Nie wiem, jak Wy, ale ja osobiście jakoś specjalnie nie jestem fanem filmów, choć zawsze staram się mieć zainstalowaną na komputerze aplikację nieco lepszą niż ta, którą dostarcza nam Microsoft. W zamierzchłych czasach był to polski SubEdit-Player, który parę dobrych lat temu został zastąpiony przez VLC. Pomarańczowy pachołek wręcz zdominował rynek odtwarzaczy wideo, a dzisiaj na wszystkich platformach pojawiła się jego wersja 3.0.
Zakładam, że nie każdy śledzi uważnie losy programów, z których korzysta, więc pozwolę sobie zacząć od kilku słów wstępu. VLC to odtwarzacz open-source, a sam projekt należy zakategoryzować do tych non-profit. To dosyć istotne, bowiem wyjaśnia, dlaczego wersja 3.0 powstawała aż dwadzieścia miesięcy – to wolontariusze, a nie opłacani programiści tworzą pachołka.
Na potwierdzenie swoich słów przywołam artykuł, który ukazał się na Tabletowo 26 listopada 2016, a więc nieco ponad rok temu. Wtedy wydana została testowa wersja programu, obsługująca wideo nagrywane w 360 stopniach. Oficjalnie funkcja ta pojawiła się dopiero… dzisiaj.
Vetinari, bowiem tak brzmi nazwa kodowa nowej wersji odtwarzacza, powstawała od czerwca 2016 roku. Wraz z nią użytkownicy otrzymają aż 1500 poprawek błędów! Co ciekawe, jeden kod źródłowy jest niejako wspólny dla wszystkich platform, co na pewno pozytywnie wpłynie na dalszy rozwój oprogramowania.
Jeśli jednak chodzi o duże zmiany, to najbardziej interesującą niewątpliwie jest wsparcie dla Google Chromecast. Chociażby dlatego, że dzięki VLC możliwe będzie przesyłanie nagrań DVD (póki co bez wsparcia dla napisów, ale to podobno jest w drodze). Na ten moment, wideo w HDR dostępne jest tylko dla posiadaczy Windowsa 10, ale na osłodę wszyscy mogą odtwarzać wideo w 360 stopniach wraz ze wsparciem dla dźwięku 3D. Wisienką na torcie jest wsparcie dla nowych formatów wideo, jak chociażby WebVTT, TTML, HQX i odtwarzanie plików nawet w 8K! Pierwsze zmiany widać już przy uruchomieniu – teraz widoczny jest tylko „panel sterowania”, a nie duże okno z czarnym tłem.
Pełną listę zmian (a ta jest naprawdę długa) przeczytacie >tutaj<, a jeżeli jesteście zainteresowani VLC 3.0, to pod tym samym linkiem możecie pobrać ten odtwarzacz.