Według informacji, podawanych przez Vinted, z platformy tej korzysta 45 mln użytkowników. Nie wszyscy są jednak zadowoleni z jej polityki, dlatego Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie wobec litewskiej spółki.
UOKiK wszczął postępowanie wobec Vinted
Vinted to jedna z wielu platform, która umożliwia sprzedawanie oraz kupowanie ubrań i nie tylko. Cieszy się ona ogromną popularnością wśród użytkowników w Polsce i stale zyskuje nowych, w czym pomaga jej m.in. intensywny marketing w telewizji. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy są zadowoleni z polityki litewskiej spółki.
Po odebraniu wielu skarg, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postanowił wziąć pod lupę sposób działania Vinted. Jednym z zarzutów wobec platformy jest brak wyraźnej informacji o ewentualnej konieczności potwierdzenia tożsamości. Jeżeli bowiem serwis tego zażąda, użytkownik musi przesłać skan swojego dowodu osobistego, prawa jazdy lub paszportu – w przeciwnym wypadku może nie móc wypłacić pieniędzy, które uzyskał ze sprzedaży wystawionych na litewskiej platformie przedmiotów.
Jak zauważa Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w regulaminie nie ma informacji o konieczności potwierdzenia swojej tożsamości – można w nim za to przeczytać, że użytkownik może w każdej chwili, bez dodatkowych opłat, przelać środki zgromadzone w e-portfelu na osobiste konto bankowe.
Co prawda już w Polityce prywatności platforma zaznacza, że dostawca usług płatniczych – holenderska spółka ADYEN może poprosić o dostarczenie kopii dokumentu potwierdzającego tożsamość użytkownika, ale tylko w sytuacji, „gdy kwota wpłaty lub wypłaty zbliżać się będzie do określonego progu”. Nie ma jednak informacji o wysokości tegoż progu, ani okoliczności do przeprowadzenia „dodatkowego etapu kontroli”, w trakcie którego użytkownik będzie musiał dodatkowo przesłać zdjęcie lub zrzut ekranu wyciągu z banku z listą transakcji z jednego miesiąca.
Ani w Regulaminie, ani w Polityce prywatności nie ma natomiast informacji, że nieudostępnienie wymaganych dokumentów będzie skutkowało zablokowaniem środków w e-portfelu i uniemożliwieniem przelania ich na prywatne konto bankowe.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma też zastrzeżenia do mechanizmu kupowania
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zamierza również przyjrzeć się kwestii braku jasnej i czytelnej informacji dla kupujących, bowiem podczas kupowania na Vinted domyślnie włączona jest Ochrona Kupującego, za którą opłata wynosi 2,90 złotych + 5% ceny kupowanego przedmiotu.
Zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, użytkownicy nie są informowani o możliwości zrezygnowania z Ochrony Kupującego we właściwym czasie – najczęściej dowiadują się o dodatkowej usłudze już po zakupie przedmiotu, gdy nie można z niej zrezygnować. A rezygnacja, według UOKiK, nie jest ani opisana w regulaminie, ani intuicyjna, bowiem wymaga poczynienia wielu dodatkowych kroków.
Do tego nie każdy musi chcieć z niej korzystać, na przykład gdy po raz kolejny kupuje przedmiot od danej osoby i jej ufa, ponieważ poprzednie transakcje przebiegły bez zastrzeżeń.
Vinted grozi kata w wysokości do 10% rocznego obrotu. Ponadto Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych o praktykach litewskiej spółki i poprosił o zbadanie sprawy w oparciu o przepisy RODO.