Dłuższe spotkanie z Volvo EX30. Auto pełne niespodzianek

Artykuł sponsorowany

Od czterech lat na co dzień jeżdżę Volvo S60. Od zeszłego roku w rodzinie jest też klasyczny, starszy XC90. Trudno zatem nie odnieść wrażenia, że z Volvo jest mi po prostu po drodze. A skoro tak, postanowiłam wyjechać na nią nowym Volvo EX30.

Lubię Volvo, szanuję filozofię bezpieczeństwa i niesamowicie podobają mi się charakterystyczne światła w kształcie młota Thora. Volvo EX30, którym miałam okazję jeździć ostatni tydzień, to jednak zupełnie inne podejście do motoryzacji. Nowoczesne, a może nowatorskie? Z całą pewnością innowacyjne i pełne rozwiązań, do których należy się przyzwyczaić. Najważniejszym jest… ekran, bez którego za wiele w tym samochodzie nie zrobimy. Zaintrygowałam? To świetnie – czas rozwinąć tę myśl.

Musicie wiedzieć, że to moje drugie spotkanie z Volvo EX30. Gdy kilka miesięcy temu Mateusz przeprowadzał pełne testy Volvo EX30, miałam okazję chwilę nim pojeździć i… byłam pełna obaw – to chyba całkiem łaskawe określenie tego, co czułam. Brak prędkościomierza za kierownicą, brak przycisków otwierania okien w drzwiach, brak sterowania lusterkami z pomocą przycisków znajdujących się gdzieś obok nich, brak fizycznego przycisku otwierania schowka… I tak można jeszcze wymieniać.

Już po pierwszym dniu z Volvo EX30, w którym podchodziłam do niego sceptycznie, stwierdziłam, że to naprawdę fajne miejskie autko. Do patrzenia kątem oka na prędkość wyświetlaną na ekranie centralnym można przywyknąć (zresztą, zdaje się, że dokładnie taki jest trend teraz w samochodach elektrycznych), a wspomniane wcześniej braki przestają przeszkadzać. Zmiana przyzwyczajeń zawsze chwilę trwa, ale – co mnie zaskoczyło – w tym przypadku przebiegło to właściwie bezboleśnie. 

I w sumie to sama nie wiem czy próbuję sobie racjonalizować brak zegarów za kierownicą, czy to rzeczywiście ma sens. Ale pomyślcie sobie, że macie jeden samochód w gospodarstwie domowym – dzielicie go z żoną. Każdy z Was dostosowuje wysokość kierownicy pod siebie i komfortową pozycję. W zależności od jej ułożenia może zasłaniać niektóre wskazania na zegarach – tymczasem ekran centralny jest widoczny zawsze, niezależnie od wszystkiego.

Tymczasem tutaj w tradycyjnym miejscu zegarów umieszczono czujniki odpowiadające za wykrywanie skupienia kierowcy. Korzystasz z telefonu podczas jazdy? Od razu samochód zacznie na Ciebie krzyczeć.

W Volvo EX30 ekran odgrywa pierwsze skrzypce 

Otwierając drzwi EX30 i wchodząc do jego środka, doskonale widać, co ma tu grać pierwsze skrzypce. Wnętrze jest bowiem niesamowicie minimalistyczne, żeby nie powiedzieć ascetyczne, a na jego tle wybija się bardzo duży wyświetlacz centralny, który jest swoistym centrum dowodzenia samochodem. Z jego poziomu zrobimy dosłownie… wszystko.

Wypadałoby jednak zacząć od tego, że systemem infotainment w Volvo EX30 jest Android Automotive. Mając smartfon z Androidem zalogowanie się do systemu jest banalnie proste – po naszej stronie pozostaje jedynie sczytanie kodu QR, który wyświetla się na ekranie samochodu. Po chwili wszystko dzieje się automatycznie – łącznie z tym, co dla wielu może być kluczowe – że ostatnie wyszukiwania z Map Google dostępne są z poziomu aplikacji na ekranie auta. Nie trzeba ich ponownie wyszukiwać – czy to ręcznie, czy głosowo.

Tu też, co warto podkreślić, wyznaczając trasę, od razu mamy informację na temat tego, ile procent naładowania akumulatora będziemy mieć w miejscu docelowym i, jeśli będziemy musieli ładować się po drodze, podpowiedzi, gdzie warto to zrobić. Nie wyobrażam sobie, by w samochodzie elektrycznym takiego bajeru brakowało – bez tego ani rusz. Do tematu “spalania” wrócimy za chwilę.

No dobrze, mamy Androida na kółkach, czyli możemy korzystać z masy aplikacji – zarówno preinstalowanych, jak i pobranych przez nas. Musicie mieć jednak świadomość, że nie wszystkie programy będą działać podczas poruszania się pojazdu. Przez wzgląd na bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów, oglądanie (czy słuchanie) treści z YouTube jest możliwe wyłącznie, gdy samochód stoi – czyli np. podczas ładowania.

Zapytacie pewnie jak jest zatem z aplikacjami VoD, typu Max czy Prime Video (Netflix czy Canal+ Online nie są dostępne). Raczej nikt nie spodziewa się odpowiedzi, że inaczej niż w przypadku YouTube – tu też możemy oglądać wszelkie filmy czy seriale wyłącznie, gdy pojazd nie jest w ruchu. Kwestie bezpieczeństwa na pierwszym miejscu.

Co jednak najważniejsze, jakościowo jest to naprawdę bardzo dobry ekran. W samochodach największą obawę można mieć, że wyświetlacz będzie błyszczący i będzie nadmiernie zbierał odciski palców. Tymczasem tutaj nie można mówić o żadnym z tych aspektów – ekran jest zmatowiony i nie odbija refleksów, a nad brudzeniem się ekranu można przejść do porządku dziennego (choć początkowo nie jest łatwo ;)). Jego przekątna to 12,3”, a rozdzielczość – choć producent jej nie precyzuje – jest wysoka. Wysoka na tyle, by zapewniać doskonałą jakość prezentowanych treści.

A ta, wiadomo, jest niezbędna. Kierowca musi widzieć prędkość podczas jazdy, jak i stan naładowania akumulatora. Do wyboru są dwa tryby wyświetlania treści podczas jazdy – standardowy lub koncentracji. W drugim z nich poruszając się mamy do czynienia z minimalistycznym widokiem, gdzie na ekranie ilość wyświetlanych informacji ograniczona jest do minimum. 

A gdy już przyjdzie nam zaparkować, możemy skorzystać z systemu, który zrobi to za nas. Oczywiście możemy nie dać się wyręczyć i zrobić to ręcznie, wykorzystując pomoc kamer 360°, które zapewniają bardzo dobrą jakość.

Volvo EX30

No dobrze, a ile ten Volvo EX30 zużywa prądu?

Jestem osobą, która dość często robi dłuższe trasy samochodem – dłuższe, czyli po kilkaset kilometrów w ciągu dnia. Przez to dość trudno jest mnie przekonać do tego, że pokonywanie takich tras samochodami elektrycznymi jest komfortowe – przez wzgląd na jeszcze nie tak mocno rozbudowaną infrastrukturę szybkich ładowarek, jako-taki zasięg samochodów czy wolne ładowanie przez nie obsługiwane.

Volvo EX30 ma akumulator 64 kWh i ładuje się z maksymalną mocą 175 kW (DC), co oznacza uzupełnienie energii w zakresie 20-80% w ok. pół godziny, co już daje akceptowalną wartość. Ze względu jednak na dość wysokie zużycie energii podczas jazdy z prędkością autostradową (ok. 24,5 kWh / 100 km), ale jednoczesną zwinność, elastyczność i swoje wymiary, świetnie sprawdza się w mieście.

Jeżdżąc po mieście (temp. ok. 19 stopni) średnie zużycie komputer pokładowy pokazywał na poziomie 18,5 kWh / 100 km. Przemieszczając się po mojej stałej trasie (trochę miasta, droga szybkiego ruchu i wiejskie uliczki) o długości 40 km, średnie zużycie komputer obliczył na poziomie 22,2 kWh / 100 km.

Jako ciekawostkę mogę dodać, że egzemplarz Volvo EX30, którym miałam okazję jeździć, w momencie pisania tego tekstu ma przejechane łącznie 444,4 km ze średnią prędkością 35,4 km/h i średnim zużyciem 19,9 kWh / 100 km. Fajnie, że nikt przede mną nie skasował tych danych – daje to szerszy ogląd na zużycie energii, choć niestety nie wiadomo, w jakim konkretnym scenariuszu.

Volvo EX30

Co jeszcze warto wiedzieć o Volvo EX30?

Z punktu widzenia osoby siedzącej mocno w nowych technologiach, takich rzeczy jest sporo. Skoro mowa o akumulatorze na kółkach, wypadałoby wspomnieć o czterech gniazdach USB C i ładowarce bezprzewodowej,. Ale większe wrażenie robi… nagłośnienie Harman Kardon Premium Sound.

Nie trzeba być szczególnie spostrzegawczym, by zauważyć, że w tym minimalistycznym wnętrzu, tuż obok ekranu, najbardziej wybija się główna składowa wspomnianego nagłośnienia, czyli soundbar. Ten jest ogromny – umieszczony tuż przed przednią szybą na całą jej szerokość. Wiadomo, rozmiar może imponować, ale nie on tu jest najważniejszy. Ale to, jak gra, wierzcie mi – rewelacja!

Warto też dodać, że samochód wspiera wreszcie Apple CarPlay. Wreszcie, bo wcześniej nie mogliśmy się cieszyć z tego udogodnienia – między testami Mateusza (w lipcu) a moimi (we wrześniu) pojawiła się aktualizacja, która takową opcję dodała. 

Co mi się osobiście bardzo podoba to bezramkowe lusterka – to taka mała rzecz, ale dodaje smaczku. W wersji Ultra (którą przyszło mi jeździć) fajnym dodatkiem jest też panoramiczny dach – choć w upalne dni coś czuję, że może się znacznie nagrzewać.

Aaa, i oczywiście samochód ma dedykowaną aplikację, z poziomu której możemy sprawdzić stan naładowania akumulatora czy włączyć zdalnie klimatyzację.

Volvo EX30

To była udana przygoda z Volvo EX30

Choć wciąż nie mogę powiedzieć, bym była fanką sterowania wszystkim z poziomu wyświetlacza, to jednak Volvo EX30 nieco zmienił moje podejście do tej kwestii. Wciąż uważam, przez wzgląd na bezpieczeństwo, że łatwiej jest wymacać jakiś przycisk na konsoli niż zmieniać coś na dotykowym ekranie podczas jazdy (choćby klimatyzację), ale właśnie w tą stronę aktualnie idzie motoryzacja i wygląda na to, że musimy się do tego przyzwyczaić.

A przyzwyczajanie się w Volvo EX30 było naprawdę przyjemne. To świetny przykład sytuacji, w której pierwsze spotkanie niekoniecznie musi być udane – choćby dlatego, że jest po prostu za krótkie. Czasem potrzeba więcej czasu, by się do czegoś przekonać. 

I tak właśnie było w tym wypadku (może poza kolorem, ten kanarkowy Moss Yellow… no jest mocno specyficzny ;)).

Materiał powstał przy współpracy z Volvo i, nie ukrywam, jest mi niesamowicie z tego powodu miło, bo – odkąd zasiadłam w moim S60 – po prostu jest mi z Volvo bardzo po drodze :)