Przez niemal cały swój żywot uciekałem od gier strategicznych i ekonomicznych. Wychowany w kulturze konsol i automatów, myślałem, że zwyczajnie jestem zbyt głupi, by radzić sobie ze skomplikowanymi mechanikami zarządzania w tych pozycjach. Two Point Campus pokazało mi jednak, że byłbym nienajgorszym dziekanem na uniwersytecie.
Prawie jak na studiach
Co więc sprawiło, że będąc laikiem gier strategicznych, nagle potrafiłem spędzić prawie 20 godzin z Two Point Campus? Sporą zasługę ma w tym fantastyczny instruktaż gry, który krok po kroku wprowadzał mnie w zawiłości działania mojego uniwersytetu. To jest niesamowicie ważne – tytuł nie zasypuje gracza górą informacji, zostawiając go bez cienia podpowiedzi. Two Point Campus upewnia się, że każda mechanika jest dla zarządcy akademików zrozumiała, zanim gra przejdzie gdziekolwiek dalej.
Zgłębienie tajników pracy na uniwersytecie potrafi zająć jednak trochę czasu. Musimy w końcu zadbać o atrakcyjność kampusu dla obecnych i przyszłych rekrutów, zapewnić im odpowiednie warunki do nauki, ale też postarać się o odrobinę rozrywki. Szczęśliwy student ma znacznie więcej zapału do badań niż zrezygnowany. Podczas zabawy przyjdzie nam odpowiedzieć na – mogłoby się wydawać – dość oczywiste pytania. Kto będzie wykładał zajęcia na kampusie? Gdzie uczniowie będą pić, jeść i spać w przerwach między lekcjami? Dlaczego toaleta jest zapchana trzeci raz w tym tygodniu?
No i najważniejsze z pytań – skąd na to wszystko mieć pieniądze? Cóż, każdą z dostępnych kampanii rozpoczynamy z ustaloną z góry kwotą. Początkowo grałem tak, by zapewnić swoim adeptom jak największy komfort nauki. Prysznice, złote toalety, wielkie dormitorium i świetlica – czego tam nie było! Budżet jednak szybko zweryfikował moje zapędy. Na pierwszym roku tylko jedna grupa studentów opłaca czesne, więc szybko się okazało, że nie zarabiam. Rozwijając kampus można co prawda odblokować dostęp do pożyczek, lecz te również trzeba spłacać. Tylko raz wpadłem w spiralę długów, zanim zacząłem znacznie ostrożniej rozwijać swój uniwersytet.
Minimum funkcjonalności trzeba jednak zapewnić. Na każdym z kampusów gracze otrzymują listę celów, wymaganych do uzyskania pierwszej gwiazdki. Jest to dość kluczowe – realizacja zadań odblokuje nie tylko dalsze części kampanii, lecz również zupełnie nowe pomieszczenia i obiekty, które także warto postawić na terenie uniwersytetu.
Dodatkowe przedmioty można również odblokować przez Kudosy – walutę, którą otrzymujemy za spełnianie długoterminowych celów kariery, wygrywanie szybkich wyzwań oraz podnoszenie całościowego poziomu kampusu i tym samym osiągów naszych studentów.
Rok za rokiem, dzień po dniu
Wróćmy może jednak do podstaw. Zanim rozpoczniemy rok akademicki, musimy zdecydować się na liczbę kursów, jakie nasz uniwersytet będzie miał w swojej ofercie. W moim przypadku rozwijanie konkretnego kierunku działało znacznie lepiej, niż zajmowanie się kilkoma jednocześnie. Należy też przygotować odpowiednie pomieszczenia oraz kadrę nauczycielską. Budowanie i dodawanie obiektów wciąga w Two Point Campus chyba najbardziej. Mój laicki mózg uciekał wówczas do prostszych czasów grania w The Sims 2 (2004-2008) – niewątpliwie najlepszej odsłony serii Electronic Arts.
Co jednak jest kluczowym aspektem budowania, to jego prostota. Gra zawsze podsuwa obiekty, które muszą się znaleźć w danym pomieszczeniu, celem jego ukończenia. To jednak nie wszystko – gra również podrzuca dodatkowe elementy, które mogą w przyszłości uatrakcyjnić dany pokój. Najechanie kursorem na obiekt wyświetla jego dodatkowe efekty, więc łatwo uzmysłowić sobie, czego potrzebujemy w kontekście realizacji celów i zadań. Mało tego – pomieszczenia można modyfikować dosłownie w każdym momencie – pomniejszanie i powiększanie za pomocą kwadratowych bloków to prosta sprawa dla dziesięciolatków!
To jednak ciągle nie wszystko! Jeżeli rozbudowujemy nasz kampus i potrzebujemy – na przykład – dodatkowego dormitorium lub klubu studenckiego, nie musimy ich budować od nowa. Każde pomieszczenie można z łatwością skopiować niczym tekst w Microsoft Word – o ile stać nas na jego budowę – a następnie dopieścić według potrzeb.
Zazwyczaj trzeba poprawić drzwi, gdyż te lubią powodować kolizje w nowych miejscach, lecz to jest głupotka na kilka sekund. Tytuł pozwala nawet tworzyć szablony pomieszczeń z obiektami, które znacznie przyspieszają rozgrywkę w późniejszych etapach. To mi się podoba – wygoda przede wszystkim!
Szaleństwo zaczyna się jednak, gdy odblokujemy kapsułę szkoleniową i centrum badawcze. Zarówno kampus, jak i personel, muszą rozwijać się wraz ze studentami. Okazuje się, że projekty związane stricte z udoskonalaniem kursów także można ulepszać, poprawiając ich statystyki oraz wpływ na zadowolenie, rekrutację oraz oceny studentów. Pracowników należy wręcz szkolić, lecz czasy szkoleń są tak długie, że jest wręcz niemożliwym rozwinąć 30 osób do wzrastających wymagań studentów.
Wraz z postępami na uniwersytecie, Two Point Campus jednak zaczyna udostępniać coraz lepiej wykwalifikowanych pracowników do zatrudnienia. Może więc okazać się, że bardziej opłaca się kogoś zwolnić i zastąpić go lepszą osobą. Trzeba jednak też uważać – dobra kadra to większe płace, a – jak wspomniałem wcześniej – dość łatwo wpaść w spiralę długów.
A jak zarabiać na uczelni? Dość prosto – ściągać czesne od zadowolonych studentów, postawić kilka budek z jedzeniem i automatów na terenie kampusu, wygrywać szybkie wyzwania od włodarzy uniwersytetu, ale też inwestować w projekty badawcze, które przynoszą czysty zysk finansowy.
To jest naprawdę piękne uczucie, gdy miesiąc po miesiącu mamy bilans uniwersytetu na plusie, a nabrane pożyczki jesteśmy w stanie spłacać z nadwyżką. Two Point Campus nagradza cierpliwość, lecz pośpiech karci jeszcze bardziej!
Kampus nie jest toaletą
Jeżeli graliście wcześniej w Two Point Hospital (2018), to prostota grafiki i interfejsu nie będzie dla Was wielkim zaskoczeniem. To jednak działa na korzyść gry – wszystko jest niesamowicie czytelne i nie wygląda przy tym tanio – to również pomaga w oswojeniu się z realiami rozgrywki.
Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że podobieństwo dolnego panelu do tego z serii The Sims jest wręcz kluczową decyzją, jaka padła przy tworzeniu tej gry. Chcąc dotrzeć do takich laików, jak ja, dobrym założeniem jest, że choć chwilę kiedyś zetknąłem się z hitem autorstwa Maxis.
Choć większość rozgrywki obserwowałem z lotu ptaka, warto jednak czasem przybliżyć obraz i spojrzeć na animacje pracowników kampusu. Proste i kreskówkowe, wpisują się pięknie w kolorowy świat Two Point Campus. Co jednak najbardziej dodaje grze uroku, to jej pogodna ścieżka dźwiękowa – również przywodząca na myśl serię The Sims. Ta jest okraszona humorystycznymi audycjami radiowymi oraz komunikatami z radiowęzła, tworzonymi na wzór komentarzy GLaDOS z serii Portal. Nie ma lepszego zastrzyku energii dla studentów niż kilka demotywujących powiedzonek.
Tu również pochwalę polskie tłumaczenie gry – jest ono zrobione z jajem i widać, że usiedli do niego profesjonaliści. Nie spotkałem się z żadnymi literówkami, a opisy pomieszczeń i przedmiotów są naprawdę zabawne. Jakość tłumaczenia jest tak dobra, że każe mi się ono zastanawiać, czy równie dobrze dałoby się zlokalizować audycje radiowe i komunikaty dźwiękowe w grze. Tu moja dziewczyna słusznie zauważyła, że przez wzornictwo na amerykańskich uczelniach, taka próba lokalizacji mogłaby spowodować pewne zgrzyty.
Cześć, uzależniłem się od Two Point Campus
Z racji braku doświadczenia w grach ekonomicznych, Two Point Campus instalowałem z ogromną dozą sceptycyzmu. Powiem to jednak otwarcie – wpadłem jak śliwka w kompot. Byłem pełen podziwu dla autorów gry, gdy po raz kolejny wyłączałem tytuł po małej, czterogodzinnej sesji na rycerskim kampusie. Tytuł nieustannie dostarcza tej pozytywnej dopaminy, nagradzając gracza za rozwój każdej głupotki na uniwersytecie, pomijając nawet główne cele i zadania kampanii.
Oprócz tego, jego obsługa to jakiś ósmy cud świata. Największe wrażenie zrobiła na mnie prostota i jednoczesne zaawansowanie mechanik budowania, szablonowania oraz kopiowania pomieszczeń i obiektów. Tutaj jednak przyznam, że choć próbowałem grać na kontrolerze, szybciutko zdałem sobie sprawę, że większy komfort odczuję na klawiaturze i myszce. Two Point Campus ukazuje się także na wszystkich konsolach obecnych na rynku, więc jestem ciekawy, jak to sterowanie będzie tam rozwiązane. W moim odczuciu jednak, to dalej pozycja stricte pod komputery.
Two Point Campus jest tak dopracowanym tytułem, że bez wahania wydałbym na nie wywoławcze 169 złotych. Na całe szczęście, nie musicie jednak tego robić! Pozycja zostanie udostępniona w ramach subskrypcji Xbox Game Pass, zarówno na komputerach PC, jak i konsolach rodziny Xbox.
W takim wypadku, po prostu musicie spróbować, nawet, jeśli gry ekonomiczne nie są dla Was gatunkiem pierwszego wyboru. Tylko ostrzegam – robicie to na własną odpowiedzialność.
Two Point Campus jest niesamowicie uzależniającą grą, przez którą jakiekolwiek pokłady produktywności, mogą stanąć pod znakiem zapytania.