Ostatnio Jakub napisał felieton o technologicznym hejcie i krzykaczach internetowych. Jest w nim niestety bardzo dużo prawdy, ale żeby zrobiło się nam trochę milej, chciałbym przedstawić jak wygląda to z drugiej strony. Zajmę się tym co bloger/redaktor może dostać od czytelnika i jak jego zdanie może zmienić coś na lepsze.
Użytkownik to nie hejter, a krytyka to nie hejt!
Zacząć trzeba, niestety, od tego, że dla wielu osób krytyka = hejt, nawet ta konstruktywna. Tak, niestety, utarło się w wielu miejscach i jakakolwiek krytyka jest od razu kasowana. W większości przypadków jest to spowodowane tym, że ilości hejtu były tam porażające i teraz wszystko od razu ląduje w koszu. Sam już drugi rok tworzę coś w internecie i spotkałem się z wieloma różnymi postawami dotyczącymi tego zjawiska. Ja zawsze wychodzę z założenia, że jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, ale robi to w sposób kulturalny, to wchodzę w dyskusję z taką osobą.
A jeśli to jednak jest hejt?
Pewnie wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale czas spędzony w internecie nauczył mnie jednego. Hejt należy tępić. Nie ma sensu wchodzić w dyskusję i próbować przekonać do swojego zdania lub nawet zrozumieć o co chodzi rozmówcy. Często nawet najtrafniejsze przykłady spotkają się z odpowiedzią: „Android jest lepszy, a Ty się nie znasz” (to oczywiście bardzo ugrzeczniona wersja tego, co można spotkać pod wpisami w komentarzach). Może to wynika z tego, że przede wszystkim czuję się blogerem, a dopiero potem redaktorem, ale jakikolwiek hejt od razu kasuję. Kiedyś starałem wchodzić w dyskusję, ale zdanie, że „Głupi najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem” ma bardzo wiele prawdy, więc dałem sobie spokój.
Użytkownicy mnie edukują!
Tytuł tego akapitu może brzmieć nieco dziwnie, ale już tłumaczę. Piszę o technologiach w internecie od ponad roku, ale nie wiem wszystkiego. Aktualnie pracuję na Windows 8 i Windows Phone 8, a z Androidem nie mam kontaktu na co dzień. Oczywiście jak coś chcę sprawdzić, to leży sobie tablet z zielonym robotem w domu, ale nie korzystam z niego regularnie. Dlatego dużo pewniej czuję się pisząc o produktach z okienkami. Jednak czasem zdarza mi się popełnić tekst o Androidzie i zawsze jest możliwość, że coś mi umknie. Nieraz zdarzało mi się, że czytelnicy zwracali mi uwagę na jakiś szczegół, który ja pominąłem. Jeśli robili to kulturalnie, to zawsze dziękowałem, poprawiałem i edukowałem się w tej konkretnej sprawie.
Tak samo ma się sprawa, jeśli chodzi o urządzenia. Jakiś czas temu szukałem taniego tabletu na prezent i miałem kilka swoich typów, ale nie byłem pewien, na który się zdecydować. Dlatego postanowiłem spytać czytelników, którzy podrzucili mi masę ciekawych propozycji i sami z siebie stworzyli bardzo ciekawą dyskusję. Jestem tylko człowiekiem, co oznacza, że nie wiem wszystkiego, nie sprawdziłem każdego sprzętu dostępnego na rynku i nie mam koło siebie topowych urządzeń ze wszystkimi dostępnymi systemami, żeby zobaczyć co nowego się pojawiło.
Kolejnym przykładem niech będzie mój wpis o plotkach na temat specyfikacji Surface Pro 3. Znalazły się tam komentarze kompletnie nic nie wnoszące, ale również i te edukujące. Zawsze warto poznać zdanie innych osób, i to, jak oni postrzegają nadchodzący sprzęt czy wykorzystane w nim podzespoły. W tym wypadku są to tylko domysły, ale jeśli opisywałbym tam konkretny produkt dostępny na rynku, to zobaczyłbym jak odbierają go inni. Moje pozytywne lub negatywne podejście do danego sprzętu może nie zawsze być w pełni obiektywne i dlatego warto wysłuchać w takich przypadkach drugiej strony.
Komentuj tekst, produkt, news…
Praktycznie nigdy nie skasowałem komentarza, który odnosił się do tekstu lub opisywanych w nim produktów. Ktoś może uważać, że Android/Windows Phone/iOS, to słaby system, ale niech komentuje zawarte w tekście informacje o nim. Jeśli do tego zachowa odrobinę kultury, to będzie to prawdopodobnie wartościowe zdanie, które może coś wnieść do dyskusji. Jednak jeżeli ktoś zaczyna swój komentarz od tego, że autor jest delikatnie mówiąc, niekompetentny, to wiem, że raczej nic nie wyniosę z jego uwag. Przeważnie dana osoba skupia się na tym, że autor się nie zna, co jest oczywiste, bo ma inne zdanie, niż komentujący.
Czytelnik to skarb
Uwielbiam czytelników. Tych, którzy piszą mi, że mój tekst jest świetny i tych, którzy rozpisują się na kilka stron o tym, co napisałem źle. Staram się ich też szanować jak tylko mogę i czytam swoje wpisy po kilka razy, żeby nie było błędów czy zdań zrozumiałych tylko dla mnie. Zdaję sobie sprawę, że czytelnicy napędzają to, co robię, ale mogą też podcinać skrzydła. Dlatego jeśli mój wymarzony tablet jest dla Ciebie nic nie wartym urządzeniem, a system ograniczonym bublem, napisz mi to, ale zrób to kulturalnie i merytorycznie. Może ja się mylę, może czegoś nie zauważyłem lub coś pominąłem, może to Ty masz rację, a ja obiecuję, że następny tekst będzie jeszcze lepszy. Może to górnolotnie zabrzmi, ale szanujmy się nawzajem, a na pewno na tym skorzystamy i będziemy mogli się od siebie wiele nauczyć.