W czasach, w których smartfony zbliżone do siebie ceną oferują bardzo podobną specyfikację, wygląd staje się kluczowym czynnikiem decydującym o wyborze tego, a nie innego urządzenia. Szkoda, że osoby o skromnym budżecie nie mogą w Polsce kupić Vivo Y28 4G.
Vivo Y28 4G – specyfikacja
Nowy smartfon Vivo jest pewnego rodzaju krokiem wstecz w rodzinie. Na początku roku pojawił się bowiem właściwy następca modelu Y27, który – w przeciwieństwie do bohatera tekstu, czyli Y28 4G – oferuje łączność w standardzie 5G. Prawdę powiedziawszy, ten smartfon stanowi pewnego rodzaju miszmasz pomiędzy telefonem z 2023 roku, a tegoroczną konstrukcją.
Zaczynając od ekranu – w porównaniu do dwóch wymienionych wyżej urządzeń, czyli Y27 i Y28 5G, ta wersja oferuje największy wyświetlacz ze wszystkich. Panel LCD o przekątnej 6,68-cala wyświetla obraz o rozdzielczości HD+, częstotliwości odświeżania do 90 Hz i o maksymalnej jasności 1000 nitów. Y28 4G to także dostęp do dźwięku stereo.
Sekcja fotograficzna jest podobnie skromna, jak i ekran. Z tyłu postawiono na jeden aparat 50 Mpix oraz dodatkowy obiektyw portretowy z matrycą 2 Mpix. Do selfie służy kamerka 8 Mpix. Na wyspie aparatów, oprócz diody LED, pojawił się także pierścień Dynamic Light, który synchronizuje się z muzyką, przypomina o powiadomieniach lub służy jako odliczanie do samowyzwalacza.
Producent zastosował ten sam układ mobilny, co w modelu Y27, czyli MediaTek Helio G85. Smartfonowi przybyło jednak nieco RAM-u i pamięci wewnętrznej – zamiast kombinacji 6 GB + 128 GB urządzenie otrzymało 8 GB RAM-u LPDDR4X z opcją wirtualnego rozszerzenia o kolejne 8 GB oraz 256 GB miejsca na dane w standardzie eMMC 5.1. Z całej trójki, to Vivo Y28 4G ma największy akumulator – jego pojemność wynosi 6000 mAh, a maksymalna moc szybkiego ładowania to 44 W.
Komunikacyjnie telefon nie może pochwalić się obecnością modułu NFC, ma za to Bluetooth 5.1 oraz Wi-Fi 5. Całością zarządza Android 14 z autorską nakładką FunTouch 14.
Budżetowy, ale nie z wyglądu
Vivo Y28 4G waży 199 gramów, mierzy 165 x 76 x 8 mm, a obudowa gwarantuje wodoodporność na poziomie IP64. Choć plecki wykonano z plastiku, to smartfon prezentuje się świetnie zarówno w wersji kolorystycznej Agate Green, jak i Gleaming Orange. To prawda, że z tego modelu budżetowość bije po oczach, ale wybaczam mu te podzespoły ze względu na fakt, że mnie by po prostu było szkoda chować go do kieszeni – wolałbym na niego patrzeć i patrzeć.
Telefon niestety z wiadomych przyczyn nie trafi do Polski. Wiemy jednak, że w Singapurze, gdzie pojawił się w sprzedaży, wyceniono go na 269 dolarów singapurskich, czyli ~810 złotych. Choć w naszym kraju jest sporo telefonów w cenie do 1000 złotych, niewiele z nich może pochwalić się takim wyglądem jak Y28 4G. Szkoda.