Nie lada gratka dla wszystkich miłośników dobrej akcji – Metal Slug, oldschoolowa strzelanka z salonów gier została ostatnio przeniesiona na urządzenia z Androidem. Jeszcze raz mamy okazję wcielić się w amerykańskiego żołnierza, który przedziera się przez sześć szalonych misji, by na końcu pokonać samego Fuhrera. Na szczęście tym razem nie musimy wypłukiwać się z drobnych za każdym razem, gdy na ekranie wyskoczy „insert coin”.
Dla niezaznajomionych z tematem – ta gra to reprezentant z gatunku scrollowanego w prawo mixu platformówki i strzelaniny. Starsi gracze na pewno pamiętają tę stylistykę ze sławnej gry Contra, wydanej na Pegasusie. Tytuły tego typu charakteryzuje klasyczne podejście do mechaniki rozgrywki i grywalność sięgająca zenitu.
Gameplay jest, mówiąc wprost, wyborny. Niszczymy hordy wrogów, przy okazji demolując wszystkie statyczne obiekty w grze, szukamy sekretów i bonusów, ratujemy jeńców wojennych (którzy w ramach podziękowania chętnie podrzucają nam dodatkowe bronie), przedzieramy się pieszo i czołgiem, powalamy całe armie przeciwników, a raz na jakiś czas mierzymy się z bossem danego poziomu. Hektolitry krwi, tony wystrzelanych łusek, masa akcji, specyficzny humor oraz oczywiście wysoka przyjemność płynąca z gry, to znaki rozpoznawcze tej produkcji.
Arsenał, którym możemy się pobawić, jest naprawdę niczego sobie. Zaczynając od pistoletu, poprzez karabin maszynowy, shotgun, rakietnice, miotacz płomieni oraz broń laserową, na granatach kończąc. Warto też wspomnieć o tytułowym Metal Slugu, czyli skocznym czołgu, na pokładzie którego zainstalowano dodatkowo miniguna, służącego do szybkiej i dużo bezpieczniejszej eksterminacji zmasowanej ilości przeciwników.
Sześć różnorodnych graficznie poziomów pozwala poczuć się jak prawdziwy weteran wojenny – przedzierać będziemy się poprzez dżunglę, pustynne piaski, tereny skute lodem, ogarnięte paniką miasteczko, a nawet tajne kompleksy baz, w których czyhają na nas kosmici. Grafika 2D cieszy oko i pozwala przypomnieć sobie, jak zgrabne stylistycznie produkcje tworzono w latach dziewięćdziesiątych, kiedy nikt nie słyszał jeszcze o anty-aliasingu, shaderach czy bump mappingu.
Audio to typowy, wysmakowany arcade. Zagrzewające do boju, dynamiczne motywy muzyczne, mieszają się tu z charakterystycznymi dla tamtych czasów dźwiękami zdobywanych power-upów, wystrzałów broni i jęków konających wrogów.
Sterowanie zostało zrealizowane sprawnie i nie irytuje, co w grach tego typu jest sprawą kluczową. Po lewej mamy joystick sterujący postacią, po prawej – przycisk strzału, skoku i rzucania granatem. Już po kilku minutach rozgrywki nie ma problemu ze sprawną obsługą naszego wirtualnego interfejsu. Nie jest to oczywiście to samo doświadczenie, co fizyczny pad konsoli czy joystick z salonu gier, ale i tak gra się bardzo przyjemnie. Dodatkowo twórcy wprowadzili możliwość przesunięcia przycisków na wygodniejsze pozycje, nie zasłaniające ekranu gry. A takie manewry się ceni.
Metal Slug to port praktycznie bez liftingu. Gra się w niego tak samo jak w oryginał, jedyną różnicą jest dodanie przez twórców trybu Mission, w którym jesteśmy w stanie rozpocząć rozgrywkę od dowolnego poziomu, co pozwala nam przećwiczyć najtrudniejsze dla nas momenty, pomijając początkowe etapy.
Na koniec warto dodać, że w grze zaimplementowana została możliwość dwuosobowej rozgrywki poprzez Bluetooth. A jak wszyscy wiemy z matematyki, annihilacja wrogów ze znanym sobie kompanem staje się automatycznie dwukrotnie przyjemniejsza.
Wszystkich zainteresowanych tytułem zapraszam do Google Play, gdzie możemy zakupić tę perłę w cenie 12,61 złotych. Dosyć dużo, ale moim zdaniem warto. Natomiast jeżeli jesteś fanem innej części serii to też zajrzyj do sklepu – czekają tam także kolejne sportowane części – Metal Slug 2, Metal Slug 3 oraz Metal Slug X. Miłego strzelania!