Baza zasobów Wojska Polskiego to potężne źródło informacji na temat zaopatrzenia naszej armii. Nawet najdrobniejsze detale mogą być tutaj kluczowe dla wywiadów pozostałych krajów, dlatego wojsko szuka już winnych i szacuje potencjalne straty po wycieku danych.
1,7 miliona pozycji w bazie
1,757,390 – to jest dokładna liczba pozycji, jakie znajdują się w bazie zasobów Wojska Polskiego. Do wycieku danych miało dość w niedzielę 9 stycznia. Zainteresowani dowiedzieli się o tym dzień później, za pośrednictwem Narodowego Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni.
Jak wyjaśnia Onet Wiadomości, baza zawiera informacje o zapotrzebowaniu każdej jednostki na sprzęt. Z niej można wyciągnąć wnioski na temat obecnego stanu zaopatrzenia armii, a także jej braków. Te ostatnie są w szczególności niebezpieczne – mogą pokazać słabe punkty naszego wojska państwom, które nie są zainteresowane utrzymywaniem stabilności granic.
Warto to ponownie zaznaczyć – ta ogromna baza danych zawiera informacje na temat jakiegokolwiek sprzętu, jaki znajduje się w posiadaniu Wojska Polskiego. Od ubrań i obuwia, przez materiały papiernicze i budowlane, na amunicji, ciężkim uzbrojeniu oraz częściach zamiennych kończąc. Jeżeli jakaś artyleria została zakupiona za granicą, także powinno dać się ją znaleźć w bazie danych. Licencje na zakupione programy, pełne dane o użytkowanym oprogramowaniu – także je znajdziemy. Są to informacje, za które niejeden kraj jest w stanie zapłacić mnóstwo pieniędzy.
Co mogło doprowadzić do wycieku?
Wbrew pozorom, nie musi to być efekt zewnętrznej ingerencji. Być może ktoś chciał ułatwić sobie pracę na bazach danych, więc przerzucił jej zawartość do programu nieautoryzowanego przez Wojsko Polskie. W niezabezpieczonym środowisku, podatnym na ataki wirusów i robaków, taki błąd staje się banalnie łatwy do popełnienia.
Oczywiście, należy też zakładać najgorszy scenariusz. Załóżmy, że taka baza danych trafia w ręce Rosjan. Stanowi ona za kompleksowy przegląd stanu zasobów Wojska Polskiego. Jeżeli zagraniczny wywiad ma swojego informatora w którejś jednostce, jest on w stanie porównać informacje z bazy ze stanem rzeczywistym.
Nie trzeba mówić, jak katastrofalne w skutkach może to być wydarzenie. Nie tylko dla Wojska Polskiego, lecz całej Rzeczypospolitej. Takie sytuacje nie mogą mieć po prostu miejsca. Armia z pewnością szuka teraz winnych zamieszania. Mając na uwadze niepokoje na wschodniej granicy, miejmy nadzieję iż dane nie wpadną w niepożądane ręce.