Uber Air, koncepcja latających taksówek znanej amerykańskiej firmy świadczącej usługi przewozu osób, która zgodnie z planem ma zostać zaprezentowana w 2023 roku, ma docelowo stać się bardziej opłacalna niż posiadanie na własność samochodu osobowego. Tą wyjątkowo śmiałą tezę wygłosił Eric Allison – zarządzający Uber Elevate, czyli częścią Ubera odpowiedzialną za rozwój usługi podniebnej taksówki. Podczas uroczystej konferencji z okazji trzeciej rocznicy założenia Uber Elevate zaprezentowano przewidywania, zgodnie z którymi w bliżej nieokreślonej przyszłości koszt latania podniebną taksówką ma być niższy niż koszt utrzymania i eksploatacji samochodu osobowego. Oczywiście nie stanie się to od razu po wdrożeniu usługi. Kluczem do ziszczenia się marzenia Ubera jest bowiem skonstruowanie takich pojazdów latających, które będą w całości zasilane energią elektryczną oraz w pełni autonomiczne.
„Zgodnie z naszą wizją w codziennych zastosowaniach latanie będzie bardziej opłacalne od od jeżdżenia.” Eric Allison, Uber Elevate
Zgodnie z zamierzeniami Amerykanów, już w momencie startu usługi będzie ona korzystniejsza ekonomicznie od latania helikopterem (Uber Copter). W ciągu kilku lat koszty usługi mają opaść do poziomu obecnych Uber X czy Uber Pool, by w perspektywie stać się jednym z najtańszych środków komunikacji.
Jak daleka droga do tego świadczy ogrom prac do wykonania po stronie samego Ubera oraz konieczność zdania się na przychylność władz państwowych, miejskich oraz deweloperów i zarządców nieruchomości, którzy w końcu muszą udostępnić Uberowi przestrzeń do organizacji lądowisk, w dodatku przestrzeń w najbardziej prestiżowych lokalizacjach. Najtrudniejsze wydaje się być jednak zdobycie zaufania konsumentów, którzy na dzień dzisiejszy bardzo sceptycznie podchodzą do pomysłu autonomicznych pojazdów drogowych, a co dopiero latających. Jednak jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, testy usługi rozpoczną się w 2020 roku, a po trzech latach ostateczna wersja zostanie zaprezentowana szerszej publiczności.
Pisząc ten artykuł przypomniała mi się historia znalezienia na ścianie w piwnicy u dziadka wycinka z prasy podchodzącego najprawdopodobniej z wczesnych lat osiemdziesiątych, w którym to autor dywagował nad przyszłością samochodów osobowych po 2000 roku. Zgodnie z jego knowaniami samochody miały mieć przeciętnie 300 koni mechanicznych mocy i spalać mniej niż 3 litry benzyny na 100 kilometrów. Takiego wyniku nie osiągnął nawet najlepszy Passat B5 TDI. Podobnie z przewidywaniami Ubera – zalecałbym bardzo dużą dawkę sceptycyzmu.
Źródło: TechCrunch