Końcówka 2018 roku, jeśli chodzi o sprzedaż iPhone’ów, nie była szczególnie udana – a na pewno nie tak bardzo, jak trzy ostatnie miesiące 2017 roku. W związku z tym Apple postanowiło zrewidować swoją politykę cenową na wybranych rynkach. Jednocześnie producent stara się wyjaśnić, skąd tak niski popyt na najnowsze smartfony koncernu.
Pierwszym i w zasadzie najważniejszym powodem, dla którego ludzie nie biegną tłumnie do sklepów po nowe iPhone’y, są ich wysokie ceny. W niektórych krajach poszybowały one bowiem do rekordowych poziomów, skutecznie zniechęcających potencjalnych klientów do zakupu. Winowajcą okazał się mocny kurs dolara względem lokalnych walut i to właśnie dlatego Apple postanowiło zrewidować swoją politykę cenową, czyli obniżyć ceny swoich smartfonów na wybranych rynkach.
Jako przykład Apple podało Turcję, gdzie przez niekorzystny kurs liry tureckiej względem dolara przychody ze sprzedaży spadły aż o 700 milionów (!) dolarów w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej i z tego samego powodu ceny iPhone’ów obecnie są w tym kraju takie wysokie. Ceny iPhone’a XS zaczynają się tam bowiem od równowartości blisko 7000 złotych (w Polsce od 4979 złotych), iPhone’a XS Max od ~7600 złotych (w Polsce od 5479 złotych), a iPhone’a XR od ~5200 złotych (w Polsce od od 3729 złotych).
Kolejnym powodem mniejszego zainteresowania iPhone’ami jest niższa niż kiedyś popularność subsydiowania zakupu smartfonów. Mocny wpływ na sprzedaż inteligentnych telefonów z logo nadgryzionego jabłuszka miało to na przykład w Japonii, gdzie było to bardzo popularną praktyką wśród lokalnych operatorów, a po wprowadzeniu nowych regulacji zostało znacznie ograniczone. Aktualnie tylko połowa sprzedanych iPhone’ów jest subsydiowana, podczas gdy rok temu było to aż trzy czwarte. Do tego zmniejszyły się też kwoty dopłat.
Trzecim powodem mniejszego zainteresowania iPhone’ami była ogromna popularność programu wymiany baterii w starszych iPhone’ach w obniżonej cenie (w Polsce za 129 złotych zamiast 349 złotych), który zakończył się wraz z końcem 2018 roku. Według szacunkowych wyliczeń z oferty tej skorzystało około 11 milionów użytkowników – Apple nie spodziewało się, że chętnych może być aż tyle.
Akcja wymiany baterii w iPhone’ach była pięć razy bardziej popularna niż pierwotnie zakładało Apple
Wiele osób pomyślało więc, że lepiej relatywnie niewielkim kosztem wymienić baterię w iPhonie i dać mu drugie życie, zamiast kupować nowy smartfon, wydając przy okazji znacznie więcej pieniędzy. Apple najprawdopodobniej straciło przez to okazję do sprzedania kilku milionów urządzeń, co nie pozostało bez wpływu na wyniki za czwarty kwartał 2018 roku kalendarzowego. Mimo to, Tim Cook uważa, że akcja ta była najlepszą rzeczą, jaką jego firma mogła zrobić. A raczej musiała, bowiem została do tego zmuszona po aferze z umyślnym spowalnianiem iPhone’ów z bardziej wyeksploatowanymi akumulatorami.