Fortnite jest bez wątpienia jedną z najbardziej gorących gier ostatnich miesięcy. Osoby, które chciałyby przetestować ją na tabletach i smartfonach z Androidem, z zazdrością zerkają przez ramiona kolegów, którzy od kwietnia mogą już zagrywać się w ten tytuł na iPhone’ach i iPadach. Na tej niecierpliwości chcą zarobić oszuści, którzy rozpowszechniają w sieci nieoficjalne wersje Fortnite na Androida.
„Fałszywego” Fortnite nie jest trudno znaleźć. Wystarczy wpisać nazwę gry w wyszukiwarkę, i od razu naszym oczom ukaże się lista stron, które proponują pobranie pliku .APK z nieoficjalnych źródeł. Na YouTube pojawiają się nawet filmy instruktażowe, które krok po kroku przeprowadzają chętnych przez proces instalacji Fortnite na Androida – oczywiście z pominięciem zasad bezpieczeństwa. Publikowane są też gameplaye z rzekomo „świetnie działających” wersji gry, „bezpośrednio skonwertowanych z iOS„.
Taka otoczka sprawia, że łatwiej jest wystawić się na niebezpieczeństwo skopiowania na swój smartfon czegoś, czego w normalnych okolicznościach nigdy byśmy nie pobrali. Niektóre pliki .APK są szczególnie wredne. Po zainstalowaniu „gry”, jej ikona i ekran ładowania może wyglądać autentycznie. Ale w trakcie ładowania się ekranu startowego, aplikacja prosi o pobranie innej aplikacji, za pomocą której możemy „zweryfikować urządzenie mobilne”. Jest to nic innego jak próba wyłudzenia osobistych danych.
Inne aplikacje nawet nie próbują udawać Fortnite’a, tylko od razu po zainstalowaniu ich, przekierowują nas na podejrzane strony, przepełnione reklamami i pop-upami. Aż strach kliknąć w jakąkolwiek przestrzeń na ekranie, by przypadkiem nie pobrać kolejnego złośliwego programu.
Wychodzi na to, że najlepiej uzbroić się w cierpliwość. Fortnite ma zadebiutować na Androidzie jeszcze tego lata, więc nie ma co ryzykować z pobieraniem „lewych” plików .APK, nawet jeśli rzeczywiście uruchamiałyby one grę. Nigdy nie wiadomo, co wpadnie do głowy oszustom, a ci z radością przejęliby od nas jakieś praktyczne dane.