Jest takie powiedzenie, że jeśli coś ma pójść nie tak, i tak pójdzie. I niestety w przypadku Microsoftu powiedzenia lubią się sprawdzać. Kolejna, duża aktualizacja Windows 10 May Update została wydana, ale nie dla wszystkich i nie bez problemów.
W zeszłym roku korporacja z Redmond miała spore problemy z wypuszczeniem na rynek dwóch dużych aktualizacji systemowych. W przypadku wersji kwietniowej po oficjalnej premierze wypuszczono całkowicie nowy build systemowy. Wersja październikowa przysporzyła znacznie więcej problemów nie tylko Microsoftowi, ale też użytkownikom. Znikające pliki to najgorszy scenariusz. Dużym błędem było wprowadzenie automatycznej synchronizacji najważniejszych plików systemowych (w tym Pulpitu i Dokumentów) z chmurą OneDrive, co w sytuacji posiadania kilku komputerów pracujących pod tym samym kontem MS prowadziło do chaosu. Wersja ta rodziła się w bólach, odbiła się wyjątkowo negatywnym echem wśród użytkowników i na dłuższy czas wstrzymała proces automatycznej aktualizacji.
Microsoft obiecał jednak poprawę, czego efektem były tym razem skrupulatne testy w kilku kręgach testowych, które w 2018 roku pominięto. W dniach poprzedzających premierę wypuszczono dwie dodatkowe łatki, naprawiające błędy aktualizacji (iteracje .503 oraz .529). Mimo to nie obyło się bez problemów. Aktualizacja miała być dostępna wczoraj od 19:00 czasu polskiego, a dokładniej środkowo europejskiego UTC+1.
Niestety nie jest. Update majowy w moim przypadku pojawił się tylko na jednym komputerze z trzech, pozostałe, mimo ręcznego wyszukiwania, nadal nie widzą nowej wersji systemu. Prawdopodobnie więc May Update, podobnie jak przed rokiem, rozsyłany jest falami. Jeśli więc system nie wyszukuje nowej wersji, nie dziwcie się, to pewnie kwestia kolejnych dni, by nowa wersja pojawiła się w kanale OTA.
Jak sprawdzić czy mamy nową wersję systemu? Wchodzimy w ustawienia, opcje Aktualizacja i zabezpieczenia, następnie wybieramy pole Windows Update i klikamy na „Sprawdź aktualizacje”. Jeśli aktualizacja nie jest widoczna, jest prostsze rozwiązanie: pobranie gotowego obrazu z serwerów Microsoftu i wypalenie wersji instalacyjnej na pendrivie. Narzędzie nazywa się Media Creation Tool 1903 i pobierzecie je stąd: [POBIERZ Media Creation Tool 1903]
Przejdźmy jednak do konkretów. Co nowego oferuje Aktualizacja Majowa?
Po pierwsze – poprawki wizualne. Nowy, jasny motyw wprowadza nieco świeżości. Od teraz dolny pasek i Menu Start może być utrzymane w jasnej kolorystyce. Zmienia się też tapeta. Poprawki wizualne otrzymało również menu Ustawień, gdzie powinien pojawić się nasz avatar. Zmiana ta nie jest jednak dostępna u wszystkich. Ekran logowania od teraz rozmywa tło przy wpisywaniu się do systemu. Zmieniono część ikonek. Przy okazji, nowe ikonki zobaczymy też w Office 365.
Mniejszych zmian są dziesiątki. Z tych ważniejszych wymienimy systemowy Sandbox, który tworzy odizolowane środowisko do np. weryfikacji podejrzanych plików czy instalek. Zmieniono opcje wyszukiwania, oddzielając je od Cortany, wprowadzając natomiast namiastki nowej usługi Windows Search i przeszukiwania całości ekosystemu. Dodano więcej efektów fluent. Oddzielono Menu Start od powłoki systemowej. Od teraz Start to odrębna aplikacja. Usprawniono funkcje wycinania czy restartowania. Dodano pasek kontroli jasności na panelu bocznym. Pozytywną zmianą ma być też ograniczenie ilości śmieci (bloatware) w systemie, w tym irytujących gier z serii Saga.
Dużą nowością w tej wersji systemu miała być nowa aplikacja Twój Telefon, dostępna również w starszych wersjach systemu w wersji poglądowej. Niestety, aplikacja ta to nadal namiastka tego, co zapowiadał Microsoft i obecnie w zasadzie jest bezużyteczna. Obsługa SMS-ów jest uciążliwa, a zdjęcia pokazują tylko 25 ostatnich plików z telefonu.
Nie obyło się bez dużych błędów. Pojawiają się problemy z samą instalacją, z ustawieniami jasności, z duplikowaniem folderów czy niedziałającym dźwiękiem na słuchawkach Dolby Atmos. Powiem szczerze, że jeśli system sam nie wykrył u Was aktualizacji, nie macie się co śpieszyć. Aktualizacja może, tak jak ostatnio, wprowadzić więcej błędów niż pożytecznych zmian, i lepiej z tydzień odczekać na najważniejsze poprawki, które naprawią już zgłaszane problemy. Kto chce, instaluje na własne ryzyko, kto nie musi, niech się nie spieszy.