Premiera Windowsa 1.0 miała miejsce w całkiem innym świecie niż ten, z którym mamy do czynienia dziś. Nie było koronawirusa, smartfonami dysponowała jedynie załoga pierwszego Star Treka, a Mark Zuckerberg jeszcze nie potrafił wymówić słów „polityka prywatności”. Minęło 35 lat.
16 lat wsparcia dla Windowsa 1.0
W obliczu ciągłych przypomnień, że Windows 7 nie jest już wspierany przez Microsoft, obsługa Windowsa 1.0 sięgająca 16 lat brzmi jak jakiś sen. Ale rzeczywiście tak było – zaprezentowany 20 listopada 1985 roku Windows 1.01 cieszył się najdłuższym wsparciem spośród wszystkich systemów Microsoftu w dziejach.
Początki były trudne – Windows 1.0 działał wyłącznie na komputerach z kartą graficzną CGA, EGA i Hercules. Dopiero wersja 1.04 wniosła obsługę coraz bardziej popularnych kart VGA. Wymagania systemowe nie były zbyt wysokie – wystarczyło mieć komputer z 256 kB RAM i dwoma stacjami dyskietek.
Pierwszy Windows nie miał pulpitu, a okna nie mogły na siebie zachodzić. Zdradzał jednak potencjał dla wielozadaniowości – wszak wyposażono go w DOS-a, kalkulator i opcję rysowania (szok!). Dopiero Windows 3.0 wniósł pierwszą wersję programu Word, więc do tej pory trzeba było posiłkować się prostym notatnikiem.
Przełom w postaci Windows 95
Większość rzeczy obecnych w Windowsie 10, zapoczątkowała wyjątkowa edycja systemu z 1995 roku. Menu Start, dolny pasek, menedżer zadań czy przeglądarka internetowa – to wszystko cechy Windowsa 95, które przetrwały (w zmienionej formie, ale jednak) aż do dziś.
System wciąż opierał się na DOS-ie, ale wymagania były już nieco wyższe: komputer musiał mieć 4 MB RAM, 50 MB miejsca na dysku i monitor VGA.
Później już z górki
Osobiście największym sentymentem darzę Windowsa 98 SE, zapewne dlatego, że to na nim działał mój pierwszy w życiu komputer. Tylko ja wiem, ile reinstalek systemu na nim przeprowadziłem – coś, za czym raczej nie tęskniłem po przejściu na Windowsa XP. Szczęśliwie omijały mnie mniej udane „dzieła” Microsoftu pokroju Windowsa ME czy Visty.
W międzyczasie człowiek obserwował, jak Windows rośnie, zajmując coraz więcej miejsca na dysku C: i przypominając od czasu do czasu o konieczności jego defragmentacji. Nastała era Windowsa 7, z którą niedawno z bólem żegnali się najwierniejsi fani tego bardzo dobrego wydania systemu.
O Windowsie 8 wspomnę tylko ze względu na ogromną machinę marketingową, która anonsowała rewolucję w obsłudze komputerów, kierując wszystkie w stronę urządzeń z dotykowymi ekranami. Cóż, nie udało się.
W 2015 roku zaprezentowano światu Windowsa 10. To aż nierealne, ale ten system rzeczywiście ma już ponad 5 lat, i uznaję go za najlepsze, co spotkało użytkowników uniwersalnych PC-tów. „Dziesiątka” od czasu swojego powstania rozwinęła sporo przydatnych funkcji, w tym Windows Defendera, logowanie odciskiem palca lub twarzą (dzięki Ci, Nadello, za Windows Hello) czy tryb Wyświetlania nocnego, dzięki któremu pożegnałem używanego podczas nocnych posiadówek fluxa.
Z tych, a może z innych powodów, Windowsa 10 zdążyli polubić także Polacy. Jak przekazuje producent tego oprogramowania, W Polsce zainstalowano go na ponad 93 proc. komputerów.
Microsoft nie musi się wstydzić swojego najnowszego systemu. Owszem, działanie na ARM to w obecnej formie porażka, wciąż nie grzeszy urodą czy nie dogaduje się ze smartfonami w lot, ale można go nazwać godnym spadkobiercą Windowsa 1.0.
Tak, Windowsie 10. Dziadek byłby dumny.