Uber zdaje się mieć dość konkretne plany, związane z rozwojem autonomicznych samochodów. Konkurująca z „klasycznymi” taksówkami firma ma zamiar w przyszłości stworzyć własną flotę tego typu pojazdów, które będą mogły świadczyć usługi przewozowe. W tym celu nawiązano zresztą współpracę z Volvo. I być może jeszcze w tym roku na ulicach pojawi się druga generacja opracowanych wspólnie przez oba przedsiębiorstwa aut.
Oba koncerny do tematu podchodzą na poważnie. Na potrzeby testów zaprojektowano nawet ALMONO, czyli sztuczne miasto, w którym na kandydatów do samodzielnej jazdy po ulicach czekają specjalnie przygotowane przeszkody. Pozwala to ocenić, na ile bezpieczne jest pojawienie się ich na drogach, bez narażania na niepotrzebne ryzyko innych uczestników ruchu.
A co producenci mają do zaproponowania w drugiej generacji swojego auta? Z zewnątrz zmian jest niewiele, ale jak zapewnia Brian Zajac, odpowiedzialny z ramienia Ubera za ten projekt, dużo więcej nowości ukryto „w środku”. Pierwszą z nich są zastosowane kamery. Dzięki wyższej rozdzielczości pojazd zwiększa zasięg widzenia, co pozwala mu na poruszanie się z większą prędkością.
Lepiej ma również działać system czyszczenia. Dzięki temu przeszkodą do samodzielnej jazdy nie będą nawet gorsze warunki pogodowe. Z myślą o przyszłości zamontowane zostaną również inne jednostki, sterujące całym systemem. Obecnie zajmują one sporo miejsca w przestrzeni bagażowej. Aby nie zabierać jej niepotrzebnie potencjalnym pasażerom, komputery w drugiej generacji samochodów będą miały mniejsze rozmiary. To również jeden z elementów, nad którym w swoim projekcie komputera dla autonomicznego auta pracuje NVIDIA.
Zajac uważa, że szykowany pojazd to dla Ubera kolejny krok w stronę uzyskania pełnej autonomiczności. Przyznaje jednak, że do tego wciąż daleka droga. Cóż, nic nowego to nie jest.
Źródło: Carscoops