Studio kojarzone głównie z League of Legends ogłosiło, że rozpoczęło prace nad mobilnym portem Valoranta – wydanej w zeszłym roku strzelanki multiplayer. Choć gra odnosi już sukcesy na pecetach, bezpośredni port na telefony – z pominięciem konsol stacjonarnych – jest ruchem dosyć odważnym.
Valorant, czyli przeżyjmy to jeszcze raz
Choć Riot Games nie podał żadnej, nawet przybliżonej daty premiery Valoranta na smartfony, jest to ogłoszenie dosyć ważne. Shooter, będący połączeniem mechanik Counter Strike: Global Offensive oraz Overwatch, dość szybko zebrał spore grono fanów, po części dzięki fantastycznej kampanii marketingowej, gdzie gracze mogli wyrwać dostęp do wersji beta gry, oglądając na serwisie Twitch liczne transmisje z rozgrywki wielu influencerów.
Skąd jednak tak egzotyczne połączenie mechanik? Turniejowość oraz e-sportowa natura rozgrywki w Counter Strike: Global Offensive, jest w Valorant przemieszana z unikalnymi dla poszczególnych bohaterów zdolnościami, tak jak w strzelance od Activision Blizzard. Jeżeli dodamy do tego jeszcze zakupy kosmetyczne oraz skórki dla bohaterów, mamy przepis na free-to-play idealny.
Kusząca wizja mobilnej marki
Valorant jest obecnie dostępny tylko na pecetach i wydawać by się mogło, że dla tak dużej gry to konsole byłyby bardziej naturalnym kierunkiem. W artykule na GSMArena można jednak przeczytać, że według Anny Dolon, producentki najnowszego dzieła Riot Games, rozwijanie gry na fundamencie taktycznego shootera oraz dotarcie do jak największej grupy odbiorców, jest obecnie priorytetem dla studia. A jak to zrobić lepiej, jak nie przez mobilki?
Nie trudno przez to sobie wyobrazić, że wizja potężnej, wzbogaconej o kosmetyczne mikropłatności gry na systemach mobilnych, rozpala Riot Games do działania. Choć wielu graczy próbuje zaklinać rzeczywistość, to rynek gier mobilny jest obecnie najpotężniejszym finansowo odłamem naszej branży.
Nic więc dziwnego, że wydawca ostrzy ząbki na telefony tak samo, jak niegdyś Epic Games ze swoim fenomenalnym Fortnite.