Hejt w sieci staje się poważnym problemem, z którym na co dzień muszą radzić sobie nie tylko osoby publiczne, ale także zwykli użytkownicy. Nad tym faktem postanowili pochylić się rządzący. Problem w tym, że przedstawiony przez nich plan jest, delikatnie mówiąc, dziurawy.
Politycy chcą zatrzymać hejt w sieci
Hejt w sieci, a szczególnie w mediach społecznościowych, to poważny problem, który często dotyka nastolatków. Konsekwencje z pozoru niewinnych komentarzy mogą być poważne i prowadzić do obniżenia własnej samooceny, izolacji społecznej czy depresji. Mimo tego problem ten nie doczekał się do tej pory wystarczającej uwagi rządzących, którzy powinni byli zająć się nim już kilka lat temu. Teraz co prawda coś w tej sprawie ruszyło, ale czy to rozwiązanie coś zmieni?
Na konferencji prasowej w Sejmie RP Posłowie Polski 2050 Szymona Hołowni: Piotr Strach, Kamil Wnuk i Łukasz Osmalak przedstawili główne założenia nowej ustawy „Antyhejterskiej” i zadania nowego Zespołu Parlamentarnego do Walki z Hejtem.
Politycy podkreślali m.in., że w celu umożliwienia pokrzywdzonym dochodzenia swoich praw na drodze cywilnej i karnej, konieczne jest zdefiniowanie pojęcia hejtu lub mowy nienawiści w internecie na potrzeby regulacji ustawowych na poziomie krajowym. Chcą, by był to krok do wyeliminowania anonimowego hejtu w internecie.
Podstawowe pytanie brzmi jednak w jaki sposób chcą osiągnąć te założenia. W celu uniemożliwienia unikania wydawania danych z uwagi na upływ czasu politycy chcą nałożyć na administratorów portali i stron obowiązek zabezpieczania numerów IP na żądanie pokrzywdzonego w terminie trzech dni od momentu zgłoszenia. Administratorzy będą również zobowiązani do późniejszego przekazania tych danych właściwemu organowi. Chodzi więc w zasadzie o prawne ujęcie identyfikacji internetowych hejterów po ich adresie IP.
VPN: Halo, widzicie mnie?
Jak doskonale wiecie, adres IP łatwo jest po prostu „ukryć”, korzystając np. z oprogramowania typu VPN. Właśnie dlatego pomysł Posłów Polski 2050 jest po prostu bez sensu, ponieważ w większości przypadków taka identyfikacja okaże się nieskuteczna.
Oczywiście z pewnością uda się w tej sposób ukarać część „nieświadomych” hejterów. W żaden rozwiązania zaproponowane w nowej ustawie nie rozwiązują jednak problemu anonimowości w sieci najbardziej zdeterminowanych do uprzykrzania życia innym użytkownikom internetu.
Jak słusznie zauważa portal niebezpiecznik, rozważając nawet korzystną (dla organów ścigania) okoliczność, gdy podejrzany korzysta ze statycznego lub dynamicznego adresu IP, ale wyłącznie do własnego użytku, warto zauważyć, że dane osobowe abonenta adresu IP nie zawsze są automatycznie danymi sprawcy – z wielu powodów. Przykładem są niedawne perypetie wielu znanych w Polsce osób, które padły ofiarą spoofera.
W pomyśle polityków można znaleźć jeszcze jedną znaczącą lukę. Chodzi o to, czy media społecznościowe, które należą do zagranicznych korporacji, będą w ogóle chciały spełnić wymogi nowej ustawy. Jak doskonale pokazuje historia „siłowania się” UE z gigantami technologicznymi, zmuszenie ich do czegokolwiek jest naprawdę trudne.