Windows 11 miał swoją premierę stosunkowo niedawno, bo w październiku ubiegłego roku. Jeszcze kilka lat wcześniej Microsoft, po debiucie systemu Windows 10, stwierdził, że będzie on ostatnimi, wydanymi przez niego „oknami”. Sprawa jak widać potoczyła się inaczej. Co najciekawsze, Windows 11 w niedalekiej przyszłości może stracić miano „najnowszego systemu”, bowiem gigant technologiczny z Redmond ma wydać kolejną wersję – Windows 12.
Windows 12 może zadebiutować już w 2024 roku
Jak się okazuje, według raportu stworzonego przez portal Windows Central, Microsoft może powrócić do starej taktyki wydawania systemów operacyjnych, którą porzucił w roku 2015, wraz z debiutem „Dziesiątki”. Polegała ona na tym, że systemy były wydawane co około trzy lata: Windows Vista w 2007 roku, Windows 7 w 2009 roku, Windows 8 w 2012 roku, a Windows 10 w 2015 roku. „Jedenastka” zadebiutowała pod koniec roku 2021, a więc zgodnie z taką polityką wydawania nowych systemów Windows 12 miałby premierę w 2024 roku.
Raport mówi, że Microsoft miał anulować przyszłoroczną, duża aktualizację (o nazwie Sun Valley 3) i wobec tego zamierza poczekać do 2024 roku, aby wydać kolejną wersję systemu operacyjnego – Windows 12. Niemniej jednak nie jest to równoznaczne z tym że użytkownicy Windows 11 nie będą dostawali aktualizacji – wręcz przeciwnie.
Gigant technologiczny z Redmond najwyraźniej chce porzucić niektóre (najpewniej większe) funkcje, które miały trafić do Windowsa 11, chociaż nie wszystkie. Raport zdradza, że Microsoft ma rozpocząć projekt „Moments”, który będzie pozwalał firmie wprowadzać nowe funkcje niekoniecznie w pakiecie z większymi aktualizacjami systemowymi, tylko w ramach mniejszych uaktualnień. Ma się to odbywać do czterech razy w roku, co kilka miesięcy, począwszy od 2023 roku.
Microsoft przetestował już tę taktykę – dodając przycisk widżetu pogody na pasku zadań. Tak samo będzie działał właśnie „Moments”. Niemniej jednak na razie nie wiadomo zbyt wiele na temat Windows 12. Wydawanie nowego systemu co trzy lata miałoby sens – patrząc na to, że zredukowano liczbę większych aktualizacji systemu z dwóch do jednej na rok. Do tego dochodzi projekt „Moments”, który może sprawić, że większa liczba aktualizacji systemu na każdy rok jest po prostu zbędna.