Przecieków było niewiele, ale konferencja Apple przebiegła zgodnie z przewidywaniami. Zobaczyliśmy kilka nowych produktów oraz kierunki w jakim zmierzają systemy giganta z Cupertino.
Zaczynając od początku. Spory zawód spotkał miłośników Apple TV, gdyż jedyną nowością na tej platformie, będzie dołączenie oferty Amazon Prime Video. Żadnych innych dodatkowych informacji.
Drugim punktem programu była aktualizacja WatchOS, w której zapowiedziano kilka nowych tarcz dla zegarka i aktualizację programu do aktywności. Dobrze, że zapomniano o wprowadzeniu nowych pasków, ale chyba wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy. Myślę, że tę część można było spokojnie sobie odpuścić, gdyż inżynierowie nie specjalnie się tutaj wykazali. O nowościach w watchOS przeczytacie dzisiaj jeszcze inny artykuł.
macOS
Nieco rozczarowująca będzie aktualizacja systemu komputerowego macOS High Sierra. Nie dość, że nie zdecydowano się na żadne większe zmiany, to nie zmieni się prawie nic pod względem wizualnej warstwy interfejsu. Pomysły na wzbogacenie systemu albo się wyczerpały, albo brak jest rąk do pracy, zauważam tu bardzo dużą stagnację.
Owszem, system jest dojrzały, stabilny i zapewniający nadal olbrzymie możliwości, ale sądzę, że jest zbyt wolno rozbudowywany i w tym momencie Apple pozwala się doganiać konkurencji. Być może za rok, dwa będzie trzeba przejść do gruntownych zmian, gdyż Microsoft może prześcignąć sztandarowy produkt z Cupertino.
Przedstawione zmiany nie zasługują na to, by system był wyższy o jeden numer, większość poprawek można było wrzucić jako pakiet aktualizacji. Podobna sytuacja była zresztą rok temu przy prezentacji Sierry. To ciekawe, ale większość z ubiegłorocznych nowości albo nie używam, albo wyłączyłem. Chcę bowiem zachować kontrolę nad przesyłaniem Biurka (Pulpitu) czy Dokumentów do chmury, a macOS niestety nie daje tu wyboru.
Inne aktualizacje nie pozostają bez znaczenia, ale są w niewidocznej dla użytkownika przestrzeni. Na macOS, zgodnie z przypuszczeniami zadebiutuje nowy system plików APFS, który znamy już z iOS. Zapewni on płynniejsze i szybsze działanie oprogramowania, szybciej przeliczy ilość wolnego miejsca na dysku, będzie też bardziej bezpieczny. Zastosowany silnik renderowania grafiki Metal doczekał się drugiej edycji, dzięki czemu Apple powoli będzie wchodzić w rozszerzoną i wirtualną rzeczywistość goniąc konkurencję. Warto w tym miejscu dodać, że przedstawione na keynote prezentacje wykorzystujące te technologie, jawnie nawiązywały do microsoftowego HoloLens. Czekamy jednak na bardziej wiarygodne prezentacje i testy, sądzę że dopiero po nich, będziemy mogli wyrobić sobie lepsze zdanie.
Z pozostałych zmian, nowe Safari będzie szybsze, zablokuje też, domyślny w wielu portalach autostart reklam audio i wideo, a witrynom utrudni śledzenie nas. Wiele osób doceni to przy przeglądaniu stron internetowych. Lekkie usprawnienia, jakie będą w Mailu czy Zdjęciach możemy pominąć milczeniem. Do tego możemy skrócić nowe funkcje systemu operacyjnego. Rzec by się chciało „mogło być ciekawiej i więcej”.
Podsumowując nowości na systemie biurkowym, niestety poza zmianami „pod maską”, system staje się coraz bardziej opatrzony. Oczywiście zabrakło informacji o polskiej Siri czy Apple Pay. Być może będą za miesiąc lub za 5 lat, a może nigdy.
Nowe komputery
Przy premierze nowego systemu warto nadmienić o zaprezentowaniu nowego komputera iMac Pro. Jego sercem będą 8-, 10-, 18- rdzeniowe procesory Intela z lini Xeon. Do tej pory występowały one tylko w Makach Pro, ale ze względu na trudności w zaktualizowaniu go, rolę wiodącej maszyny dla profesjonalistów przejmie iMac Pro. Będzie tak przynajmniej do momentu zaprezentowania nowego modelu Mac Pro, co ma się stać najwcześniej za około rok.
Za grafikę w nowym komputerze odpowiadać będzie karta AMD Vega, pamięć da się rozbudować do 128 GB zaś dysk twardy będzie mógł mieć pojemność 4 TB. Sprzęt otrzyma też 4 najnowsze porty Thunderbolt 3, dzięki którym podłączymy wysokiej jakości monitory lub macierze dyskowe.
Pozostałe komputery Apple (MacBook, MacBook Pro), dostaną nowe procesory z linii Kaby Lake. Zabrakło tu przewidywanej, niemalże anonsowanej aktualizacji MacBooka Air. Po WWDC możemy przewidywać, że komputer szybko zniknie z półek sklepowych, po wyprzedaniu zasobów magazynowych. Nie wiadomy pozostaje los Maca Mini.
Ostatnią nowością „komputerową”, była pokazana z nowym iMakiem czarna klawiatura i mysz, ale bez spodziewanego TouchBara.
iOS i nowy iPadPro
Po prezentacji komputerów zaprezentowano nowego iPada Pro. Będzie on posiadał 10,5’’ ekran, sześciordzeniowy procesor A10X i nawet 512 GB dysk. W sklepach znajdziemy go już za tydzień.
Sporych zmian doświadczymy za to w iOS, zwłaszcza w wydaniu tabletowym. Faktem stał się rozdział tego systemu na wersje telefonowe i tabletowe. W tych ostatnich pojawi się wreszcie Dock, w którym będzie można umieścić więcej niż sześć ikon. Zawsze wywoływało to śmiech użytkowników Androida, że na tak dużym ekranie stosowane są tak wielkie odstępy pomiędzy ikonami.
Drugą kluczową zmianą będzie poszerzony dostęp do plików i chmur internetowych (OneDrive, Dropbox, Google Drive i zapewne inne) w aplikacji Files.
Trzecia rzecz, to pełny drag&drop pomiędzy aplikacjami. Dzięki tym trzem nowościom, po pierwsze iOS zbliży się poważnie do macOS, po drugie może stać się wśród wielu użytkowników realną konkurencją systemów komputerowych. Dostaniemy narzędzie, które będzie mogło dogonić PC, a dzięki dodatkowym akcesoriom jak ApplePen, w niektórych funkcjonalnościach nawet go prześcignąć.
Te trzy rzeczy przedstawione na dzisiejszej konferencji uznaję za kluczowe.
Poza nimi, warto tu wspomnieć o coraz bardziej rozwijających się Notatkach, które otrzymają funkcję skanowania dokumentów i notowania na zablokowanym ekranie. Siri uzyska możliwość tłumaczenia 5 najpopularniejszych języków, zaś w wiadomościach będziemy mogli przelewać pieniądze swoim znajomym.
Równie ciekawą opcją będzie włączana automatycznie funkcja Nie Przeszkadzać podczas jazdy samochodem. Na szczęście, pozwoli ona na korzystanie ze słuchawek podczas jazdy, nawet na rowerze ;-)
HomePod
W głośniczek nie wierzyłem i wbrew wszystkim się go nie spodziewałem. Zaprezentowanie HomePod, bo właśnie taką wybrano dla niego nazwę, pokazuje jak bardzo Apple z pozycji kreującej potrzeby i rynek trafiła na ogon stawki. Konkurencja od dawna posiada tego typu akcesorium, a Apple po raz kolejny spóźnia się z premierą swojego rozwiązania. Co z tego, że jest piękny, niespecjalnie drogi (jak na produkty Apple’a oczywiście), i co z tego, że może działać w parze. Trochę za późno i generalnie nie wiadomo po co.
Na koniec warto dodać, że jestem nieco zniesmaczony brakiem aktualizacji aplikacji, które niegdyś ciągnęły konsumencki rynek, czyli całego iWorka (Pages, Keynote, Numbers), iMovie, Garageband. Programy te, są co prawda po cichu i małymi kroczkami rozbudowywane, niemniej potrzeba dokonania zamian jest również tu widoczna. Na WWDC zabrakło spodziewanej ciemnej wersji iOS i pełnego backupu do iCloud. Nie wspomniano o tym słowem.
Podsumowując, osobiście jestem bardzo zadowolony ze zmian w tabletowym iOS. Firma pokazuje, że jest to dla niej bardzo ważny rynek, ciągle prowadzi badania, realizuje pomysły i wprowadza je w nowych produktach. O ile system macOS w wersji beta nie zagości u mnie – przynajmniej na głównym komputerze – o tyle zmian na swoim tablecie nie mogę się doczekać. Głośnik HomePad myślę, że nie odniesie zakładanego sukcesu, choć będzie udoskonalany w kolejnych latach. Dla nas nie będzie miał dużego znaczenia, przynajmniej dopóki nie pojawi się polska Siri. A na to się nie szybko zanosi.