World of Warships: Legends to gra, którą znać powinien każdy fan bitew morskich. Najlepsze starcia to te za sterami zwinnych niszczycieli, uniwersalnych krążowników, a może ciężkozbrojnych pancerników? Wargaming przygotowało coś dla każdego, a od teraz cała Wasza flota będzie zawsze w zasięgu ręki. To jest, o ile nie padnie Wam telefon ;)
World of Warships: Legends znalazło nowy port
Wydaje mi się, że o Wargaming.net słyszał niemal każdy gracz, który nawet częściowo interesuje się wirtualnymi starciami różnego rodzaju machin wojennych. Od niesamowicie popularnych zmagań czołgistów w grach z serii World of Tanks (zaskoczonych informuję, że na ten moment są 3), przez akrobatyczne starcia powietrznych asów w World of Warplanes, aż po zmagania jednostek pływających w produkcjach z serii World of Warships. Jednak temat gier od Wargaming.net zdążył już zostać na Tabletowo poruszony, toteż nie ma się co przesadnie nad tym raz jeszcze rozwodzić.
Skupmy się więc na bohaterze dzisiejszego tekstu, a mianowicie na World of Warships: Legends, który to pierwotnie został wydany jeszcze w 2015 roku. Niedawno jednak ten niemal 9-letni tytuł znalazł nowy port i zarzucił kotwicę na smartfonach operujących zarówno na systemie Android, jak i na iOS. Rzecz jasna możecie go już pobrać bezpośrednio z App Store oraz z Google Play. Co najlepsze, podobnie jak wydane stosunkowo niedawno Call of Duty: Warzone Mobile, mobilny tytuł Wargaming oferuje współdzielony postęp, a dodatkowo wspiera crossplay!
Nie, oczy Was nie mylą – podczas starć 9 na 9 możecie się natknąć nie tylko na innych graczy mobilnych, ale również i tych, którzy zamiast steru ściskają xboxowy lub playstationowy kontroler. A najlepsze jest to, że premiera mobilnej wersji popularnego tytułu nie jest jedynym smacznym kąskiem, jaki przygotowali twórcy. Wraz ze startem aplikacji, rozpoczyna się bowiem również nowe wydarzenie, nowa kampania oraz wprowadzone zostają aż 4 nowe krążowniki we wczesnym dostępie!
Nowe wydanie, nowa zawartość
Zacznijmy może od rozpoczęcia nowej kampanii Sveriges Sällhet. Ma ona trwać przez 5 tygodni, a nagrodą za jej ukończenie będzie pancernik premium VIII poziomu, Karl XIV Johan. Ponadto gra zaoferuje nam wczesny dostęp do aż 4 nowych krążowników pod japońską banderą, na poziomach od IV do VII, które znajdziemy w specjalnych skrzyniach. Te będzie można zgarnąć poprzez zdobywanie poziomów wspomnianej wcześniej kampanii, branie udziału w misjach z Yamato (trwać będą od 4 do 11 kwietnia) lub poprzez ukończenie misji dostępnych w ramach Kalendarza Nocnego Wojownika (ang. Night Warrior Callendar). Och, rzecz jasna możemy je też nabyć za gotówkę, ale gdzie w tym zabawa…?
Ostatnią nowością będzie specjalny event Planet Clash, w ramach którego będziemy mogli wybrać jeden z unikalnych statków, wraz z jego dowódcą i brać udział w trybie PvE. Uważajcie jednak, gdyż będzie on stawał się coraz trudniejszy, w miarę wykonywanych misji. Wydarzenie to pozwoli nam zdobyć ograniczoną czasowo walutę, tak zwane żetony gwiezdne, które wykorzystamy do zakupu unikatowych przedmiotów, od kamuflaży i przebrań dowódców, aż po okręt.
To co, smartfony w dłoń i kotwica w górę?
Jak już zdążyłem wspomnieć, World of Warships: Legends jest już dostępne do pobrania z oficjalnych źródeł na smartfony z Android i iOS. Całość waży około 1,5 GB, a do działania wymaga przynajmniej sprzętu operującego na systemie Android w wersji 9., a także wyposażonego w 3 GB pamięci RAM oraz kartę graficzną Adreno 640. Od razu dodam, że nie musi być to koniecznie smartfon, gdyż w produkcję zagramy również na większych ekranach tabletów.
Maksymalnie rzecz upraszczając, gra wymaga od nas posiadania sprzętu z procesorem o wydajności na poziomie Qualcomm Snapdragona 855 lub wyższym. Raczej nie muszę nikogo przekonywać, że nie są to najbardziej problematyczne wymagania sprzętowe? Szczególnie jeśli weźmiemy poprawkę na fakt, iż wspomniany wcześniej układ zadebiutował na rynku niemal 5 lat temu.
To co, widzimy się na otwartym morzu?