Wordle to jedno z ostatnich odkryć „internetów”. Gra słowna, która pozwala nam odbyć tylko jedną sesję dziennie, zwróciła na siebie uwagę Google. Do tego stopnia, że firma postanowiła umieścić w swojej wyszukiwarce stosowny easter egg.
Wordle to miniodkrycie ostatnich tygodni
Jeśli mamy swoje konto na Twitterze, to być może zauważyliśmy, że przynajmniej niektóre obserwowane przez nas osoby wrzucają od czasu do czasu wyniki swoich słownych łamigłówek Wordle.
Sama gra jest bardzo prosta w swojej formie: mamy sześć prób odgadnięcia pięcioliterowego hasła w języku angielskim. Gra podpowiada nam, czy jakaś litera z typowanego słowa występuje w docelowym haśle i wskazuje, czy znajduje się „na swoim miejscu”.
Google podpina się pod popularność Wordle
Ponieważ Google ma informacje z pierwszej ręki, jak mocno popularne jest Wordle, dysponując danymi z własnej wyszukiwarki internetowej, postanowiło ukłonić się tym, którzy każdego dnia wypełniają literowe rebusy. Teraz za każdym razem, gdy w oknie wyszukiwania wpiszemy „Wordle”, zobaczymy animację nawiązującą do gry.
Jeszcze dwa tygodnie temu, Josh Wardle, czyli twórca gry, zdradził redakcji TechCrunch, że każdego dnia w Wordle hasło dnia próbują odgadnąć dwa miliony ludzi. Zabawa ta jest kompletnie darmowa, a Josh nie chce w żaden sposób na niej zarabiać. Na powerlanguage.co.uk/wordle nie umieścił ani jednej reklamy, choć przy tylu odsłonach dziennie, mógłby zapewnić sobie w ten sposób solidny strumień gotówki – przynajmniej dopóki „moda” na Wordle nie przeminie. Josh się tym jednak nie przejmuje. Jest zadowolony z tego, że inni mają frajdę z codziennego zgadywania słówek.