Volkswagen Tayron
(fot. Volkswagen)

Volkswagen pokazał nowego SUV-a. Warto zapamiętać jego nazwę

Niewykluczone, że Volkswagen Tayron początkowo zaskoczy wielu kierowców na drodze. Nie chodzi o jego design czy jakiekolwiek inne rozwiązania. Zainteresowanie będzie wzbudzać przede wszystkim… jego nazwa.

Volkswagen Tayron to hybrydy, ale też silniki diesla

Niemcy dotychczas nie stosowali nazwy Tayron. Należy jednak zaznaczyć, że dotyczy to rynku europejskiego, bowiem od kilku lat Tayrona mogą kupić Chińczycy. Nie jest to jednak ten sam model, który właśnie zadebiutował na Starym Kontynencie. Wiem, trochę to skomplikowane, ale z naszej perspektywy ważne jest to, co dzieje się w Europie, a nie w Chinach, gdzie niemieckie marki często sprzedają samochody specjalnie przygotowane pod gust klientów z Azji.

Z czym mamy do czynienia? Z naszej perspektywy nazwa jest zupełnie nowa, ale samochód już niekoniecznie. Nowy SUV bazuje na dobrze znanym Tiguanie, chociaż jego od niego większy. Co ciekawe, Volkswagen już wcześniej stosował taki zabieg – rozciągnięty Tiguan oferowany był z dopiskiem Allspace w nazwie.

Mierzący prawie 4,8 metra Volkswagen Tayron został stworzony, aby spełnić oczekiwania większych rodzin, dla których Tiguan jest niewystarczający. Do dyspozycji posiadacz otrzymuje opcjonalnie siedem miejsc siedzących i wówczas, przy rozłożonym trzecim rzędzie siedzeń, bagażnik ma pojemność 345 litrów. W wersji 5-osobowej możemy liczyć już na 885 litrów przestrzeni bagażowej na wakacyjne wyjazdy.

Nie zawsze jednak bagażnik wystarcza i czasami trzeba pociągnąć przyczepkę. Tutaj do dyspozycji jest możliwość holowania przyczepy o masie do 2,5 tony, więc możliwe jest nawet zabranie przyczepy kempingowej. Jak najbardziej można mówić, że nowy SUV niemieckiego producenta został stworzony do podróży.

W dalszych wyjazdach powinien sprawdzić się wariant z silnikiem diesla. Do wyboru klient dostaje 2-litrową jednostkę w wersji 150 KM lub 193 KM. W pierwszym przypadku mamy napęd na przednie koła, a mocniejszy diesel to moc przenoszona na wszystkie cztery koła. W ofercie pojawi się również silnik 1.5 eTSI (miękka hybryda) o mocy 150 KM i dwa PHEV-y – słabsza mająca 204 KM i mocniejsza zapewniająca całkiem imponujące 272 KM. W obu hybrydach plug-in jest akumulator o pojemności 19,7 kWh (netto), który ma zapewnić zasięg ponad 100 km w trybie elektrycznym. Samochód będzie można ładować z mocą do 11 kW na ładowarkach AC i do 50 kW w przypadku ładowarek DC.

Co jeszcze oferuje nowy Volkswagen Tayron?

Na pokładzie nowego SUV-a znalazł się bogaty zestaw systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy. Wśród nich mamy aktywny tempomat z funkcją utrzymania pasa ruchu, system awaryjnego hamowania z wykrywaniem pieszych i rowerzystów, kamerę cofania czy rozpoznawanie znaków. Można też sięgnąć po reflektory matrycowe LED IQ.Light HD z interaktywnymi funkcjami oświetlenia, co jak najbardziej polecam zrobić – dobre oświetlenie w nocy to podstawa bezpieczeństwa.

We wnętrzu znajdziemy dwa duże ekrany. Mamy bezprzewodową obsługę Android Auto i Apple CarPlay. Co więcej, na pokładzie dostępny jest asystent głosowy IDA z zintegrowanym ChatGPT. Opcjonalnie oferowany jest również system audio Harman-Kardon ze wzmacniaczem o mocy 700 W, skórzana tapicerka z elektrycznie regulowanymi fotelami z funkcją masażu i wentylacji oraz elektrycznie sterowana blokada zapobiegająca otwarciu drzwi z tyłu przez dzieci.

Trzeba przyznać, że Volkswagen Tayron zapowiada się naprawdę obiecująco. Na ujawnienie ceny musimy jednak jeszcze trochę poczekać. Tymczasem pozostaje zapamiętać jego nazwę, bowiem prawdopodobnie omawiane auto będzie dość częstym widokiem na europejskich drogach.