Zabieganie o klienta może przybrać różne formy – od odpowiedniej polityki cenowej (czyli oferowania tego samego, co konkurencja, tylko w niższej cenie), poprzez intensywne kampanie reklamowe, aż po sięganie po nie do końca fair chwyty. Chociaż Samsung nie ma zbyt dużego pola manewru, jeśli chodzi o pierwsze z wymienionych, to bardzo chętnie sięga po drugi sposób.
Na tym jednak nie kończy – właśnie pokazał, że chwyci się różnych metod, żeby tylko zdobyć nowych klientów. A jeszcze chętniej, żeby podebrać ich konkurencji. Zapewne nie zdziwi Was, że na pierwszy ogień poszli użytkownicy produktów Apple.
Samsungowi nie wystarcza pozycja globalnego lidera, jeśli chodzi o sprzedaż smartfonów, z udziałem na poziomie 21%. Nie może się również pogodzić, że „tylko” na 4 z 5 rynków zajmuje pod tym względem pierwsze miejsce. Solą w oku jest niewątpliwie rynek północnoamerykański, gdzie szczyt podium zajmuje Apple ze swoimi iPhone’ami.
Dlatego Koreańczycy dwoją się i troją, wymyślając wciąż to nowe sposoby, aby przekonać Amerykanów do swoich produktów. Do odwiecznej wojny obu producentów na reklamy, zawsze oczerniających konkurenta i wychwalających autorskie technologie, dołączyły kolejne rozwiązania.
Dużym echem odbiło się na całym świecie wypuszczenie przez Samsunga aplikacji Smart Switch, ułatwiającej przeniesienie wszystkich danych (kontakty, wiadomości, e-maile itd.) z iPhone’a na Galaxy.
Oczywiście Amerykanie nie czekali długo z odpowiedzią, udostępniając własną aplikację Move to iOS, która z kolej pomagała w przeniesieniu plików z Androida do iOSa. I chociaż wydawać się może, że nie jest to bezpośredni cios w Samsunga, to jak dla mnie zbyt mało czasu upłynęło między obydwiema premierami, aby uznać to za „zwykły zbieg okoliczności” lub „przypadek”.
Samsung szukał więc kolejnego sposobu, żeby wyjść na prowadzenie. I znalazł. Rozpoczął właśnie program, dzięki któremu klienci operatorów komórkowych mogą zaoszczędzić nawet 120 dolarów. A posiadacze iPhone’ów zyskać kolejne 100 dolarów, w postaci bonu do wykorzystania w Sklepie Play. Jak to działa? Wystarczy zarejestrować się na odpowiedniej stronie, a następnie udać się do swojego operatora i zakupić tegorocznego flagowca Samsunga (Galaxy S6, S6 Edge, S6 Edge Plus lub Note 5). W podziękowaniu Koreańczycy zwrócą równowartość wydatków na rachunki za telefon, poniesionych do końca 2015 roku.
Przypominam, że oferta dotyczy (niestety) tylko mieszkańców Stanów Zjednoczonych.
Jednak to jeszcze nie koniec. Samsung nie mógł przejść obojętnie obok rozpoczęcia sprzedaży iPhone’ów 6S i 6S Plus. Postanowił więc zbojktować premierę, wysyłając pracowników swojego sklepu, wyposażonych w odpowiednią ilość materiałów promocyjnych o swoich „zakrzywionych” flagowcach (czyli Galaxy S6 Edge i S6 Edge Plus) pod najważniejszy sklep Apple w Londynie, mieszczący się przy 235 Regent Street.
Niestety nie wiadomo czy ktoś dał się przekonać i skierował swoje kroki do sklepu Samsunga po nowego Galaxy Edge. Niemniej widzimy, że Samsung znajduje różne sposoby, żeby podebrać klientów swojej konkurencji. Niewątpliwie należy mu się uznanie za kreatywność, jednak z drugiej strony trochę razi w oczy, do jakich pomysłów się ucieka.
Źródło: SamMobile, phoneArena