jednak wtedy był to jedynie częściowy wyciek.
Teraz po raz pierwszy publicznie dostępne są kody źródłowe Windowsa XP i Windows Server 2003. Jak jednak twierdzą niektóre osoby obracające się w środowiskach hakerów, mieli oni mieć dostęp do tych materiałów już od lat, przekazując je sobie tylko w zamkniętym gronie. W torrencie zawierającym WinXP znajdują się również kody niektórych wersji MS-DOS czy Windowsa 2000. Trzeba jednak dodać, że wyciekły one już dawno i nie stanowią żadnej nowości. W paczce można było znaleźć również m.in. filmy z teoriami spiskowymi dotyczącymi Billa Gatesa.
Spekuluje się, że źródłem wycieku mogła być któraś z instytucji akademickich. Microsoft od lat prowadzi program współpracy z rządami oraz placówkami badawczymi, w ramach którego zyskują one dostęp do kodów źródłowych np. do prowadzenia audytów bezpieczeństwa czy celów stricte naukowych.
Czy jest się czego obawiać?
Choć pliki, które wyciekły, prawdopodobnie są prawdziwe (potwierdziło to kilka serwisów), dalej trudno stwierdzić, czy kod jest w stu procentach kompletny. Specjaliści podkreślają też, że cyberprzestępcy mieli dostęp do tych plików od dawna, i ich treść w tamtych środowiskach nie jest dla nikogo tajemnicą.
Dodatkowo użytkownicy XP są już od wielu lat narażeni na przeróżne zagrożenia, ponieważ w 2014 roku zakończyło się czynne wsparcie dla wersji konsumenckiej tego systemu, a jedynym wyjątkiem jak na razie była aktualizacja chroniąca przed malware WannaCry w 2017 roku. W ubiegłym roku podobny los spotkał wersję przeznaczoną dla urządzeń dedykowanych, czyli np. bankomatów. Wyciek ten nie będzie więc raczej powodem do większych niepokojów – dla zdecydowanej większości osób, które ściągną kod źródłowy, będzie on stanowił raczej ciekawostkę i wgląd w to, jak Windows wyglądał kiedyś, niż faktyczną szansę na stworzenie złośliwego oprogramowania.