Shein i Temu walczą o rynek w Stanach Zjednoczonych. Zdając sobie sprawę z tego, że USA bywa wrażliwe, jeśli chodzi o firmy z Chin, przedsiębiorstwa starają się nawzajem zdyskredytować – najlepiej na drodze sądowej.
Shein i Temu – giganci z Chin
Shein powstało w 2008 roku, stając się po latach wielomiliardowym biznesem typu fast-fashion. Niewygórowane ceny oferowanej odzieży przy jednoczesnym podążaniu za najnowszymi trendami mody, uczyniło z tej firmy wielomiliardowy biznes. W 2021 roku aplikacja Shein była najczęściej pobieraną apką do zakupów. Oczywiście nie obyło się bez kontrowersji – pojawiły się zarzuty o wykorzystywanie taniej siły roboczej czy kradzież własności intelektualnej.
Sklep internetowy Temu jest zdecydowanie młodszym tworem – powstał w 2022 roku. Jest własnością PDD Holdings – chińskiej firmy zajmującej się handlem elektronicznym. Siłą Temu także są niskie ceny: platforma wręcz wymaga od sprzedawców, by produkty pojawiające się na stronach sklepów były tańsze niż tych samych sprzedawców na AliExpress. Temu wydaje też miliony dolarów na agresywny marketing w internecie i poza nim.
Otwarta wojna
Shein ma z Temu na pieńku już od samego początku działania tej drugiej platformy. W grudniu 2022 roku pojawiły się pierwsze zarzuty względem Temu, zgodnie z którymi Temu miało zwerbować wpływowe osobistości w internecie, by te składały fałszywe oświadczenia dotyczące Shein. Druga strona nie pozostała dłużna, bo kilka miesięcy później Temu oskarżyło Shein o prowadzenie kampanii gróźb i zastraszania producentów odzieży, a później także o łamanie amerykańskich przepisów antymonopolowych.
Nowa skarga Shein na Temu oskarża tę drugą firmę o bycie „nielegalnym przedsięwzięciem opartym na fałszerstwie, kradzieży tajemnic handlowych, naruszaniu praw własności intelektualnej i oszustwie”. Stwierdza też, że Temu tak naprawdę nie jest rynkiem (a na pewno nie wolnym), ponieważ kontroluje każdy aspekt działalności sprzedawców. „Decyduje, jakie produkty mogą wystawiać na sprzedaż i po jakich cenach mogą je sprzedawać, zachęca ich do naruszania praw własności intelektualnej innych, a nawet uniemożliwia im usuwanie ich produktów ze strony internetowej Temu po przyznaniu się do naruszenia”.
Oczywiście to nie jedyne, co Shein ma do zarzucenia Temu. W pozwie sądowym czytamy na przykład o kradzieży tajemnic handlowych, podszywanie się pod Shein na Twitterze, wykorzystywanie znaku towarowego Shein w reklamach Temu w Google i nakazywanie sprzedaży produktów ze stratą (średnio 30 dolarów na każdym zamówieniu) w celu zabezpieczenia swojej pozycji.
Przyganiał kocioł garnkowi
Zarówno Temu, jak i Shein mają swoje za uszami. Obie firmy korzystają z luki w prawie handlowym, dzięki której paczki o wartości poniżej 800 dolarów wwożone do USA z Chin są wolne od cła. To, oraz eliminowanie pośredników, sprzyja utrzymywaniu niezwykle niskich cen na tych platformach.
Choć Shein oskarża Temu o kopiowanie cudzych projektów, to samo nie może odgrzebać się z pozwów o naruszenie praw własności intelektualnej. Firma musi radzić sobie między innymi z pozwem zbiorowym, w którym zarzuca się jej wręcz systemowe naruszanie praw autorskich, w tym bezczelną kradzież pracy małych projektantów i artystów.
Rozwiązanie tego sporu będzie kosztować
Zarówno Temu, jak i Shein mają swój interes w tym, by wciąż ze sobą walczyć, przy czym więcej do stracenia ma ten drugi podmiot. W grudniu 2023 r. Temu sprzedał w USA trzy razy więcej niż Shein, stanowiąc realne zagrożenie dla Amazonu. Poza tym Shein ma zamiar wejść na amerykańską giełdę. Jeśli ma do tego dojść, przedsiębiorstwo musi pozbyć się metki firmy korzystającej z kruczków prawnych i operującej w szarej strefie.
Choć więc wydaje się, że chodzi o sprzedaż drobnych i niedrogich rzeczy, ostatecznie sprawa dotyczy wielomiliardowych globalnych biznesów. W tej bójce nie będzie wygranych – procesy sądowe będą się ciągnąć latami i na pewno zakosztują fortunę. Ponieważ jednak stawka jest ogromna, zarówno Temu, jak i Shein opłaca się grać w tę grę.