Gdy stało się jasne, że urządzenia Huawei nie dostaną oficjalnego dostępu do usług Google firma, chcąc dalej wykorzystywać system Android, musiała znaleźć sposób na ominięcie tej na pozór niezastąpionej funkcjonalności. Postanowiono więc przyspieszyć tempo rozwoju własnego sklepu z aplikacjami inwestując dość pokaźną kwotę – okrągły miliard dolarów.
Prezentacja smartfonu Huawei Mate 30 Pro nie pozostawiła żadnych złudzeń. To urządzenie jest absolutnie bezkompromisowe i ma wszelkie predyspozycje ku temu, by zostać ogłoszonym najlepszym smartfonem 2019 roku. Na terenie Chin i innych państw, w których dostęp do usług Google nie jest kwestią kluczową, sukces sprzedażowy gwarantowany. Producent chciałby jednak uszczknąć dla siebie po kawałku tortu również z rynków, gdzie dostęp do Sklepu Play to podstawa. Znalazł więc kilka sposobów, których realizacja ma zachęcić klientów do sięgnięcia właśnie po Mate 30 Pro.
Rozwój własnego sklepu z aplikacjami
Z pewnością nawet nie wszyscy posiadacze smartfonów Huawei wiedzą, że ten producent posiada własny sklep z aplikacjami o nazwie AppGallery. Brak wiedzy wynika stąd, że wszystkie istotne dla użytkowników aplikacje pobierane są ze Sklepu Play. Do AppGallery zagląda się niezwykle rzadko, raczej z przypadku. Teraz ma się to zmienić, ponieważ koncern postanowił solidnie dokapitalizować swoje źródło aplikacji. Zainwestuje w tym celu kwotę o równowartości miliarda dolarów. Taki budżet ma nie tylko usprawnić i spopularyzować własny sklep Huawei, ale też przekonać developerów do tego, że warto umieścić w nim własne programy.
Na sprzedaży przez AppGallery developerzy zarobią więcej
Obecnie twórcy płatnych aplikacji otrzymują, zarówno od Google, jak i Apple, 70% dochodu ze sprzedanych programów. Huawei proponuje, że zabierze dla siebie tylko 15% wartości transakcji, pozostawiając 85% twórcom. Cel tego zabiegu jest oczywisty – publikowanie aplikacji w AppGallery ma być bardziej opłacalne niż w Google Play. Taki finansowy haczyk może połknąć wielu programistów.
Dostępne inne sklepy z aplikacjami
Huawei AppGallery nie będzie jedynym sklepem z aplikacjami dostępnym na urządzeniach linii Mate 30 i kolejnych smartfonach marki z Androidem. Na własne życzenie użytkownik będzie mógł doinstalować sklep firmy trzeciej. Mowa przede wszystkim o AppStore od Amazona, F-droid czy Aptoide. Google blokowało taką opcję z chęci maksymalizacji zysków. Huawei gotów jest podzielić się zarobkami z innymi firmami.
Odblokowany bootloader
To rozwiązanie, o którym mówiło się właściwie od momentu pojawienia się pierwszych przesłanek, jakoby Huawei miał utracić dostęp do usług Google. W obecnej sytuacji, choć to jeszcze nie jest potwierdzona informacja, producent najprawdopodobniej zdecyduje się nie blokować bootloadera, dzięki czemu ręczne doinstalowanie aplikacji wymagających uprawnień systemowych będzie bardzo proste.
Oczywiście z góry wiadomo, do czego ta opcja przyda się przede wszystkim. Dzięki niej wystarczy zgrać do pamięci smartfona gotową paczkę z aplikacjami… Google, kilka kliknięć, ponowne uruchomienie urządzenia i voilla, można korzystać z Huawei niemal jak z każdego innego Androida. Niemal, ponieważ brak stosownego certyfikatu spowoduje, że instalowane aplikacje będą zachowywać się jak na urządzeniu zrootowanym. W praktyce oznacza to brak możliwości korzystania z Google Pay, aplikacji banków czy chociażby niektórych serwisów streamingowych (w Polsce taką blokadę ma, na przykład, nc+go).
Podsumowując, Huawei zrobi wszystko, żeby udowodnić, że funkcjonowanie bez Google i USA jest jak najbardziej możliwe. Skoro już teraz wielu użytkowników decyduje się na zakup chińskich smartfonów, licząc się z koniecznością ich manualnego dostosowania do używania w Europie, dlaczego mieliby tego nie robić w przypadku Huawei? Ano dlatego, że ludzie ściągają telefony z Chin, bo jest taniej, tymczasem Huawei na swoje nowości ustalił zaporowe ceny. I tu zaczynają się schody…
Źródło: Android Central, Huawei