Wyobrażacie sobie, że przez 15 lat ktoś mógł żyć w błogiej nieświadomości, z daleka od konsol, by nigdy nie doświadczyć wspaniałych przygód Nathana Drake’a? Branża gier po raz kolejny nagradza tych najbardziej cierpliwych. Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei jest na pecetach jeszcze lepsze niż wersja na PlayStation 5.
Przed wyruszeniem w drogę należy włączyć komputer
Na początek kilka kwestii organizacyjnych. Z Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei miałem już styczność w styczniu, kiedy to omawialiśmy wydanie na PlayStation 5. Nie chciałbym się zbędnie powtarzać, dlatego po wrażenia z samej rozgrywki, zapraszam Was do wpisu z początku roku.
Podobnie, jak w wersji na nową konsolę Sony, pakiet zawiera dwa klasyki, pierwotnie wydane na PlayStation 4 – Uncharted 4: Kres Złodzieja (2016) oraz Uncharted: Zaginione Dziedzictwo (2017). W tekście skupimy się więc bardziej na warstwie technicznej pecetowego wydania, ale zanim do tego przejdę – specyfikacja sprzętowa, na której zapoznawałem się z pozycją.
Tutaj kieruję ogromne podziękowania dla firmy ASUS, która do tych testów wypożyczyła nam istnego potwora – ROG STRIX G733CX. Wspominam o tym, gdyż efektem pobocznym sytuacji jest fakt, iż trudno będzie mi określić zachowanie Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei na starszych komputerach.
Konfiguracja testowa | ASUS ROG STRIX G733CX |
Ekran | 17,3″, WQHD (2560 x 1440) 16:9, 240 Hz |
CPU | Intel Core i9-12950HX (12. generacja) |
GPU | NVIDIA RTX 3080 Ti Laptop |
RAM | 32 GB DDR5 |
SSD | 4 TB |
Jak Uncharted poradziło sobie na takim potworze?
Pierwszym, co przykuwa uwagę, jest – podobnie, jak na PlayStation 5 – menu wyboru gry. Choć Steam odpala tutaj jedną aplikację, całkowicie nowy program uruchamia się po podjęciu decyzji. Na całe szczęście, Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei nie ma problemu z przenoszeniem ustawień między grami. A skoro przy nich jesteśmy – spójrzmy na główny panel opcji.
Niewątpliwie jest tutaj co omawiać. Przede wszystkim, bardzo mnie cieszy zastosowanie paska, który pokazuje, jak bardzo urządzenie zostanie obciążone po zmianie pojedynczej opcji. Łatwo w ten sposób wyciągnąć maksimum potencjału ze słabszych maszyn, muszących podjąć kompromisy w zakresie mocy obliczeniowej.
Kolejną zagwozdką jest zablokowanie liczby kl./s. na 30. Nie dziwi to wcale – podobna opcja pojawiła się na PlayStation 5. Trochę celem poprawienia rozdzielczości, a trochę celem przywrócenia filmowej natury doświadczenia. W przypadku mojej konfiguracji jednak, zrodziło to pewien paradoks. Ekran ROG STRIX G733CX pracuje w częstotliwości odświeżania 240 Hz, więc w tym momencie nie mogłem zablokować prędkości animacji do 60 kl./s.
Co dość płynnie prowadzi nas do rozmowy o samej prędkości działania gry. Na powyższych ustawieniach, bardzo rzadko spadałem poniżej 70 kl./s. Nieco gorzej zachowywało się Uncharted: Zaginione Dziedzictwo, które potrafiło w tłocznych miejscach zanurkować w tereny 60 kl./s. Najczęstsze wartości, jakie osiągałem, kręciły się między 80 do 100 kl./s. Jest jednak mały haczyk – to wszystko działo się bez wykorzystania technologii NVIDIA DLSS 2.0.
Najlepsze wydanie odświeżonego Uncharted
Dopiero, gdy zetkniemy się z namacalnymi efektami działania systemu DLSS, wtedy łatwo docenić jego zastosowanie w niemalże każdej nowoczesnej grze. Technologia działa w prosty sposób. Mając dowolną kartę NVIDIA z RTX w nazwie, możemy użyć systemu DLSS, by uruchomić grę w nieco niższej rozdzielczości obrazu, a następnie pozwolić sztucznej inteligencji wyskalować ją do 4K.
Efekt jest piorunujący – bez zauważalnej straty byłem w stanie zyskać w Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei nawet 60 dodatkowych klatek animacji. Najlepiej użyć ustawienia jakość – zmiany są wówczas praktycznie niewidoczne, a tytuł zyskuje do cennych 20 ramek w trakcie zabawy.
Jeżeli zależy nam na jak najwyższych liczbach, łatwo się nawet zabawić w trybach wydajności i ultrawydajności. Tylko – uwaga – renderowana rozdzielczość jest wówczas tak niska, że nawet po jej podbiciu przez DLSS 2.0, łatwo zauważyć drobne artefakty na ekranie.
Z dziennikarskiego obowiązku wspomnę, że analogiczne rozwiązanie jest dostępne również od konkurencyjnego producenta kart graficznych. AMD FidelityFX Super Resolution także działa przy Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei, ale jak się sprawuje? To pokażą poniższe grafiki, przygotowane w tych samych lokacjach, co te z NVIDIA DLSS 2.0. Zaletą systemu AMD jest fakt, że działa on również z kartami NVIDIA.
Warto wspomnieć, że Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei wspiera również kontroler Dual Sense. Pomimo prawidłowego połączenia przez Bluetooth, gra nie była w stanie prawidłowo korzystać z urządzenia. Dopiero po przewodowym podłączeniu, Nathan Drake w pełni oddał się mojej kontroli. Gra wspiera też haptyczne wibracje oraz adaptacyjne triggery, więc możemy się cieszyć pełnią możliwości pada, tak jak na PlayStation 5.
Nawet na sprzęcie tak wysokiej klasy, po prostu widać, że Iron Galaxy odwaliło kawał dobrej, optymalizacyjnej roboty. Z zastosowaniem trybu wydajności, w niektórych miejscach osiągałem nawet powyżej 150 klatek animacji na sekundę, wszystko przy najbardziej obciążających ustawieniach graficznych. To pozwala wierzyć, że nawet słabsze komputery będą wyciągnąć stabilne 60 kl./s. na niższych rozdzielczościach.
Co ważne, tytuł ani razu nie zamknął się do pulpitu, nie napotkałem żadnych irytujących błędów czy artefaktów graficznych w trakcie rozgrywki. Jeżeli macie więc całkiem świeży komputer, a nie mieliście wcześniej styczności z klasyką PlayStation na konsolach, Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei to fantastyczny start przygody.
Pozwolę też sobie na małą dygresję. To wydanie ma zdecydowanie więcej sensu na pecetach, ponieważ stanowi definitywne doświadczenie dwóch gier z kultowej serii. Jednakże, powinno się ono ukazać razem z portem na PlayStation 5. Tam klasyki były już dostępne, więc kolekcja wyglądała w styczniu na tani i chciwy ruch Sony, aniżeli rzeczywistą chęć odświeżenia gier.
Dopiero wersja na PC pokazuje te tytuły w pełnej krasie, przypominając innym studiom o złotym standardzie jakości PlayStation Studios. To lekkie, a zarazem świetnie zagrane dwie przygody, które koniecznie trzeba mieć zaliczone w portfolio gracza.
Mogę tylko wszystkim posiadaczom komputerów zagwarantować, że rzeczywistość po Uncharted nie będzie nigdy taka sama. Z miną wygłodniałego psa będziecie szukać podobnych gier w takiej jakości – tak się składa, że nieprzypadkowo Sony portuje wszystko jak leci. Jeden klasyk ma prowadzić do kolejnego, a później do zakupu samej konsoli.
Jeżeli pozostałe gry będą wychodzić w takim stanie, jak Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei, to możemy spać spokojnie. Sony ma pod swoimi skrzydłami utalentowane studia do przenoszenia gier na PC, a taki dar trzeba mądrze wykorzystać.