Kojarzycie VOZILLĘ? Chodzi o działającą na terenie Wrocławia i należącą do miasta wypożyczalnię samochodów. Od momentu jej uruchomienia nie minęło wiele czasu – rozpoczęła ona swą działalność z początkiem listopada. Mimo to, pojawiły się już pierwsze „niedogodności”, jakie mogą czekać na potencjalnych klientów.
Do działania zaangażowano dość pokaźną flotę, składającą się z 200 elektrycznych samochodów, z których większość stanowią modele Nissan Leaf. Zgodnie z przygotowywaną ustawą o elektromobilności, korzystając z usług wypożyczalni kierowca może bezpłatnie parkować w płatnych strefach i bez obaw podróżować po części tzw. bus-pasów.
Na tle konkurencji wyróżniki są dwa. Pierwszy to wspomniany już fakt, że spółka stanowi własność miasta. Drugi to z kolei system pobierania opłat. W większości wypożyczalni składają się na nią zarówno przejechane kilometry, jak i czas, na jaki samochód został wypożyczony. W przypadku VOZILLI w grę wchodzi jedynie ten drugi z „minutowym naliczaniem”. Minuta jazdy to koszt 1 zł, zaś minuta postoju to 10 gr. W ramach listopadowej promocji koszt jazdy obniżono nawet o połowę. W którym miejscu klient naraża się na potencjalny mandat?
Powód jest dość błahy. Chodzi mianowicie o brak dowodu rejestracyjnego pojazdu. W schowku znajduje się bowiem jedynie jego kopia, która w myśl przepisów nie stanowi dokumentu. Wrocławscy policjanci przestrzegają więc, że jeżeli podczas jazdy wypożyczonym samochodem przytrafi się kontrola drogowa, może skutkować ona mandatem w wysokości nawet 250 zł, chociaż najczęściej takie sytuacje kończą się karą nieco mniejszą, bo wynoszącą 50 zł.
O swój portfel można być jednak względnie spokojnym. Operator wypożyczalni zapewnia, że zwróci pieniądze za każdy mandat, chociaż w myśl prawa nielegalne jest opłacanie kary za kogoś. Mimo to, podobnie działa inna z wypożyczalni – Panek, która również udostępnia jedynie kserokopię dokumentu, pokrywając w razie potrzeby koszty mandatu. Prawdopodobnie chodzi o ewentualność kradzieży samochodu, który wraz z dowodem rejestracyjnym byłby dużo łatwiejszy do sprzedania. Inaczej do sprawy podchodzi za to Traficar, w którego autach znajdują się jego oryginały.
Z pewnością spędzenie dodatkowych kilkunastu minut na kontroli i oczekiwanie na wypisanie mandatu, czy też sam fakt stania się sprawcą wykroczenia dla wielu może być słabą zachętą do skorzystania z VOZILLI. Miejskich radnych bardziej (i słusznie) martwi jednak fakt, że miejska spółka wydaje pieniądze na mandaty. Z tego powodu do prezydenta Wrocławia zwrócono się z prośbą o takie rozwiązanie, które nie będzie narażało firmy na dodatkowe koszty.
Źródło: Transport Publiczny