Po aferze z galaktycznym Note 7, którego los był krótki lecz dosyć burzliwy, wszyscy jesteśmy trochę przewrażliwieni. Każda akcja, która dotyczy wybuchu jakiegoś smartfona zapala nam czerwoną lampkę ostrzegawczą, bo nie wiemy przecież, czy to pojedynczy przypadek, czy też może afera na masową skalę. Tym razem jednak, wbrew temu co pewnie przychodzi Wam na myśl, informacja o przegrzaniu nie dotyczy urządzenia Samsunga, a nowego iPhone’a 7.
Trzeba jednak na samym początku nadmienić, że smartfon, który wyrządził tej (ciężarnej) użytkowniczce dosyć dużą szkodę, znajdował się w łóżku, był podpięty do ładowarki, a na dodatek pod poduszką. Tych kilka istotnych faktów, może być głównym powodem dlaczego wydarzyła się taka, a nie inna historia – smartfon po prostu się przegrzał – chociaż to i tak nie do końca wyjaśnia ten incydent. Nie doszło do pożaru, jednak smartfon w zagadkowy sposób był w stanie wyrządzić kobiecie krzywdę.
Kobieta tłumaczy, że zasnęła z telefonem pod poduszką, a gdy rano się obudziła, poczuła dziwny ból w ręce. Oczywiście od razu pojechała do szpitala, gdzie stwierdzono u niej poparzenia drugiego stopnia, które spowodowane były przez urządzenie niewiadomego pochodzenia. Nie trzeba było długo czekać na to, by australijka Melanie Tan Pelaez odkryła, że to właśnie smartfon spowodował tę sytuację.
Nie wahając się nawet przez chwilę, kobieta pojechała do lokalnego Apple Store i przedstawiła całą sytuację. Pracownicy stwierdzili, że to raczej niemożliwe, iż oparzenia spowodował smartfon, bo z urządzenia nie wydobywał się charakterystyczny zapach, który mógłby potwierdzić to przypuszczenie. Mimo tego jednak, obsługa zapakowała urządzenie i odesłała do Cupertino, gdzie mają zostać wykonane dalsze badania. Kobiecie natomiast, zaproponowano wymianę na nowy model iPhone’a 7, ale ta, mimo wieloletniego przywiązania do marki, z tej propozycji nie chciała skorzystać.
Jak ta sprawa się zakończy? Czy ofiara będzie chciała rozwiązać tę sprawę w sądzie? Być może właśnie tak się stanie, choć na razie nie ma informacji o podjęciu kroków prawnych.
Wydaje mi się, że z takich sytuacji trzeba zawsze wyciągać odpowiednie wnioski, a tutaj nasuwa się jeden – za bardzo ufamy swoim mobilnym urządzeniom i zapominamy, że to wciąż elektroniczne gadżety. Niestety mogą być zawodne, mogą trafić się wadliwe egzemplarze, a my musimy czasami zachować nieco większą czujność. Przede wszystkim korzystanie ze smartfona w trakcie ładowania to niezbyt dobry pomysł, a z kolei, gdy już zasypiamy, starajmy się odkładać urządzenie w bezpiecznej odległości od naszego ciała.
Zdjęcia poparzeń znajdziecie w linkach źródłowych – celowo nie zostały umieszczone we wpisie.
Źródło: news.com.au via PhoneArena